All language subtitles for DownSub.com-Sevdam-Alabora-Odcinek-3-napisy-PL

af Afrikaans
sq Albanian
am Amharic
ar Arabic
hy Armenian
az Azerbaijani
eu Basque
be Belarusian
bn Bengali
bs Bosnian
bg Bulgarian
ca Catalan
ceb Cebuano
ny Chichewa
zh-CN Chinese (Simplified)
zh-TW Chinese (Traditional)
co Corsican
hr Croatian
cs Czech
da Danish
nl Dutch
en English Download
eo Esperanto
et Estonian
tl Filipino
fi Finnish
fr French
fy Frisian
gl Galician
ka Georgian
de German
el Greek
gu Gujarati
ht Haitian Creole
ha Hausa
haw Hawaiian
iw Hebrew
hi Hindi
hmn Hmong
hu Hungarian
is Icelandic
ig Igbo
id Indonesian
ga Irish
it Italian
ja Japanese
jw Javanese
kn Kannada
kk Kazakh
km Khmer
ko Korean
ku Kurdish (Kurmanji)
ky Kyrgyz
lo Lao
la Latin
lv Latvian
lt Lithuanian Download
lb Luxembourgish
mk Macedonian
mg Malagasy
ms Malay
ml Malayalam
mt Maltese
mi Maori
mr Marathi
mn Mongolian
my Myanmar (Burmese)
ne Nepali
no Norwegian
ps Pashto
fa Persian
pl Polish Download
pt Portuguese Download
pa Punjabi
ro Romanian
ru Russian
sm Samoan
gd Scots Gaelic
sr Serbian
st Sesotho
sn Shona
sd Sindhi
si Sinhala
sk Slovak
sl Slovenian
so Somali
es Spanish Download
su Sundanese
sw Swahili
sv Swedish
tg Tajik
ta Tamil
te Telugu
th Thai
tr Turkish
uk Ukrainian
ur Urdu
uz Uzbek
vi Vietnamese
cy Welsh
xh Xhosa
yi Yiddish
yo Yoruba
zu Zulu
or Odia (Oriya)
rw Kinyarwanda
tk Turkmen
tt Tatar
ug Uyghur
Would you like to inspect the original subtitles? These are the user uploaded subtitles that are being translated: 1 00:01:43,140 --> 00:01:47,340 Grupa na fb: Turecka Serialomania 2 00:01:47,600 --> 00:01:50,260 Tłumaczenie: Arduc Vallah Napisy: Liliana i Ela F. 3 00:01:50,500 --> 00:01:54,460 Miłość moja Alabora 4 00:01:54,920 --> 00:02:06,220 - Problemy z końmi można rozwiązać.. Ale jeśli dziecko odejdzie, to nigdy nie wróci! - Zamknij się, milcz! 5 00:02:06,500 --> 00:02:10,380 - Nie dotykaj mojego ojca, zabiję ciebie! - Zulfikar! 6 00:02:10,380 --> 00:02:13,220 - Jeśli Gokhan usłyszy, co wtedy zrobisz? 7 00:02:26,700 --> 00:02:32,720 - No to patrz, Zulfikar! Co ja zrobię? Spójrz uważnie! 8 00:02:41,720 --> 00:02:44,180 - No już, szybciej! 9 00:02:50,460 --> 00:03:08,480 - Czy policzkując kobietę i przystawiając jej pistolet do głowy, czujesz się silny? Szkoda mi ciebie. Przeklęty zniknie, proszę pana. 10 00:03:12,380 --> 00:03:22,320 - Wyprowadźcie ją na zewnątrz. Zulfikar, idziesz ze mną. Porozmawiamy. - Tato! 11 00:03:22,520 --> 00:03:28,280 - Tato, dopóki ciebie nie zabiorę, nie pójdę. - Idź już teraz. 12 00:03:28,760 --> 00:03:32,500 - Rusz rozumem. Pomyśl o swoim ojcu. 13 00:03:44,720 --> 00:03:54,780 - Właśnie taki był wasz cel? Milcząc tak, jesteście żałośni. 14 00:04:01,740 --> 00:04:08,060 - Co wie Zulfikar o bracie? - Co on możesz wiedzieć, kochana? Nic. 15 00:04:14,460 --> 00:04:27,520 - Więc znaczy tak? Zufikar. A więc tak, Zulfikar? - Jeśli ty tkniesz moją córkę, ja tknę twojego syna. 16 00:04:27,520 --> 00:04:35,840 - To znaczy powiesz: „Ali Hikmet nie jest twoim prawdziwym ojcem?”, doprawdy? - Moja córka.. 17 00:04:35,840 --> 00:04:45,520 - Jeśli kochasz swoją córkę, Zulfikar, to nie otworzysz ust. Zamkniesz się! Niczego nikomu nie powiesz! - Dobrze. 18 00:04:47,400 --> 00:05:03,940 - Twoja córka przez długi czas robiła, co jej się podobało. Teraz twoim zadaniem jest ją przeszkolić. Będzie siedzieć cicho na swoim miejscu i milczeć. A nawet później będę mieć ciebie na oku, Zufikar. 19 00:05:03,940 --> 00:05:12,880 Moje oczy zawsze będą ciebie śledzić. Gdzie jest list? 20 00:05:14,200 --> 00:05:15,460 - Jaki list? 21 00:05:17,780 --> 00:05:23,880 - Ten, o którym powiedziałeś, że jest wyjaśnieniem. - Proszę pana, to jest wyjaśnienie dla mnie 22 00:05:23,880 --> 00:05:31,860 - List. List. List, w którym od 22 lat kryje się twoje ciężkie brzemię. - Zniszczyłem go, proszę pana. 23 00:05:31,860 --> 00:05:46,820 - A ja uwierzyłem. - Mogłeś zabić moją córkę. Byłem w rozpaczy, napisałem. Ale później zniszczyłem. Czy mógłbym go zachować? Ten list zniszczy i moją córkę i mnie. 24 00:05:46,820 --> 00:06:03,040 - Zniszczy czy nie, ale powiem ci jedno, Zufikar. Jeśli Gokhan usłyszy o tym, że nie jestem jego prawdziwym ojcem.. Zniszczę ciebie! Kamień za kamieniem będzie lecieć w twoją stronę. 25 00:06:03,040 --> 00:06:07,600 Rozumiesz? Wynoś się z moich oczu. 26 00:06:17,820 --> 00:06:31,260 - Aj, aj, aj! Jak mi serce bije. - Niech ta noc zmieni się w dobrą. Gulizar, idź, a ja zobaczę, jak dziewczyna. 27 00:06:31,260 --> 00:06:36,260 - Zwariowałaś, siostro Fatmo? - Co w środku nocy będzie robić ta dziewczyna sama? 28 00:06:36,280 --> 00:06:57,220 - Nic się z nią nie stanie. Jest jak kamień. O tej porze już na pewno dawno wyjechała. Zulfikar. Zulfikar. Zulfikar, co się stało? O czym rozmawialiście? Co powiedział pan Ali Hikmet? Powiedz no! 29 00:06:57,220 --> 00:07:10,720 - Zeynep poszła? Znaleźliście ją? Nie odbiera. - Zeynep już dawno poszła. Pani nedret wysłała jej śladem samochód, żeby ją odwieźć, gdzie trzeba. Czyż nie, siostro Fatmo? 30 00:07:14,480 --> 00:07:18,420 - Wysłała, wysłała. - Ale nie odbiera. 31 00:07:18,520 --> 00:07:26,420 - Nie słyszy. Mówię przecież, że Nedret wysłała samochód zaraz za nią. Przyrzekam. 32 00:07:30,120 --> 00:07:33,160 - No dobrze, ja też pójdę, siostro Fatmo. Dobranoc. 33 00:07:35,820 --> 00:07:42,700 - Nie ma u nas miejsca, żeby ją chronić. Na boga, nie ma. W ogóle nie mogliśmy pomóc dziewczynie. 34 00:07:55,220 --> 00:08:10,540 - Synku! Synku, stój. Selcuk, pytam się, gdzie jedziesz? Selcuk, nigdzie nie pojedziesz. Co ty mówisz, mój syneczku? 35 00:08:10,540 --> 00:08:17,560 - A wy co robicie? Zostaw mnie. Róbcie, co chcecie! - Selcuk.. 36 00:08:26,260 --> 00:08:35,080 - Namyk. Weź to. Ta dziewczyna więcej nie wróci w to miejsce. Rozumiesz? - Jak pan każe, proszę pana. 37 00:08:35,080 --> 00:08:43,560 - I nie spuszczaj jej ojca z oczu. Ptaszyna nie przeleci! - Dobrze, proszę pana. Nie lekka ta sprawa, nie lekka. 38 00:08:47,600 --> 00:08:50,720 - Jakieś wieści o koniach? - Niedobre wieści, proszę pana. 39 00:08:50,720 --> 00:08:55,180 - Jak to? - Pasza, Uysuz, Metro.. - Karamfil? 40 00:08:55,180 --> 00:08:59,940 - Karamfila też nie ma, proszę pana. Pan nie wie, ale istoty na wolności skaczą, gdzie wzrok ich niesie. 41 00:08:59,940 --> 00:09:07,900 - Zastrzeliłbym tę dziewczynę, ale.. nieważne. - Proszę pana, jeśli nie ma żadnych innych rozkazów.. 42 00:09:07,900 --> 00:09:09,280 - Idź 43 00:09:21,080 --> 00:09:23,520 - Co powiedział? - Wszystko załatwiłem, nie martw się. 44 00:09:23,520 --> 00:09:28,300 - A jeśli powie? - Nie powie. Wie, co jemu grozi. 45 00:09:28,300 --> 00:09:32,400 - Nie, ja się boję. Spójrz, jeśli Gokhan się dowie, nie wybaczy nam obojgu. 46 00:10:10,940 --> 00:10:18,660 - Spójrz na tego Zulfikara. I jego córka pojawiła się tutaj z wysokim mniemaniem o sobie. Spójrz, jeśli nasz syn się dowie.. 47 00:10:19,800 --> 00:10:22,400 - Co się stało? Kto się dowie? 48 00:10:26,220 --> 00:10:31,800 - Pospieszcie się, oni jadą! Znaleziono konie! Znaleziono! Znaleziono! Konie jadą! 49 00:10:31,800 --> 00:10:32,920 - Otwórz! 50 00:10:40,960 --> 00:10:43,460 - Dzięki Bogu. Dzięki Bogu. 51 00:10:59,900 --> 00:11:05,040 - Zamknijcie drzwi. Zamknijcie. 52 00:11:08,100 --> 00:11:11,500 - Wszystkie znalazłem, tato. Nie ma problemu. - Zuch, mój lew! 53 00:11:11,500 --> 00:11:19,340 - Chodź, pocałuję. Lwie mój, synku. Wszystkie problemy rozwiązane. - Jak to się stało, tato? Jak wydostały się na wolność? Mogłeś się dowiedzieć? 54 00:11:19,340 --> 00:11:22,960 - To przez Zeynep! Zeynep! To ona zrobiła. - Tak. 55 00:11:23,620 --> 00:11:28,320 - Przez Zeynep? Skąd taki pomysł? - Synku, sama widziałam. 56 00:11:29,100 --> 00:11:34,300 - Dlaczego miałaby to zrobić? - Wyjechała, chciała sprawić nam problemy, a niby po co jeszcze? 57 00:11:35,300 --> 00:11:44,220 - Zeynep nie robi takich rzeczy. Tato, to przecież konie, czy to możliwe? - Synku, sama widziałam. 58 00:11:44,220 --> 00:11:51,660 - Dorosła kobieta ma kłamać czy co? - Synku, cały ten czas dziewczyna próbowała wbić nam nóż w plecy. 