Would you like to inspect the original subtitles? These are the user uploaded subtitles that are being translated:
1
00:01:40,500 --> 00:01:45,540
Grupa nd fb: Turecka Serialomania
2
00:01:48,160 --> 00:01:50,160
Miłość moja Alabora
3
00:01:55,820 --> 00:02:00,060
Tłumaczenie: Iwola L.
Napisy: Ela F., Liliana P.
4
00:02:01,620 --> 00:02:06,880
-Nie będę przeciągał. Dzisiaj wieczorem odeślesz swoją córkę.
5
00:02:06,880 --> 00:02:15,940
-Dzisiaj wieczorem?
-Dzisiaj wieczorem! Ta dziewczyna opuści tą posiadłość.
6
00:02:18,900 --> 00:02:25,840
-Zejnep, miesiąc wcześniej wujek Zulfikar miał zawał serca.
-Zabiję tę Gulizar!
7
00:02:25,840 --> 00:02:36,420
-Zejnep, ona nic nie wie, daję słowo! Tylko ja i wujek o tym wiemy.
-Jak to? Ali Hikmet wiedział o tym?
8
00:02:36,680 --> 00:02:39,060
-Zejnep!
-Puść mnie, Selćuk!
9
00:02:41,660 --> 00:02:49,180
-Jak tylko serce zaczyna szybciej bić, rozum się mąci. Widziałem twoją córkę razem z Gokhanem tak, że ja jej... Jak mój syn...
10
00:03:00,560 --> 00:03:03,940
-Szanowny Panie Zulfikar!
-Proszę na mnie nie krzyczeć.
11
00:03:03,940 --> 00:03:08,900
-A co się stanie?!
-Uważaj, nie krzycz na mnie, bo inaczej...
12
00:03:08,900 --> 00:03:10,060
-Inaczej co?!
13
00:03:10,060 --> 00:03:19,600
-Ali Hikmet! Gdzie jesteś? Wyjdź tutaj! Ali Hikmet!
14
00:03:33,140 --> 00:03:35,340
-Nigdzie nie wyjadę!
15
00:03:39,700 --> 00:03:44,680
-Gdzie ten Ali Hikmet?!
-Co się dzieje? Co ty wyprawiasz?
16
00:03:45,360 --> 00:03:49,200
-Jaka z ciebie chamska, niewychowana dziewczyna!
-Mamo!
17
00:03:50,100 --> 00:03:54,440
-Zejnep, co się dzieje?
-Gdzie jest Ali Hikmet? Niech się przede mną pojawi!
18
00:03:54,440 --> 00:04:05,280
-Tu jestem! Czego ty chcesz? Czego chcesz?.... Precz, Selćuk!
-Selćuk!
19
00:04:09,440 --> 00:04:14,260
-Zabiję cię, zabiję! Zabije cię! Zabiję!
20
00:04:14,260 --> 00:04:15,800
-Tato!
21
00:04:16,060 --> 00:04:17,400
-Tato.
22
00:04:36,060 --> 00:04:42,200
-Zejnep... Zejnep, idziemy! Idziemy Zejnep.
-Tato, proszę, puść mnie.
23
00:04:42,200 --> 00:04:44,680
-Na Boga, chodźmy.
-Mówię tato, żebyś mnie puścił!
24
00:04:44,680 --> 00:04:54,740
-Zejnep! Popatrz na stan swojego ojca. Pójdziemy i odprowadzimy go do domu. Chodź Zejnep. Idziemy. Zejnep, no już.
25
00:04:54,740 --> 00:04:57,900
-No chodź, kochana!
-Idziemy, Zejnep. No już.
26
00:05:01,780 --> 00:05:03,160
-Pójdziemy, synku.
27
00:05:03,400 --> 00:05:09,940
-Banu, zabierz moją torebkę, pojedziemy do domu, córeczko.
-Nie, nie. Proszę, wejdźcie do środka. Kontynuujmy.
28
00:05:09,940 --> 00:05:17,040
-Sevinc, to nieodpowiedni czas. Naprawdę. Tak będzie lepiej dla wszystkich.
-Proszę, Ali Hikmet też się zdenerwuje. Nalegam.
29
00:05:17,040 --> 00:05:31,800
-Wszyscy do