59 00:11:53,400 --> 00:12:02,720 - Nie, tato. Ta sprawa to coś innego. Zeynep nie robi takich rzeczy. Gdzie Zeynep? Pójdę z nią porozmawiać. 60 00:12:02,980 --> 00:12:06,260 - Brat ją wygnał. Wyjechała. 61 00:12:19,860 --> 00:12:23,700 - Gokhan, synku. Chodź tutaj. Na to już za późno. 62 00:12:26,360 --> 00:12:39,900 - O czym rozmawialiście? Co to skrywasz? - Milcz, kobieto. Milcz! Telefon był tam. 63 00:12:40,360 --> 00:12:56,540 - Przecież ci mówiłam, pani Nedret wysłała za nią ludzi. Powiedziała, żeby się nią zajęli. Daję słowo. Przyrzekam. Siostra Fatma sama potwierdziła. Dziękujmy pani Nedret, dobra kobieta 64 00:12:56,540 --> 00:13:22,600 No już, zobaczę, co z tobą. Czekaj, czekaj. Zdejmę to na trochę. Zulfikar.. Powiedz mi, co ty powiedziałeś zanim pistolet był wycelowany w głowę twojej córki? 65 00:13:22,600 --> 00:13:28,800 - Żeby nie zabijał mojej córki. Powiedziałem pierwsze, co mi przyszło do głowy. 66 00:13:43,540 --> 00:13:49,200 - Zeynep! - Selcuk, jak ty mnie nastraszyłeś. 67 00:13:49,380 --> 00:13:52,860 - Martwiłem się o ciebie. - Na Boga, zostaw mnie. 68 00:13:52,860 --> 00:14:02,720 - Zeynep. Spójrz, czy ja też nie dostałem od Ali Hikmeta? Wiesz, jak on ze mną postąpił. - Po tym co zaszło, nie mamy o czym rozmawiać. 69 00:14:02,720 --> 00:14:08,800 - Zeynep, wsiadaj do samochodu. Odwiozę ciebie do jakiegoś hotelu. Twój ojciec bardzo się będzie denerwować. 70 00:14:09,340 --> 00:14:23,060 - Dobrze z nim? - Dobrze. Nie martw się o niego. Chodź. Zeynep. Spójrz, ja tez jestem bardzo zły. Jeśliby to nie zaszło.. 71 00:14:24,820 --> 00:14:26,080 - Jeśliby... 72 00:14:33,060 --> 00:14:34,860 - Co ty robisz? 73 00:14:37,540 --> 00:14:39,120 - Zeynep! 74 00:14:41,260 --> 00:14:45,060 - Wszystko dobrze? - Wystarczy już. Wystarczy! Oboje zostawcie mnie w spokoju! 75 00:14:45,060 --> 00:14:48,140 - Zeynep, dokąd pójdziesz w środku nocy? - Co ci do tego? 76 00:14:48,660 --> 00:14:52,680 - Zachowujesz się jak dziecko. No już, wsiadaj do samochodu. - Nie wsiądę. 77 00:14:53,420 --> 00:14:59,400 - Zeynep, jest już późna noc. - Nie pójdę tam, nie wrócę do tamtego miejsca. 78 00:14:59,400 --> 00:15:07,860 - Dobrze, więc tam nie pojedziemy. Odwiozę ciebie do domku letniego. Spędzisz tę noc tam. Jutro zrobisz, co chcesz, Zeynep. Umowa stoi? 79 00:15:08,360 --> 00:15:26,300 Zeynep. Proszę. Posłuchaj, nie będziemy się obrażać w środku nocy. No już, Zeynep. No już. A ty kuzynie jedź do domu. Do zobaczenia. 80 00:16:03,540 --> 00:16:08,560 - Gdzie jest Secuk? - Nie wiem. Może jest w stajni. 81 00:16:08,560 --> 00:16:14,400 - Jego nigdzie nie widać. - Nie wiem, gdzie on jest, bracie. Może porozmawiacie jutro? Nie męcz go w środku nocy. 82 00:16:14,400 --> 00:16:19,120 - Szybko go wezwij, niech zaraz tu przyjdzie. - Bracie, proszę cię. Co było, już przeszło. 83 00:16:19,120 --> 00:16:28,780 - O czym ty mówisz, Nedret? Dzisiaj wróciliśmy z tego świata, jesteś tego świadoma? A jeśli konie by uciekły? Jeszcze trochę i bylibyśmy zrujnowani, zrujnowani! 84 00:16:28,780 --> 00:16:35,860 Musisz to zrozumieć bardziej niż wszystko inne, Nedret, zrozumieć! Mam na głowie napisane ‘bezmózgi’ czy co? 85 00:16:35,860 --> 00:16:42,720 - Niech Najwyższy wybaczy, bracie. - Jedną sumę pieniędzy straciłem, a to mam zapić szklanką chłodnej wody, tak? 86 00:16:42,720 --> 00:16:44,700 - Przecież ukradli, dziecko powiedziało. 87 00:16:44,700 --> 00:16:58,660 - Nie daruję tego kłamstwa. Te pieniądze wrócą do tego domu i kropka! Spójrz, Nedret, to ostatni raz. Jeśli jeszcze raz stanie się coś podobnego, nie spojrzę na twoje łzy i wygonię was oboje za drzwi. 88 00:16:58,660 --> 00:17:05,960 - Bracie, co ty takiego mówisz? Złość na Zulfikara wyładowujesz na mnie? - Co ty mówisz? Co? Skąd taki pomysł? 89 00:17:05,960 --> 00:17:15,460 - Przez to że przystawiłeś pistolet do głowy dziewczyny, Zulfikar sam powiedział. Niedługo wyjdą wszystkie skrywane sekrety. - O jakim sekrecie ty mówisz? 90 00:17:15,460 --> 00:17:20,200 - O jakim sekrecie mogę mówić, skoro o żadnym nie wiem, bracie? Będąc złym na niego, krzyczysz na mnie. To mówię. 91 00:17:20,200 --> 00:17:27,880 - Jestem zły na twojego syna złodzieja! Jeszcze raz coś takiego się stanie i sam go utopię! - Nie mów tak o moim synu! 92 00:17:27,880 --> 00:17:38,820 - Czy to jest kłamstwo? Złodziej! I syn i ojciec! Czy to on nie był winny utraty mojego syna? - Bracie, ty sam wiesz. To był nieszczęśliwy wypadek. Czy Ismail mógł zamierzenie zabić Ahmeta? 93 00:17:38,820 --> 00:17:53,720 - Wystarczy, nie przeciągaj! Mojego syna już nie ma, Nedret! Nie rozumiesz? Mojego syna nie ma! - I mojego męża też nie ma, bracie. Ojca mojego syna nie ma! 94 00:18:08,780 --> 00:18:14,160 - Zulfikar, chodź przewiążę ci plecy.. - Nie, nie chcę. Ze mną wszystko dobrze. 95 00:18:14,420 --> 00:18:18,620 - Więc wstań i kładź się spać, no już. - Tej nocy sen będzie dla mnie grzechem. 96 00:18:21,040 --> 00:18:26,820 - O tej porze.. Daj Boże coś dobrego. Idę. 97 00:18:32,020 --> 00:18:34,720 - Pani Sevinc? - Gdzie on? W środku? 98 00:18:37,160 --> 00:18:40,500 - Zulfikar? Oczywiście, kochana, w domu. - Wyjdź na zewnątrz. 99 00:18:41,240 --> 00:18:44,820 - Powiedziałam wyjdź, Gulizar! Wyjdź! 100 00:18:48,900 --> 00:18:52,800 - Co ty wyprawiasz? Straciłeś rozum, szanowny Zulfikarze? - Pani Sevinc.. 101 00:18:52,800 --> 00:19:01,260 - Milcz! Ja mówię! Ufaliśmy tobie tyle lat. Mój mąż powierzył ci tajemnice, prawda? - Prawda. 102 00:19:01,340 --> 00:19:05,280 - Powierzyliśmy tobie nasz sekret, prawda? - Prawda. 103 00:19:05,280 --> 00:19:15,060 - Więc co ty wyprawiasz? Będziesz nas szantażować, nieszczęśniku? - Winili moją córkę. Co byś wtedy czuła? A ja jestem ojcem.. 104 00:19:15,060 --> 00:19:21,120 - Jeśli jesteś ojcem, to wiedz, co to znaczy nim być! Masz znać swoje miejsce! - To nie ona wypuściła te konie. 105 00:19:21,960 --> 00:19:26,440 - Kto wypuścił? - Nie wiem, ale nie ona wypuściła. Ona nie robi takich rzeczy. 106 00:19:26,440 --> 00:19:34,760 - Rzecz nie w tym. Będziesz trzymać język za zębami, a my wyjdziemy ci na spotkanie. Będziesz chroniony, chroniony. 107 00:19:34,860 --> 00:19:44,020 - Ali Hikmet też mnie chroni. Albo ochroni albo zakopie. To sprawa pana Ali Hikmeta, pani Sevinc. Nie zawracaj sobie tym głowy. 108 00:19:44,020 --> 00:19:48,920 - Sama zdecyduję, czym zawracać sobie głowę. Znaj swoje miejsce! 109 00:19:52,700 --> 00:19:56,640 - O Boże! Żeby to dziecko jeszcze czegoś nie zmajstrowało. 110 00:20:05,260 --> 00:20:09,420 - Co ty za sprawy tworzysz, pani szwagierko? 111 00:20:25,940 --> 00:20:27,520 - Wchodź. 112 00:20:39,420 --> 00:20:47,000 - Nie wiem, jak wygląda w środku. Długi czas tu nie przyjeżdżałem. Ale ciocia Fatma doprowadzi wszystko do porządku. 113 00:20:47,000 --> 00:20:49,340 - Na długo tu nie zostanę. 114 00:20:52,160 --> 00:21:08,280 - Wiem. Powiem ‘zostań’, ale ty i tak nie zostaniesz. Zeynep, tej nocy nie będziemy się więcej obrażać. Niech ta noc będzie inna. Wejdziemy przez te drzwi z innymi myślami. 115 00:21:09,320 --> 00:21:28,400 - Jak? - Nie będziemy myśleć o przeszłości; o tym, co będzie jutro. Jakby niczego innego nie było. Zeynep, spójrz.. po tych złych rzeczach, tej nocy nie opuścimy siebie nawzajem. 116 00:21:30,860 --> 00:21:32,720 - Żeby móc to wspominać? 117 00:21:49,120 --> 00:21:58,600 - Nie masz rozumu! Głowa ci w ogóle nie pracuje! Żona znamienitego pana Ali Hikmeta przyszła do naszej szopki i to jeszcze tak, obgryzając paznokcie! 118 00:21:58,600 --> 00:21:59,960 - Podsłuchiwałaś nas, prawda? 119 00:21:59,960 --> 00:22:12,320 - Jeśli znasz tajemnicę pana Ali Hikmeta, to dlaczego tyle lat ten człowiek na nęka? A? Dlaczego tego nie wykorzystasz? Czy ta twoja głowa nie pracuje? A? Ale nie! 120 00:22:12,320 --> 00:22:18,060 To wszystko potwierdza ‘szanowny pan’, jak na skinienie. Niech i ciebie wybiorą na pana! 121 00:22:18,360 --> 00:22:22,500 - Podsłuchiwałaś, prawda? - Podsłuchiwałam! Tak! I co takiego? Podsłuchiwałam! 122 00:22:22,500 --> 00:22:33,560 - Skoro wszystko słyszałaś, to po co się mieszasz? - Spójrz na mnie. Uważasz mnie za idiotkę? Dla kobiety ziemia zniknęła spod nóg, ziemia! Kto wie, co ty wiesz! I twoja córka ciebie ochrania! 123 00:22:33,560 --> 00:22:43,060 - Moja córka patrzy im w oczy! Co się z nimi nie stanie, moja córka wie. A ja niczego o nich nie. To znaczy wiem nie zwracaj uwagi, o czym mówiłem. Głowa mnie rozbolała, no już! 124 00:22:43,060 --> 00:22:47,420 - Skoro pojawi się zapach tego wszystkiego! Ha! O tutaj to piszę! 125 00:22:58,260 --> 00:23:04,400 - Zeynep, może usiądziesz? Dlaczego stoisz na nogach? - Gokhan, daj mi telefon. Chcę usłyszeć głos ojca. 126 00:23:06,660 --> 00:23:17,180 - Zeynep.. Masz ręce chłodne jak lód. Na pewno zmarzłaś. - Nie. Nie bardzo. 127 00:23:22,800 --> 00:23:24,360 - Kominek? 128 00:23:24,980 --> 00:23:39,320 - Kominek? A, tak.. Tak, ja pójdę po drzewo. Zaraz rozpalę, ogrzejesz się. Dobrze? 129 00:23:40,920 --> 00:23:50,360 - Gokhan? Pojedziesz? - Zeynep, proszę nie proś, żebym pojechał. Nie zostawię ciebie tutaj samej. 130 00:24:09,840 --> 00:24:11,660 - Halo. - Tatusiu. 131 00:24:11,660 --> 00:24:20,380 - Zeynep? Gdzie ty jesteś? Zwariuję od zamartwiania się. Powiedzieli, że pani Nedret wysłała za tobą samochód. 132 00:24:20,380 --> 00:24:27,340 - Gokhan przywiózł mnie do letniego domku. Tato, nie martw się. Wszystko dobrze. Ale jak ty się czujesz? Ten szaleniec niczego tobie nie zrobił, prawda? 133 00:24:27,340 --> 00:24:32,000 - Nie, nie. Ze mną dobrze, nie martw się. - Tato, powiedz prawdę. Posłuchaj, twój głos w ogóle mi się nie podoba. 134 00:24:32,060 --> 00:24:38,700 - To przez ciebie, córko. - Nie smuć się, tatusiu. Nie martw się. Jutro ciebie zabiorę. Dobrze? 135 00:24:38,700 --> 00:24:52,460 - Dobrze, córko. Teraz już dobrze. Po tym wszystkim co zrobił tobie Ali Hikmet, niech ktokolwiek przyjdzie, ja tutaj nie zostanę. No już, życzę ci spokojnej nocy. Pan Gokhan tam zostanie? 136 00:24:53,700 --> 00:25:03,000 - Tak, tato. Nie martw się o mnie, dobrze? - Dobrze, córko. No już, dobranoc. - Dobranoc. 137 00:25:35,800 --> 00:25:39,580 - Dziękuję, Gokhan. - Jak z wujkiem? 138 00:25:40,560 --> 00:25:54,840 - A jak ma być.. Tak zawsze się dzieje. Wszystko to mi się przytrafia.. Co ja zrobiłam, Gokhan? Nie rozumiem. Naprawdę nie rozumiem. 139 00:27:25,820 --> 00:27:27,240 - Ciepło Ci? 140 00:27:32,000 --> 00:27:37,380 - Co mój ojciec ci zrobił? - Bardziej interesuje mnie, co ja jemu zrobiłam. 141 00:27:37,440 --> 00:27:47,860 - Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Wiem tylko jedno – nie jesteś niczemu winna. - Poza tobą nikt nie uważa nas za ludzi, Gokhan. 142 00:27:48,100 --> 00:27:51,780 - Zeynep.. - My tego nawet nie oczekiwaliśmy.. 143 00:27:52,140 --> 00:28:00,280 - Proszę ciebie o wybaczenie za wszystkich i za wszystko. - Nie wiem, czy po tym wszystkim, mogę zapomnieć. 144 00:28:00,560 --> 00:28:11,640 - Więc nie zapominaj. Nie musisz niczego zapominać. Ale możesz wybaczyć. - Po co? 145 00:28:11,640 --> 00:28:17,140 - Ponieważ życie z nienawiścią w sercu jest bardzo ciężkie, Zeynep. - I kogo to obchodzi? 146 00:28:17,560 --> 00:28:19,000 - Mnie. 147 00:29:42,660 --> 00:29:45,300 - Toaleta jest na górze? - Tak. 148 00:30:30,060 --> 00:30:36,460 - Zeynep, mogę kontynuować? Proszę. 149 00:31:16,200 --> 00:31:17,300 - Śpiewaj głośniej. 150 00:31:21,360 --> 00:31:27,120 - Twój tata zawsze śpiewał. Z waszego domu wynosił się jego głos, słuchałem. 151 00:34:03,160 --> 00:34:05,540 - Tak, mamo? - Gdzie ty jesteś, synku? 152 00:34:06,200 --> 00:34:09,240 - Jadę. - Tylko wejdź do pokoju tak, żeby wujek ciebie nie zobaczył. 153 00:34:09,639 --> 00:34:11,479 - Dlaczego? - Jakbyś nie wiedział. 154 00:34:13,780 --> 00:34:19,000 - Mam mu coś do powiedzenia. - Co? O czym ty mówisz? - Zaraz zobaczysz. 155 00:34:27,880 --> 00:34:30,700 - Dziękuję, Gulizar. - Dzień dobry 156 00:34:32,179 --> 00:34:33,019 - Dzień dobry. 157 00:34:43,460 --> 00:34:48,480 - Widzę, że wasze ploteczki z Gulizar są nieaktualne, Sevinc? - Co to ma znaczyć? 158 00:34:48,900 --> 00:34:54,080 - Przyrzekam, jeszcze nie wiem, ale ty na pewno nie poszłaś do nich wieczorem do domu po to, żeby powiedzieć ‘szybkiego powrotu do zdrowia’. 159 00:34:55,820 --> 00:35:06,000 - Czy ty mnie śledzisz, siostro? - Nawet nie chciałam się zaśmiać. Dlaczego mam ciebie śledzić? Tak i nie zmieniaj tematu. 160 00:35:06,520 --> 00:35:14,000 - Nie mam się zamiaru przed tobą spowiadać. Nie śledź mnie, a swojego synka. To byłoby ciebie lepsze zajęcie, prawda? 161 00:35:16,280 --> 00:35:17,120 - Dzień dobry. 162 00:35:34,560 --> 00:35:36,660 -Gdzie Gokhan? - Zaraz przyjdzie. 163 00:35:37,920 --> 00:35:43,420 - Jest w letnim domku. Razem z Zeynep. - Jak to? 164 00:35:46,500 --> 00:35:49,940 - Zawiózł Zeynep do letniego domku. Razem spędzili tam noc. 165 00:35:50,080 --> 00:36:03,540 - Jeszcze czego! Selcuk, ty też nigdzie nie odchodź! Mamy do pogadania! Namik! 166 00:37:03,040 --> 00:37:05,980 - Jak mogłam tak zasnąć.. - Dzień dobry. 167 00:37:07,260 --> 00:37:12,800 - Dzień dobry. Na pewno bardzo się zmęczyłam. - Lepiej ci? 168 00:37:13,900 --> 00:37:22,180 - Lepiej. Jakbym przespała cały rok. A tobie? - Wydaje mi się, że wczorajszej nocy widzieliśmy wspaniały sen. 169 00:37:26,320 --> 00:37:31,060 - Tak. Sen. 170 00:37:36,900 --> 00:37:39,420 - Jesteś głodna? - Głodna. 171 00:37:39,840 --> 00:37:51,140 - Ja też. Jak wilk. Pani Zeynep, teraz pojadę i przywiozę pani najlepsze tosty i sok pomarańczowy. I jak? 172 00:37:52,060 --> 00:37:55,340 - Wspaniale. - Więc jadę. 173 00:37:56,240 --> 00:37:57,680 - Dobrze. - Dobrze. 174 00:38:07,480 --> 00:38:14,160 - Tak, to był sen. A co ty myślałaś, Zeynep? To przecież nie mogła być realność. 175 00:38:35,820 --> 00:38:40,860 - Ma rację. To było tak piękne, że po prostu nie może być prawdą. 176 00:39:24,580 --> 00:39:26,580 - Ale dla mnie na zawsze pozostanie realnością. 177 00:39:55,920 --> 00:40:16,600 - Co to ma być? Tata? Przeklęte! 178 00:40:25,380 --> 00:40:28,420 - Spalę ciebie! Tym razem dosłownie spalę! 179 00:42:31,040 --> 00:42:39,340 - Tato! - Tu jesteśmy! Nie martw się, z nim wszystko dobrze. 180 00:42:43,940 --> 00:42:51,300 - Synku.. - Tato, wszystko dobrze. Nie martw się. Teraz zawiozę ciebie do szpitala. Zeynep, pomóż mi. 181 00:42:55,540 --> 00:43:06,160 - Już ciebie nie poznaję. Nie zostało nic poza kłamstwem. I jeszcze bez sumienia wypuściłeś te wszystkie konie. Czy byłeś takim dzieckiem, które robiło takie rzeczy? 182 00:43:07,460 --> 00:43:12,100 - Teraz się taki stałem. - Do wszystkiego jakaś złość, jakaś nienawiść. 183 00:43:13,460 --> 00:43:24,000 - Nie do wszystkiego czuję nienawiść. Czuję nienawiść względem wujka. Dosłownie jak niewolnik. Czy przez popełnienie tak małego błędu, można tak poniżać człowieka? 184 00:43:24,760 --> 00:43:35,900 - Więc nie dawaj powodów. Gdzie byłeś całą noc? - Chcesz usłyszeć prawdę? 185 00:43:37,020 --> 00:43:53,620 - Nie strasz mnie, synku. Powiedz prawdę. - Byłem w letnim domku. Byłem u drzwi. 186 00:43:55,080 --> 00:44:04,860 - Do rana? - Do rana. I kiedy Zeynep płakała u Gokhana na kolanach, też tam byłem. I kiedy zasnęła u niego w ramionach. 187 00:44:06,360 --> 00:44:25,540 - Selcuk.. czy ty? - Mamo, ja kocham tę dziewczynę. Zawsze kochałem. Nie myślałem o niczym, po prostu kochałem. Ale Gokhan jakoś.. 188 00:44:32,300 --> 00:44:34,820 - Boże, żeby on niczego nie narobił. 189 00:44:39,500 --> 00:44:42,460 - Chce pani kawy, pani Sevinc? - Nie, niczego nie chcę. 190 00:44:51,200 --> 00:44:56,360 - Mamo. - Gokhan, synku to ty? Synku, coś ty narobił? Co zrobiłeś? 191 00:44:56,520 --> 00:45:02,420 - Mamo, posłuchaj. - Czego mam słuchać? Co? Wiesz w jakim stanie twój ojciec wyszedł z domu? Tracę głowę! 192 00:45:02,720 --> 00:45:07,460 - Mamo, posłuchaj! - Nie! Nie będę słuchać! Najwyższa pora wziąć się w garść, Gokhan. Wystarczy! 193 00:45:07,660 --> 00:45:13,660 - Mamo, wystarczy! Posłuchaj! Tata miał wypadek! Ale teraz z nim porządku, nie martw się. Jedziemy właśnie do szpitala. 194 00:45:13,760 --> 00:45:22,020 - Co? Jaki wypadek? Jak to się stało? - Po prostu rozbił samochód. Ale naprawdę z nim dobrze. Teraz jedziemy do szpitala. 195 00:45:22,140 --> 00:45:27,800 - Dobrze, więc daj mu telefon. Porozmawiam z nim. - Teraz nie może rozmawiać, mamo. 196 00:45:28,240 --> 00:45:34,180 - Jak to nie może rozmawiać? Mówisz przecież, że z nim w porządku. Coś ukrywasz! Powiedz prawdę, Gokhan! 197 00:45:35,040 --> 00:45:41,540 - Mamo, z nim w porządku tylko nie jest przytomny. Właśnie dojeżdżam do szpitala. Rozłączam się. Przyjedzcie do szpitala, dobrze? 198 00:45:41,540 --> 00:45:58,260 - Gokhan! Synku! Wiedziałam, że coś się stanie! Wiedziałam! Fatma! Fatma, szybko sprowadź mi Namika! W tej chwili! Siostro! Siostro, szybciej! Nie mogę w to uwierzyć. 199 00:45:58,640 --> 00:46:00,860 - Sevinc, co się dzieje? - Ciociu, co się stało? 200 00:46:00,960 --> 00:46:16,540 - Ali Hikmet miał wypadek. - Siostro, stój. Stój. Oni właśnie wiozą go do szpitala. Siadaj, siadaj. Przynieś wody. 201 00:46:18,720 --> 00:46:24,000 - Gdzie był ten wypadek? - Nie wiem. Gokhan powiedział, że z nim wszystko w porządku i wiozą go do szpitala. 202 00:46:24,000 --> 00:46:31,380 - Sevinc, powiedz prawdę. Co się stało z moim bratem? - Dlaczego mam kłamać? Wystarczy mi problemów. Wypij łyk. 203 00:46:31,460 --> 00:46:37,280 - Zadzwonię do Gokhana. - Gdzie? Gdzie jest Namik? Szybko przynieście torebkę! 204 00:46:38,740 --> 00:46:42,740 - Miał wypadek. Wygląda na to, że stracił panowanie nad samochodem. - Jak się nazywa poszkodowany? 205 00:46:42,740 --> 00:46:46,380 - Ali Hikmet Baszat. - Panie Ali Hikmet, wszystko dobrze? Panie Ali Hikmet? 206 00:46:50,280 --> 00:46:56,900 - Nie, znowu nie odbiera. Chodźcie, jedziemy. No już. - Siostro, a ty dokąd w takim stanie? 207 00:46:57,140 --> 00:47:01,380 - Ja też pojadę! Muszę zobaczyć mojego brata. - Dziękuję Gulizar. 208 00:47:01,500 --> 00:47:16,280 - Chodźcie, jedziemy. - A ty gdzie się podziewałeś Namik? Gdzie cały czas się szlajasz? Szybko! Szybko mówię! No już. Szybko. 209 00:47:27,220 --> 00:47:34,900 - On nie odbiera. Nie odbiera. I ja tu siedzę i się złoszczę. - Jeśli dłużej spędzisz z takim nastawieniem, będziesz się dużo złościć. 210 00:47:35,680 --> 00:47:41,340 - Przynajmniej będę mogła powiedzieć, że zrobiłem wszystko, co tylko mogłam. Poza tym Gokhan nie może tak łatwo ze mnie zrezygnować. 211 00:47:41,740 --> 00:47:48,040 - Banu. Przecież nie jesteś dzieckiem. Czy ty nie widzisz? Gokhan nie jest z tobą, żeby miał z ciebie rezygnować. 212 00:47:48,740 --> 00:47:54,960 - Ale jest do mnie przywiązany. Wiem to. I ciocia Sevinc powiedziała, że pomoże. - Pani Sevinc? 213 00:47:55,440 --> 00:47:56,020 - Tak. 214 00:47:56,860 --> 00:48:07,960 - Córko, otwórz czy. Jesteś przyczyną, dla której Gokhan miałby tu zostać. Zostaliśmy przecież partnerami, a jeśli się pobierzecie, ona uważa, że wszystko się ułoży. 215 00:48:08,360 --> 00:48:09,440 - I co w tym złego? 216 00:48:09,640 --> 00:48:26,440 - To nie jest złe. Dla ciebie to nawet wspaniałe. Ale jest jeden mały problem. Gokhan. Mówię ci, że Gokhan nie chce się żenić. Najpierw powinnaś to zaakceptować. Zaakceptować, a dopiero później decydować. 217 00:48:26,660 --> 00:48:37,300 - Dziękuję, mamo. Jak zawsze mi pomogłaś. Ale jeśli chcesz, powiem ci jedną rzecz. Gokhan w końcu się ze mną ożeni. Zobaczysz! 218 00:48:44,060 --> 00:48:53,340 - On przejechał obok mnie tak szybko! Wiedziałem, że to się stanie. Jeśli mógłbym tylko.. - Nie ma w tym twojej winy. To był wypadek. 219 00:48:54,400 --> 00:49:00,420 - Tak. Tylko że, jeślibym go dogonił, może to nie miałoby miejsca. - Bracie! 220 00:49:02,860 --> 00:49:06,420 - Jak z nim? - Nie zauważyłem żadnych niepokojących obrażeń. 221 00:49:07,840 --> 00:49:15,040 - Dobrze, a reszta? - Kilka ran spowodowanych przez uderzenie, później pana o wszystkim powiadomię. 222 00:49:15,940 --> 00:49:18,180 - Dobrze. Możemy go zobaczyć? 223 00:49:18,460 --> 00:49:27,780 - Musimy zrobić jeszcze kilka badań, a później damy wam znać. To zajmie trochę czasu, dlatego możecie poczekać na końcu korytarza. 224 00:49:27,980 --> 00:49:31,300 - Dobrze. Dziękuję. - Nie ma za co. Wszystkiego dobrego. 225 00:49:41,280 --> 00:49:43,280 - Nie martw się, poczuje się lepiej. 226 00:51:14,740 --> 00:51:27,040 - Proszę bardzo, proszę pana. Pańskie dokumenty. A to akt urodzenia. Od teraz Gokhan to twój syn. - Zufikar, posłuchaj mnie. To sekret. 227 00:51:27,100 --> 00:51:34,380 - Pański sekret – mój honor. Nikt się nie dowie, że pan Gokhan jest pańskim synem. Do samej śmierci. 228 00:51:48,320 --> 00:52:05,360 - Wyjedziemy stąd z moją córkę. Chciałem, żebyś wiedział. Dobrze. O której? Nie byłoby lepiej wcześniej? Ale co pan.. Dobrze, przyjdę. 229 00:52:13,640 --> 00:52:22,540 - Proszę. Smacznego. - Panie Hakan. 230 00:52:23,760 --> 00:52:26,420 - Co takiego? - Ali Hikmet miał wypadek. 231 00:52:32,740 --> 00:52:37,720 - Zginął? - Nie wiem, panie Hakan. Jest teraz w szpitalu. Ale dzieciaki się dowiedzą. 232 00:52:41,440 --> 00:52:45,700 - Nie przychodź bez odpowiedzi. - To się nie powtórzy. 233 00:52:46,560 --> 00:52:48,560 - Idź. - Od razu się dowiem. 234 00:52:54,300 --> 00:53:06,360 - Nie umrzesz, Ali Hikmet. Nie umrzesz. Dopóki nie zapłacisz za wszystko, nie umrzesz. Najpierw ty, a później i twoja córka. 235 00:53:10,480 --> 00:53:17,640 - Może prosić o dwie filiżanki herbaty? Zeynep, idź i usiądź. Przyniosę je. - Dobrze. 236 00:53:22,580 --> 00:53:25,700 - Gokhan, synku. - Mamo, uspokój się. 237 00:53:26,340 --> 00:53:33,440 - Nie mogliśmy go zobaczyć. Powiedzieli nam, że przez badania. Jakie jeszcze badania? - Lekarz powiedział, że poczuje się lepiej. Z tatą wszystko w porządku, nie martwcie się. Dobrze? 238 00:53:33,620 --> 00:53:43,880 - Nie dali nam go zobaczyć, synku. Bardzo się martwimy. - Ciociu, powiedzieli że zrobią wszystkie badania, a później nam dadzą znać. Dobrze? Nie martwcie się, nie mamy innego wyjścia poza czekaniem. 239 00:53:44,880 --> 00:53:51,980 - Wszystkiego dobrego, kuzynie. - Dziękuję. Chodźcie i usiądźcie. 240 00:53:52,140 --> 00:54:00,660 - Ah synku, synku! Czego zapomniałeś w letnim domku? Po tym jak przyjechała ta dziewczyna, tyle nam się tego zwaliło na głowę. Czy ty nie widzisz? 241 00:54:01,560 --> 00:54:06,980 - Co miałem zorbić? Martwili się, gdzie jesteś. - Martwiliśmy się, synku. Brat się o ciebie pytał. 242 00:54:07,500 --> 00:54:15,640 - Porozmawiamy o tym z tobą później Gokhan. Później. - Nie, mamusiu. Porozmawiajmy teraz. Co, miałem zostawić dziewczynę w środku nocy na ulicy? 243 00:54:15,680 --> 00:54:23,540 - No zostawić! Co ci do tego, synku? Co ci do tego? Zostawić, oczywiście! - Sevinc, wstyd. Ciszej. Wszyscy na nas patrzą. - A co ja robię? 244 00:54:27,220 --> 00:54:28,000 - Zeynep? 245 00:54:30,400 --> 00:54:35,460 - Co ona tutaj robi? - Mamo! - Co ty tutaj robisz, a? Co ty tutaj robisz? 246 00:54:35,600 --> 00:54:39,920 - Mamo, dobrze, wystarczy już! - Sevinc, co ty robisz? Robimy sobie wstyd przed wszystkimi. 247 00:54:40,060 --> 00:54:45,400 - Ja znalazłam pana Ali Hikmeta. Razem go tu przywieźliśmy. - I winna i silna! 248 00:54:46,600 --> 00:54:55,840 - Nie jestem winna! I to nie ja wypuściłam konie. Lepiej znajdźcie swojego prawdziwego wroga, a nie obwiniajcie mnie. 249 00:54:56,540 --> 00:55:04,740 - Kłamiesz! - Mamo, wystarczy! Mówisz głupoty! Wystarczy już! 250 00:55:10,920 --> 00:55:15,580 - Zeynep. - Pójdę już. 251 00:55:16,600 --> 00:55:22,860 - Zeynep, uwierz mi, ja też jestem już zmęczony. Przepraszam za swoją mamę, za to że nie mogę ciebie przez tym wszystkim uchronić. Jestem tym zmęczony. 252 00:55:23,660 --> 00:55:29,380 - Nie było takiej potrzeby. Nie powinna była tutaj przyjeżdżać. - Nie. Ty zrobiłaś to, co było trzeba. 253 00:55:30,040 --> 00:55:42,100 - Nieważne. Prawidłowo czy nie.. idę już. - Zeynep, proszę. I tak nie wiem, co jest z tatą. Nie każ mi martwić się o ciebie. Poczekaj na mnie, zaraz przyjdę. 254 00:55:44,160 --> 00:55:51,740 - Ale ja.. - Zeynep. Weź klucze od samochodu i poczekaj na mnie. Proszę. 255 00:56:01,540 --> 00:56:05,960 - Gulizar! Gulizar! 256 00:56:17,540 --> 00:56:20,000 - Zulfikar? Co ty robisz? 257 00:56:20,000 --> 00:56:37,160 - Byłaś w domu? Szukam leków. - One są tutaj. Odejdź, będę oglądać program. Dopiero co wróciłam, a ty gdzie się podziewałeś? Nie było ciebie. 258 00:56:37,320 --> 00:56:45,140 - Wyszedłem na zewnątrz. Znudziło mi się ciągłe leżenie. I Zeynep nie dzwoniła. Nie wiem gdzie i co robi moja dziewczynka 259 00:56:45,480 --> 00:56:48,540 - Zdaje się, że nie jesteś na bieżąco. - A co takiego? 260 00:56:49,040 --> 00:56:55,820 - Ali Hikmet miał poważny wypadek. Tak mówili. - I jak z nim? - Tego nie wiem. 261 00:57:03,920 --> 00:57:08,260 - Nie ma się o co martwić, wszystko w końcu przeszło. Z nim jest bardzo dobrze. - Dzięki Bogu! 262 00:57:08,880 --> 00:57:12,580 - Dzięki Bogu, Sevinc kochana. - Niech tylko teraz trochę odpocznie i dba o siebie. 263 00:57:12,900 --> 00:57:15,300 - A możemy wejść? - Tak, oczywiście. 264 00:57:15,520 --> 00:57:20,940 - Bardzo dziękujemy, doktorze. - Idziemy, Gokhan. Z twoim ojcem wszystko dobrze. 265 00:57:23,000 --> 00:57:28,140 - Panie Ali Hikmet! Dobrze się czujesz? - Dobrze, Sevinc, dobrze. Nie martw się. 266 00:57:29,100 --> 00:57:44,560 - Bracie.. Bardzo nas przestraszyłeś, bracie. - Nie bój się, Nedret. Z takimi jak ja nic się nie stanie. Nie martwcie się. 267 00:57:45,280 --> 00:57:49,920 - Ale więcej już tak nie ryzykuj, tato. - Mój syn mnie uratował. 268 00:57:52,120 --> 00:57:55,400 - Dzięki Bogu. - Szybkiego powrotu do zdrowia. 269 00:57:59,780 --> 00:58:02,980 - Ty.. Jak to się stało? Co się stało? Powiedz mi, bracie. 270 00:58:03,780 --> 00:58:18,040 - No jak się stało? Miałem wypadek i tyle. Straciłem panowanie nad kierownicą, straciłem kontrolę. Stało się tak, że straciłem przytomność. 271 00:58:29,660 --> 00:58:31,820 - Nie pamiętam, jak wydostałem się z samochodu. 272 00:58:32,700 --> 00:58:43,280 - Kiedy przyjechałem, ty byłeś daleko od samochodu. Była tam Zeynep. Dobrze, jeśli nie wydostałbyś się z samochodu.. - Spaliłbym się, prawda? 273 00:58:43,820 --> 00:58:45,820 - Aa, samochód spłonął? - Tak. 274 00:58:45,820 --> 00:58:55,280 - Oj, mój boże! Dobrze, że się uratowałeś! Sevinc, trzeba złożyć ofiary. - Dobrze, nie utrudniajcie wszystkiego. Było, minęło. 275 00:58:58,100 --> 00:59:05,720 - Nie masz żadnej pracy? - O boże! Nie mam prawa posiedzieć? I tak wszyscy są teraz w szpitalu. 276 00:59:07,400 --> 00:59:18,060 - Dobrze, dobrze. Nie to miałem na myśli. Gulizar. Nie mam siły, zrobisz mi ajran (tur. napój z jogurtu i wody)? 277 00:59:18,340 --> 00:59:23,920 - Doprawdy Zulfikar, dziękuję ci za to, że mogłam obejrzeć program. 278 00:59:32,040 --> 00:59:35,020 - Wygodnie ci? - Dobrze, dobrze. Dobrze. 279 00:59:35,580 --> 00:59:40,800 - Proszę pana, ma pan jakieś życzenie? - Dziękuję, Namik. Dziękuję. 280 00:59:49,860 --> 00:59:50,360 - Słucham. A, Szukru! To ty? Dobrze. Nieszczęśliwy wypadek. Było, minęło, co zrobić. 281 00:59:50,400 --> 01:00:01,920 Słucham. A, Szukru! To ty? Dobrze. Nieszczęśliwy wypadek. Było, minęło, co zrobić. 282 01:00:03,260 --> 01:00:21,520 - Szukru, poproszę ciebie jeszcze o kilka dnia. Wiem, że i dla ciebie źle się stało, ale załatwię to. Będziesz dalej robić swoje, daję ci słowo. No już, dziękuję. Z pozdrowieniami. 283 01:00:27,340 --> 01:00:35,000 - Nie skończyłeś sprawy! I patrzysz mi prosto w twarz! 284 01:00:35,660 --> 01:00:50,260 - Bracie, nie mów tak.. - Ale to koniec! Koniec! Wystarczy! Odtąd firma jest dla ciebie zabroniona. Pojedziesz na plantację i będziesz zbierać pomarańcze. 285 01:00:50,260 --> 01:00:58,100 - Namik! Przyprowadź do mnie ludzi, którzy są zainteresowani końmi. - Dobrze, panie Gokhan. 286 01:00:58,880 --> 01:01:07,780 - Synku! To konie, one są dla ciebie wszystkim. Co teraz będziesz robić? - Sprzedam je, tato. Zacznę od początku. 287 01:01:07,780 --> 01:01:15,760 - Synku, jak zrezygnujesz z tych koni? Nie możesz bez nich żyć! - To wszystko przez ciebie! 288 01:01:15,760 --> 01:01:24,520 - To przecież wypadek, tato. To moja decyzja. Wszystkie problemy trzeba rozwiązać, prawda? Proszę, zamknijmy ten temat. 289 01:01:24,520 --> 01:01:38,840 - Tak, ja też tak myślę. Zamknijmy. To znaczy wy idźcie, doktor powiedział, żeby go nie męczyć. Gokhan, synku. No już, ty też. 290 01:01:53,140 --> 01:02:00,520 - Wybacz, Zeynep. Kazałem na siebie długo czekać, prawda? - Nie wiem, na co czekam. Jak twój ojciec. 291 01:02:00,520 --> 01:02:05,800 - Dobrze, będzie jeszcze lepiej. - Daj Bóg, że z moim ojciec też. 292 01:02:05,800 --> 01:02:27,260 - Oczywiście, że tak. Wsiadaj, odwiozę ciebie do ojca. Zeynep. Nie wiem, o czym myślisz. Ale uważam że nie trzeba okazywać dumy. Tym bardziej, że wszyscy są w szpitalu, nikogo nie ma w domu. 293 01:02:27,960 --> 01:02:33,600 - Daję ci słowo, pojedziemy razem i razem wyjedziemy. No już. 294 01:03:01,140 --> 01:03:05,820 - Wyszłaś, kiedy usłyszałaś dźwięki? - Nie rozumiem? 295 01:03:05,820 --> 01:03:09,480 - Mówię o wypadku. - Tak, było słychać. 296 01:03:09,480 --> 01:03:15,740 - Zeynep, uratowałaś ojca, prawda? - Jaka to różnica? To nieważne. 297 01:03:15,740 --> 01:03:25,180 - To wszystko zmienia. Posłuchaj, Zeynep, jeśli tata się dowie.. - Wybaczy mi? Nie zrobiłam niczego, żeby miałby mi wybaczyć. 298 01:03:25,180 --> 01:03:31,580 - Wiem, Zeynep. Nie to miałem na myśli. - A co miałeś? Nie zrobiłam twojemu ojcu niczego. 299 01:03:32,220 --> 01:03:36,760 - Zeynep! - Proszę, zamknijmy już ten temat. 300 01:04:01,600 --> 01:04:07,380 - Przyniosłam ci świeży pomarańczowy sok. - Sevinc. Usiądź tu obok. 301 01:04:08,380 --> 01:04:18,220 - Co się stało? - Ty tą.. dziewczynę Zeynep.. Jesteś pewna, że ją widziałaś, kiedy wypuścili konie? 302 01:04:18,520 --> 01:04:22,260 - Dlaczego teraz o tym myślisz? - Zapytałem, czy jesteś pewna. 303 01:04:22,260 --> 01:04:31,480 - Tak. To znaczy widziałam swoimi oczami. Tak i jeśli pomyśleć, to kto miałby to robić, jak nie ona? - Coś jest tu nie tak, ale.. 304 01:04:31,480 --> 01:04:43,300 - Co może być nie tak, Ali Hikmet? Wszystko tak! Wszystko widać. Dlaczego o tym myślisz? Przecież Gokhan pojechał i zebrał wszystkie konie. Powinieneś odpoczywać! Proszę, weź to. 305 01:04:43,300 --> 01:04:54,560 - Tę dziewczynę.. jak widziałaś, kiedy widziałaś, powiedz wszystko! - Wieczorem poszłam wziąć mleko, a później.. 306 01:04:54,560 --> 01:05:00,980 - Kobieto, ja mówię o dziewczynie! To jest bardzo.. Jak ty ją widziałaś?! 307 01:05:00,980 --> 01:05:14,360 - Poczekaj, zaraz ci powiem. Nalewałam mleka, później usłyszałam dźwięki koni. Wybiegłam na zewnątrz i zobaczyłam, że wtedy, kiedy konie wybiegały, Zeynep weszła do domu przez tylne drzwi. 308 01:05:18,360 --> 01:05:21,140 - Nieważne. No już, wypij. 309 01:05:33,000 --> 01:05:41,780 - Będę zbierać pomarańcze! Jak on może mnie zwolnić? - On jest teraz zły. Wszystko spadło w jednej chwili. 310 01:05:41,780 --> 01:05:46,200 - Pomińmy to, mamo. Pomińmy. - I ty teraz nie jesteś spokojny.. 311 01:05:46,920 --> 01:05:53,320 - Te pieniądze ukradli, mamo! Nie kłamię! - A po co wypuściłeś konie? Jaki masz problem? 312 01:05:53,320 --> 01:06:04,000 - Dlatego że zwariowałem. Nazwali mnie kłamcą! Wszystko było tak, jak powiedziałem. - I dobrze! I Sevinc wie o wszystkim. Ta kobieta wie o wszystkim. 313 01:06:04,000 --> 01:06:07,640 - Co robić, mamo? Co? - Wiesz, co będzie, jeśli twój wuj się o tym dowie? 314 01:06:07,640 --> 01:06:18,560 - Co będzie? Wygoni nas? I to wszystko? Co jeszcze? Nie ma nic do czynienia z siostrą i siostrzeńcem! Liczy się tylko jego syn! 315 01:06:18,560 --> 01:06:28,660 - W tym domu ja też mam prawa! Co ja robię? Czekam! Kiedyś ty będziesz rozporządzał posiadłością. - Dopóki jest Gokhan to niemożliwe. 316 01:06:28,660 --> 01:06:37,280 - Gokhanowi nic do takich spraw. Mówię ci, on wyjedzie. - Mamo, czy ja jestem dzieckiem? Jestem dzieckiem? 317 01:06:37,280 --> 01:06:51,240 - Dzieckiem! Tak, dzieckiem! Nie zmieniasz się! Czego ja u ciebie nie widziałam! Wyjedzie Gokhan i ty staniesz się szefem! Przyjdzie dzień i wszystko dostaną to, na co zasługują. 318 01:07:11,300 --> 01:07:14,940 - Powiem siostrze Fatmie, niech coś przygotuje. - Dobrze, ja pójdę do taty. 319 01:07:14,940 --> 01:07:16,860 - Spotkamy się tutaj. - Dobrze. 320 01:07:18,900 --> 01:07:27,440 - Tato! - Córeczko! - Wszystko z tobą dobrze? 321 01:07:27,440 --> 01:07:31,640 - Dobrze, córko. Martwiłem się o ciebie. - Zdarzył się wypadek, wiesz o tym? 322 01:07:31,640 --> 01:07:37,520 - Jak z gospodarzem? - Dobrze. Ale nie będziemy mówić o tym człowieku, dobrze? 323 01:07:37,980 --> 01:07:44,580 - Co robiłeś? Zebrałeś się? - Zeynep, muszę załatwić jeszcze parę spraw, a potem wyjedziemy. 324 01:07:44,580 --> 01:07:50,560 - Co to za sprawy teraz, tato? - Muszę zadbać o jedną sprawę. Później ci wytłumaczę. 325 01:07:50,560 --> 01:07:54,760 - Tato, ale później nie zatrzymamy się nawet na 2 minuty. Chcę stąd jak najszybciej wyjechać. 326 01:07:54,760 --> 01:07:59,840 - Dla swojego taty. Wytrzymaj do wieczora. Chodźmy. 327 01:08:08,000 --> 01:08:16,740 - Wszystkiego dobrego, Gokhan. Dzięki Bogu, że z Ali Hikmetem wszystko w porządku. - Dziękuję, siostro Fatmo. Zgłodniałem. 328 01:08:16,740 --> 01:08:22,660 - Czy tak łatwo stać na nogach z pustym żołądkiem? - Nawet nie pytaj. 329 01:08:24,100 --> 01:08:28,720 - Babciu! - Co takiego? Co? Obudziłeś się? 330 01:08:28,840 --> 01:08:37,460 - Miałem bardzo straszny sen, babciu. Konie stąd uciekły! Za nimi był człowiek! - Na Boga! 331 01:08:37,680 --> 01:08:47,980 - Kim był ten człowiek, Tadżi? - Tamtej nocy uciekły konie, a on twierdzi, że widział tam mężczyznę. Powiedziałam mu, że to niemożliwe. 332 01:08:48,140 --> 01:08:54,200 - Tadżi, chodź tu do mnie. Opowiedz mi, co widziałeś. - Ktoś tam był. 333 01:08:54,200 --> 01:09:02,300 - Jak wyglądał? - Jakiś człowiek, mężczyzna w granatowych spodniach. Bardzo się boję, bracie Gokhan! 334 01:09:02,300 --> 01:09:09,080 - Panie Gokhan, to tylko dziecko. Wymyślił. - Nie wymyśliłem, babciu. Widziałem i bardzo się wystraszyłem! 335 01:09:09,319 --> 01:09:14,019 - Tadżi, wiesz jaki jesteś przy mnie bezpieczny? - Wiem. 336 01:09:14,020 --> 01:09:23,360 - Dobrze, w takim razie zwolnię go i więcej go nie zobaczysz. Dopóki tu jestem, nikt nie zrobi ci krzywdy, nie bój się. - Ale kiedy ciebie nie będzie.. 337 01:09:24,779 --> 01:09:31,419 - W takim razie zobaczymy, co zrobimy, Tadżi, dobrze? - Dziękuję, panie Gokhan. Dziękuję. 338 01:09:31,420 --> 01:09:32,660 - I tobie dziękuję, siostro Fatmo. 339 01:09:32,660 --> 01:09:39,240 - Tato, do wieczora załatwisz swoje sprawy? - Dobrze, córko. Załatwię, nie martw się. Synek przyszedł! Witaj! 340 01:09:40,520 --> 01:09:44,360 - Może zrobimy tak? - Nie rozumiem. 341 01:09:44,359 --> 01:09:48,099 - Tata ma jeszcze trochę spraw, wyjedziemy wieczorem. - Dobrze. 342 01:09:48,100 --> 01:09:53,740 - Niech Bóg będzie z ciebie dumny, synku. Kiedy jesteś z moją córką, jestem spokojny. - Nic takiego, wujku. 343 01:09:53,920 --> 01:10:01,980 - Chodź, jedziemy. Tato! Będę czekać na twój telefon, dobrze? Nie spóźnij się na autobus. 344 01:10:01,980 --> 01:10:05,280 - Dobrze, córko. Skończę i zadzwonię do ciebie. - Dobrze. 345 01:10:15,360 --> 01:10:24,680 - Dobrze, mamo. Jeśli będą zmiany zadzwonicie. Do zobaczenia. - Co się stało? Nie jedziesz do szpitala? 346 01:10:24,680 --> 01:10:30,680 - Nie, nie ma takiej potrzeby. Z nim wszystko dobrze, poza tym śpi. - W takim razie zjemy? 347 01:10:30,680 --> 01:10:34,560 - Nie mam nic przeciwko. - Idź, usiądź. 348 01:12:11,240 --> 01:12:12,480 - Gokhan... 349 01:12:42,520 --> 01:13:06,640 - Mogłeś zmarznąć.. Przygotowałam obiad, ale jeśli chcesz, możesz pospać. - Nie, nie chcę spać. Zjemy razem. To znaczy dopóki nie wyjechałaś. 350 01:13:09,320 --> 01:13:23,080 - Ciociu Sevinc, wszystkiego dobrego. W takim razie do zobaczenia. Dobrze. Widzisz? Mówiłam, że coś się stało. Inaczej Gokhan odebrałby telefon. 351 01:13:23,080 --> 01:13:26,120 - Dobrze, Banu. Dobrze. Przygotuj się, pojedziemy. 352 01:13:30,740 --> 01:13:38,680 - Zeynep. Niczego nie zjadłaś. Musiałaś zgłodnieć. - Nie chcę. 353 01:13:39,820 --> 01:13:47,920 - Zeynep, o czym ciągle myślisz? - Powiedziałam do taty, żeby wyjechał, ale czy na początku nie trzeba było załatwić spraw z domem? 354 01:13:47,920 --> 01:13:56,400 - Zeynep. Nie myśl o tym, dobrze? Wszystko załatwię. Jeśli siostro Fatma by tu była, to co by powiedziała? 355 01:13:56,400 --> 01:13:57,680 - Co by powiedziała? 356 01:13:57,800 --> 01:14:32,040 - Jeśli jesteś głodna, trzeba zjeść. To znaczy, że nie można opuścić posiłku. No już. Słucham, mamo. Co? Nie poprawiło się z nim? A co powiedział lekarz? Dobrze, mamo. Jadę. Zeynep, musze pojechać do taty. 357 01:14:32,040 --> 01:14:38,220 - Dobrze. - Potrzebujesz czegoś? - Nie. 358 01:14:38,520 --> 01:14:43,440 - Dobrze, niedługo się zobaczymy. - Dobrze. 359 01:14:49,980 --> 01:14:56,280 - Jeśli będą problemy z oddychaniem, to nie tracąc czasu przyjedźcie. - Niech się pan nie martwi. 360 01:14:56,280 --> 01:14:59,620 - Odpowiedzialność spoczywa na was, - Co zrobić? Nie możemy się dogadać. 361 01:14:59,620 --> 01:15:03,640 - Szybkiego powrotu do zdrowia. - Dziękuję, doktorze, dziękuję. Jedziemy, Gokhan. 362 01:15:45,240 --> 01:15:51,380 - Co ty robisz? - Nic. - Co to? 363 01:15:51,380 --> 01:16:03,380 - Znalazłem, przyniosłem do domu. Kto wie, może się przyda. - Na Boga, nie przynoś żadnych śmieci do domu. 364 01:16:06,080 --> 01:16:12,700 - Wspaniale. To znaczy że się wypisał. - Jest coś jeszcze, panie Hakan. 365 01:16:12,700 --> 01:16:16,580 - Mów. - Ktoś wypuścił wszystkie konie w nocy. 366 01:16:16,580 --> 01:16:21,740 - Kto? - Niewiadomo, ale córka Zulfikara – Zeynep, zdrowo oberwała od Ali Hikmeta. 367 01:16:21,740 --> 01:16:26,020 - I? - Zulfikar żeby go zatrzymać, zagroził Ali Hikmetowi. 368 01:16:26,020 --> 01:16:28,880 - Czym mu zagroził? - Że wszystko powie. 369 01:16:28,880 --> 01:16:32,540 - Co znaczy ‘wszystko’? - Nie wiem, panie Hakan. Niewadomo. 370 01:16:32,540 --> 01:16:39,400 - Powiedz wszystko od początku. - Dziewczynę puścili, a Zulfikara wezwał i rozmawiali. 371 01:16:40,160 --> 01:16:51,440 - Dobrze. No już, idź. Zulfikar. Idiota Zufikar. Igra z ogniem. 372 01:16:55,980 --> 01:16:58,500 - Chodź, muszę ci coś powiedzieć. 373 01:17:10,500 --> 01:17:13,640 - Nie przeciągaj. Mów, co chciałeś powiedzieć. 374 01:17:13,640 --> 01:17:22,960 - Spójrz – dobrze czy źle, przeżyliśmy wspólnie 22 lata. Wszystko co teraz potrzebne – to spokój. - Do czego teraz zmierzasz? 375 01:17:25,080 --> 01:17:30,840 - Wyjeżdżamy z Zeynep. - Co? Ja nigdzie nie jadę! Czy ja niby zwariowałam? 376 01:17:30,840 --> 01:17:35,100 - Uspokój się, kobieto. - Nie zostawię swojego domu! 377 01:17:35,100 --> 01:17:38,140 - Ale tu i tak nie zostało żadnego porządku czy spokoju. 378 01:17:38,140 --> 01:17:46,980 - Do przyjazdu twojej córki był u mnie porządek i pokój. Wszystko co się z nami stało, wszystko przez przyjazd twojej nikczemnej córki. 379 01:17:58,120 --> 01:17:59,340 - Milcz. 380 01:18:31,640 --> 01:19:00,940 - Nawet nie odpisuje. A jeśli to byłby Gokhan, to szybciutko by odpisała? Ah, moja głupia głowa. Moja głupia głowa! Wszystko przez ciebie, Ali Hikmet! Wszystko przez ciebie! 381 01:19:00,940 --> 01:19:09,520 Wszystko, co się ze mną stało! Wszystko przez ciebie! Ali Hikmet! 382 01:19:10,660 --> 01:19:27,300 - Co ty robisz? Co z tobą? Zwariowałeś? Zamilknij albo ja zacznę krzyczeć! Po tym wszystkim nie pójdziesz nawet do toalety bez mojej wiedzy. 383 01:19:28,120 --> 01:19:38,380 Jeśli chcesz tym wszystkim zarządzać bez mojej wiedzy nie zrobisz nawet kroku! 384 01:20:16,900 --> 01:20:29,560 - Witaj, gospodarzu. - Witaj. Dziękuję. Ja nie chcę! Nie chcę! Wszystko ze mną dobrze! 385 01:20:29,560 --> 01:20:33,500 - Witaj, bracie. Jak się masz? - Dobrze! Dobrze. 386 01:20:33,500 --> 01:20:38,100 - Myślałem, że ciebie jeszcze nie wypiszą, ale.. - To nic poważnego, na szczęście. 387 01:20:38,100 --> 01:20:44,560 - Gokhan, chodź tu ze mną. - Co jest z bratem? Dlaczego znów jest nerwowy? 388 01:20:44,560 --> 01:20:50,420 - Nie wiem. Kiedy jechaliśmy, nie powiedział ani słowa. Nie mam pojęcia, co ma w głowie. 389 01:20:59,460 --> 01:21:03,120 - No mów. Dlaczego zawiozłeś tę dziewczynę do letniego domku? 390 01:21:03,200 --> 01:21:11,820 - Tato, dlatego że nie można zostawiać młodej dziewczyny na środku ulicy w nocy. Ty byś tak postąpił. - Ale nie postąpiłem. Jeśli zasłużyła, to bym zostawił! 391 01:21:11,820 --> 01:21:25,360 - Właśnie! Ona nie zasłużyła, tym na bardziej na pistolet przy głowie też nie. Tato, postępujesz lekkomyślnie. Zeynep nie jest winna. 392 01:21:26,520 --> 01:21:30,420 - Ty wierzysz mamie czy tej dziewczynie? 393 01:21:30,420 --> 01:21:39,480 - Wszystko jasne. Jeszcze zobaczysz, tato. Udowodnię to. Zeynep jest niewinna.. Jak wtedy, kiedy raz opuściła hacjendę, tak i teraz. 394 01:21:40,160 --> 01:21:44,720 - No już, udowodnij, synku. Udowodnij. Zobaczymy rezultat. 395 01:21:47,640 --> 01:21:54,940 - Czy pozwoliłem ci wejść? - To, gospodarzu.. co powiedział pan Gokhan. 396 01:21:54,940 --> 01:21:58,880 - Co powiedział? - Przyszli ludzie, którzy kupią konie. 397 01:22:01,880 --> 01:22:04,420 - Dobrze, Namik. Wyjdź, ja zaraz przyjdę. 398 01:22:31,960 --> 01:22:39,680 - Powodzenia. - No szybciej! Szybciej! 399 01:22:53,860 --> 01:22:58,380 - Co ty robisz? - Te konie nie są już twoje! Możemy robić, co chcemy! 400 01:22:58,380 --> 01:23:14,380 - Ani ty ani twoi szefowie nie możecie tak się z nimi obchodź! Nawet jeśli zapłaciłeś, nie możesz tak robić! Ani tutaj, ani tam dokąd je zabierzesz, rozumiesz? Namik, zaprowadźcie konie. One same tego nie zrobią. 401 01:24:03,620 --> 01:24:05,020 - Wejść. 402 01:24:15,600 --> 01:24:21,720 - Selcuk nie jest tego godny, wiesz przecież - Nie robię tego dla Selcuka, wiesz o tym. 403 01:24:22,120 --> 01:24:31,760 - Wszystkie je nazwałeś.. niektóre sam wychowałeś, niektóre sam przywiozłeś. - Uczyłem się od ciebie. 404 01:24:32,120 --> 01:24:37,780 - To znaczy że uczeń przerósł mistrza? - Problem ojców i synów, czyż nie? 405 01:24:37,860 --> 01:24:46,500 - Dokładnie, synku. Dokładnie. Tak bywa.. Spójrz.. 406 01:24:46,500 --> 01:24:59,840 - Tato, zostaw to i daj mi zrobić coś dla ciebie. To moja decyzja. Jeśli nasze położenie jest trudne i to jest jedyne wyjście, daj mi to zrobić po swojemu. 407 01:25:35,920 --> 01:26:08,100 - Mamo. Przytulamy się we snach, takie szczęśliwe. Kiedy byłam mała, marzyłam, żebyś kiedyś do mnie przyszła. Tylko tyle. Mamo, wyjeżdżam. Nie wiem, kiedy wrócę.. 408 01:26:09,740 --> 01:26:29,420 Jeślibym nie wyjeżdżała.. zostałbym tu, ale nie mogę. Nie daję rady. Jak mogę ciebie zostawić i wyjechać, mamo? Jak wyjadę? 409 01:27:20,100 --> 01:27:26,640 - Czego chcesz? - Ali Hikmet, słyszałem, że jesteś dłużny Nihatowi, jeszcze zrobiłeś dokumenty. 410 01:27:26,660 --> 01:27:31,820 - Czego chcesz zapytałem! - Mówię, że ja mam dokumenty, tak żebyś wiedział. 411 01:27:37,780 --> 01:27:51,180 - Zobaczymy, co teraz zrobisz, Ali Hikmet Baszat. O, pan Gokhan. W ogóle ciebie nie oczekiwałem. Proszę, siadaj. - Co ty robisz? 412 01:27:51,820 --> 01:27:58,880 - Dlczego? A co robię? - Nie prowadź żadnych spraw za plecami. Powiedz mi prosto w twarz, czego chcesz. 413 01:27:58,880 --> 01:28:10,860 - Jesteś zły, ze kupiłem twoje konie? Jeślibyś ich nie sprzedał, to bym ich nie kupił. No ale spójrz, jakie są piękne. Naprawdę są wspaniałe. 414 01:28:10,860 --> 01:28:19,260 - Czego ty od nas chcesz? - To znaczy że ty niczego nie wiesz. Ojciec też ma rację, nie może powiedzieć. 415 01:28:19,260 --> 01:28:29,840 - Co ty mówisz? Posłuchaj, powiedz jak mężczyzna, czego chcesz! Inaczej.. - Nic takiego, Gokhan. Teraz już za późno. 416 01:28:31,180 --> 01:28:38,060 - Dobrze. Może być, ale dbaj dobrze o moje konie, zabiorę je wszystkie od ciebie z powrotem. 417 01:28:42,000 --> 01:28:58,420 Zabieraj konie, szanowny Gokhanie. Bądź zdrów. Czekałem 22 lata, zabiorę wam wszystko co macie. Ali Hikmet Baszat odpowie przede mną za wszystko. 418 01:29:10,580 --> 01:29:16,860 - Powiedział, że wyjechałam do Izmiru. - Telefon pana Nihata, wyjechał do Izmiru. 419 01:29:16,960 --> 01:29:25,640 - Ah, wy bezduszni! Szef wyjechał do Izmiru i zostawił telefon w biurze?! - Tak, tak wyszło. Właśnie myśleliśmy, co mamy zrobić. 420 01:29:25,640 --> 01:29:30,640 - Powiedz szefowi, że to jego koniec! Koniec! 421 01:29:43,240 --> 01:29:46,720 - Namik! - Gospodarzu, możemy porozmawiać? 422 01:29:46,720 --> 01:29:49,680 - Co? - Sami. 423 01:29:50,400 --> 01:29:56,740 - Ty stój. Chodź. - Mów. 424 01:29:56,740 --> 01:30:06,460 - Gospodarzu, błogosławieństwa. - Ty znowu o swoje, Zulfikar? Posłuchaj, jeszcze nie zacząłem. Siedź tam gdzie siedzisz! 425 01:30:06,920 --> 01:30:11,720 - Nie chcę być daleko od córki, gospodarzu. Zabiorę ze sobą wszystkie sekrety i wyjadę.. 426 01:30:12,060 --> 01:30:26,560 - Zulfikar! Co ty wygadujesz? Posłuchaj mnie, zabiję ciebie! Zabiję! Co takiego? 427 01:30:36,880 --> 01:30:49,560 -Później się z tobą rozliczę, Zulfikar, później.. Szybko! Szybko! Szybko! 428 01:30:55,540 --> 01:31:01,660 - Błogosławię, chcesz czy nie, nie jestem już z tobą.. 429 01:31:24,000 --> 01:31:28,100 - Witajcie! - Mam nadzieję, że was nie niepokoimy. 430 01:31:28,100 --> 01:31:35,180 - Cóż takiego, co to znaczy? Zawsze miło jest was widzieć. - Ciociu Sevinc, wszystkiego dobrego. 431 01:31:36,940 --> 01:31:41,360 - Jakie piękne kwiaty, bardzo dziękuję. Proszę, siadajcie. Nie stójcie. 432 01:31:41,640 --> 01:31:47,220 - Nie mogę uwierzyć, pani Sevinc. Pan Ali Hikmet stanął na nogi? Widziałyśmy go, kiedy jechałyśmy. Ale on nas nie zauważył. 433 01:31:47,600 --> 01:31:54,480 - To przecież Ali Hikmet. Dla niego praca jest na pierwszy miejscu, ważniejsza od zdrowia. W tym wypadku uratował go Bóg. 434 01:31:55,560 --> 01:32:00,280 - A gdzie jest Gokhan, ciociu Sevinc? - Gokhan zabrał Zeynep do letniego domku. 435 01:32:03,860 --> 01:32:08,380 - Zeynep wyjechała, siostro. Skąd taki pomysł? - Nie, Fatma powiedziała. 436 01:32:15,780 --> 01:32:23,820 - .. Zulfikar.. Co się dzieje z tym człowiekiem, siostro Fatmo? Zmęczył się życiem, czy jak? Ale co mi do tego. 437 01:32:24,460 --> 01:32:27,320 - Gulizar, lepiej zajmij się sprawami. No już. 438 01:32:29,120 --> 01:32:42,960 - Twój Banu przyszła cała taka.. A Gokhan i tak nie ma. Przyszła odwiedzić w gości, ale jego nie ma, siostro Fatmo. 439 01:32:43,200 --> 01:32:49,140 - Gulizar, posłuchaj. Mówię ci, Zulfikar nigdzie nie wyjedzie z hacjendy. Nie, nie może wyjechać. 440 01:32:49,620 --> 01:33:11,620 - Ale jeśli wyjedzie, to niech jedzie! Siostro Fatmo, ty to zostaw. No już odniesę chociaż to, oni czekają. To nie jest śmieszne, siostro Fatmo. 441 01:33:12,700 --> 01:33:24,880 - Oczywiście my od razu pojechaliśmy do szpitala. Pobrali krew, zrobili testy, czekaliśmy na wyniki. Dzieki Bogu, wszystko wyszło dobrze. Czy Ali Hikmet by tam został? Od razu chciał pojechać domu, więc przyjechaliśmy. 442 01:33:25,220 --> 01:33:31,420 - Szybkiego powrotu do zdrowia. Banu, kochana. My już pójdziemy. - Dokąd idziecie? 443 01:33:31,640 --> 01:33:43,460 - Jak tak, kochana? Jeszcze wypijemy herbatę. Fatma! Zrobiły borek, zjemy razem przy herbacie. - Odwiedziliśmy chorego – to najważniejsze. Poza tym mam dużo spraw. Z waszym pozwoleniem. 444 01:33:43,460 --> 01:33:49,740 - Nie, nie pozwolę, proszę. - Niech Ali Hikmet poczuje się lepiej. Jeszcze przyjedziemy. 445 01:33:50,180 --> 01:33:52,780 - Zapraszam. 446 01:34:04,060 --> 01:34:07,660 - Pojadę do letniego domku. Porozmawiam z tą dziewczyną. - O czym porozmawiasz? 447 01:34:07,880 --> 01:34:10,640 - Niech odpowie? - Na co odpowie? Jak to odpowie? 448 01:34:10,840 --> 01:34:12,840 - Mamo, nie mieszaj się. - Banu! 449 01:34:12,900 --> 01:34:22,940 - Spójrz, muszę ustawić dziewczynę do pionu, nie mogę wytrzymać. Mam do powiedzenia parę słów tej wiejskiej piękności. Niech zrozumie z kim ma do czynienia. 450 01:34:23,460 --> 01:34:32,180 - Najpierw odwieź mnie do sklepu, a później rób, co chcesz. Tylko później mnie nie męcz. Nie powiem już ani słowa więcej. 451 01:34:38,280 --> 01:34:49,420 - Coś ty narobiła? Co chcesz osiągnąć? Dlaczego nie chcesz, żeby Gokhan i Banu byli razem? - Oni i tak nie są razem, Sevinc. Powiedziałam tak, żeby sprowadzić ciebie na ziemię. 452 01:34:49,520 --> 01:34:56,220 - Tutaj tylko ty nie jesteś sobą. - On sam tego nie chce, Sevinc. Przez tą złość nie widzisz własnego dziecka. 453 01:34:56,220 --> 01:35:03,700 - To twoje oczy nie widze. - Mów. No już, zobaczymy co powiesz, szwagierko. 454 01:35:04,840 --> 01:35:18,100 - Wiesz, co mówię? Jeśli Ali Hikmet dowie się, że konie wypuścił Selcuk.. co on zrobi z Selcukiem? 455 01:35:19,320 --> 01:35:33,140 - Też jesteś bardzo ciekawa.. Co zrobi, kiedy odkryje twoje kłamstwo, jak ty wiedząc o wszystkim, zrzuciłaś całą winę na Zeynep, a? 456 01:35:56,200 --> 01:36:01,160 - Przyszłam otwarcie porozmawiać. - Na jaki temat? 457 01:36:03,460 --> 01:36:14,240 - Ty.. myślisz, że możesz odebrać ode mnie Gokhana? - Nie widziałam, że Gokhan jest w twoich rękach. Ale wiem, że twoje sprawy sercowe mnie nie interesują. 458 01:36:15,080 --> 01:36:29,060 - W rzeczywistości wszystko jest jasne. Dziewczynka zakochała się w synu gospodarza, ot taka sytuacja. Ale jest coś, o czymś zapomniałaś droga Zeynep – ja. 459 01:36:29,740 --> 01:36:38,720 - Spójrz, Banu. Jesteś piękna, bogata i kiedyś odnajdziesz szczęście. Mogę powiedzieć ci tylko tyle. 460 01:36:40,240 --> 01:36:44,220 - Też coś. Bezwstydna. Uczepiłaś się i zostałaś tutaj, tak? 461 01:36:45,160 --> 01:36:52,560 - Zostanę albo wyjadę – to w ogóle ciebie nie dotyczy. Ale wybacz mi, nie pozwolę dalej być obrażaną. 462 01:36:53,760 --> 01:36:54,920 - A co ja takiego powiedziałam? 463 01:36:55,020 --> 01:37:00,780 - Nie będę tego słuchać. Jeśli łączą was relacje, które trzeba uratować, to idź i powiedz Gokhanowi o swoim problemie. 464 01:37:14,820 --> 01:37:22,780 - Co ty tutaj robisz? - Powiedzieli mi, że Zeynep wyjedzie. 465 01:37:23,920 --> 01:37:32,340 - Przyjechałaś po to, żeby się z nią pożegnać? - Nie, Gokhan. Przyjechałam, żeby porozmawiać z tobą. Dzwoniłam, ale nie odbierałeś. 466 01:37:32,340 --> 01:37:50,140 - Oddzwoniłbym, gdybym miał czas, Banu. A teraz.. z twoim pozwoleniem. - Ja.. ja tylko.. 467 01:38:08,680 --> 01:38:12,560 - Nie powiedziała ci nic, co ciebie obraziło? - Ta dziewczyna nie może mnie urazić, Gokhan. 468 01:38:15,840 --> 01:38:21,620 - Banu ma mętlik w głowie.. - Proszę, nie mów mi o tym. Poza tym to twoje życie osobiste. 469 01:38:24,280 --> 01:38:34,020 - Zeynep, mówiłem ci już. U mnie i Banu nie ma osobistego życia. - Gokhan, nie mam na to czasu. 470 01:38:37,180 --> 01:38:43,560 - Masz rację. Ja też nie. No już, idziemy. - Dokąd idziemy? 471 01:38:44,820 --> 01:38:45,880 - Żadnych pytań. 472 01:39:04,120 --> 01:39:12,480 - Myślałeś, że mnie przestraszysz? Moje imię to Baszat! Ali Hikmet Baszat! 473 01:39:14,240 --> 01:39:30,980 - Wiem o twoim istnieniu, Ali Hikmet. Jaki jesteś na zewnątrz, w środku.. Udało mi się rozpocząć? Bardzo mi ciebie żal, Ali Hikmet. Sprawy nie wyglądają za dobrze. 474 01:39:31,120 --> 01:39:41,960 - Wystarczy! Będzie bardzo źle, Hakan! Jeszcze się zdziwisz! - Nie masz pieniędzy, nie możesz rozliczyć się z długami, Ali Hikmet. 475 01:39:42,140 --> 01:39:45,980 - Weź te pieniądze i oddaj dokumenty! - Sprzedałeś swoje konie, tak? 476 01:39:46,920 --> 01:39:48,700 - Powiedziałem weź te pieniądze! 477 01:40:02,660 --> 01:40:09,520 - Tymi pieniędzmi nie opłacisz nawet połowy dokumentów. - Chcesz mnie ze wszystkiego oskubać? 478 01:40:09,780 --> 01:40:19,220 - Tak, zostawię bez spodni. Wszystko, co zrobili mi Baszty, ty otrzymasz w rozmiarze tysiąc razy większym, Ali Hikmet. - Co zrobili ci Baszaty? 479 01:40:23,540 --> 01:40:33,880 - Czy ty zgrywasz sobie ze mnie, Ali Hikmet? Czy może straciłeś pamięć, Ali Hikmet? Oczywiście, kiedy człowiek ma ręce ubrudzone krwią, tak bywa. - Hakan, co ty mówisz? 480 01:40:34,200 --> 01:40:44,380 - Mówię, że zabito mojego wuja, razem z moja ukochaną ciocią. Ukradziono wszystkie moje nieruchomości.. Przypomniałeś sobie czy mam kontynuować, Ali Hikmet? 481 01:40:44,940 --> 01:40:48,380 - Jeślibyś był w tej maszynie z wujem i umarł, zbawiłbym się od ciebie! 482 01:40:48,600 --> 01:40:57,980 - Jeszcze dużo razy powtórzysz „jeśliby”, Ali Hikmet. Do tego czasu, do kiedy będę się mścić na tobie i twojej córce, zniszczyliście mi życie, ale będzie już naprawdę za późno. 483 01:40:58,160 --> 01:41:01,360 - Zniszczę ciebie! Nikt ciebie nie uratuje! No trzymaj! Strzelaj. 484 01:41:04,740 --> 01:41:25,300 -No strzelaj! Strzelaj! No już! No strzelaj, Ali Hikmet! 485 01:41:36,840 --> 01:41:38,840 Nie jesteś tego wart, Hakan. 486 01:41:56,240 --> 01:42:00,600 Odejdź. Jedź do hacjendy. 487 01:42:51,940 --> 01:42:58,480 - Pamiętasz? - Jak mogłabym zapomnieć? W dzieciństwie często tu przychodziliśmy. 488 01:43:46,000 --> 01:43:48,000 - Jeśli byłbyś tutaj.. 489 01:44:43,420 --> 01:44:44,320 - Siostro! 490 01:44:57,140 --> 01:45:06,860 - Banu! Przyszłam! Banu! No już, opowiadaj! Pojechałaś do tej dziewczyny? 491 01:45:18,640 --> 01:45:25,320 Mamusiu, wiem, że kiedy przeczytasz ten list, będzie już za późno i nigdy mi nie wybaczysz. 492 01:45:26,700 --> 01:45:30,360 Ale kocham Gokhan tak mocno, że nawet nie możesz sobie tego wyobrazić, mamo. 493 01:45:31,540 --> 01:45:49,660 Dzisiaj jeszcze raz zrozumiałam, że go straciłam. Straciłam nadzieję, bez niego moje życie nie ma sensu. Nie mogę, nie chce żyć. Córka, która nie jest ciebie godna, Banu. 494 01:46:18,140 --> 01:46:23,820 - Martwię się, Ali Hikmet. Wyszedłeś, pokłóciłeś się z Zulfikarem. - Mówiłem ci, żebyś się nie martwiła. 495 01:46:24,160 --> 01:46:34,000 - Mówiłeś, ale nie czuję się spokojna wewnątrz. Odpraw Zulfikara, niech wyjedzie! - Mówiłem ci, żebyś nie wciskała nosa w nieswoje sprawy. Dlaczego mnie nie słuchasz? 496 01:46:34,700 --> 01:46:52,240 - Dlaczego? Jestem u siebie w domu jak na szpilkach, gospodarzu! Na Boga, odpraw tego Zufikara! - Jest odwrotnie. Muszą być u nas na widoku, Sevinc. Rozumiesz? 497 01:46:53,440 --> 01:47:02,080 - Dobrze. Niech zostanie. Za 2 dni weźmie Gokhana za rękę i powie: „Nie jesteś synem Ai Hikmeta”. Chcesz tego? 498 01:47:08,540 --> 01:47:18,640 - Nie chce tu widzieć Zeynep, nie mogę jej tu dłużej trzymać. - Czy my na darmo z tobą rozmawialiśmy, Zulfikar? Czy ja tak po prostu ją wykształciłem? 499 01:47:19,520 --> 01:47:30,680 - Panie Hakan, do tego dnia robiłem wszystko, co chcieliście. Tyle lat żyłem z dala od swojej córki, ale teraz już wystarczy! Gdzie córka tam i ja! 500 01:47:31,180 --> 01:47:39,480 - To nie twoja córka, Zulfikar. - Moja córka, ja ją wychowałem. Po matce i tak nie ma śladu. Ty też musisz zrezygnować z tej miłości. 501 01:47:41,200 --> 01:47:43,960 - Powiedziałeś o tym komuś? - O czym? 502 01:47:45,040 --> 01:47:53,520 - O tym że Zeynep to wnuczka Ali Hikmeta, powiedziałeś komuś? - Nikomu nie powiedziałem, czy mógłbym? Nie rzucę Zeynep w ogień. 503 01:47:53,880 --> 01:47:59,100 - Posłuchaj, powiedz prawdę. - Przysięgam, nie powiedziałem nikomu o Zeynep. 504 01:47:59,600 --> 01:48:01,600 - A teraz na pewno nikomu nie powiesz.. 505 01:48:12,640 --> 01:48:15,200 - Zeynep? Wszystko dobrze? 506 01:48:19,740 --> 01:48:20,520 - Dobrze. 507 01:48:30,560 --> 01:48:33,760 Kiedy jesteś przy mnie, ja.. 508 01:48:35,460 --> 01:48:41,500 - Tak? - Będę bardzo tęsknić za tym miejscem. 509 01:48:47,060 --> 01:48:57,360 - Jeślibyś nie wyjeżdżała, Zeynep. Zeynep.. nie chcę, żebyś wyjeżdżała. 510 01:49:04,400 --> 01:49:09,360 - Powiem ci coś. - Mów. 511 01:49:11,900 --> 01:49:13,720 - Chcę zostać. 512 01:49:14,660 --> 01:49:18,660 Grupa na fb: Turecka Serialomania 513 01:49:19,300 --> 01:49:23,940 Tłumaczenie: Arduc Vallah Napisy: Liliana i Ela F. 65354

Can't find what you're looking for?
Get subtitles in any language from opensubtitles.com, and translate them here.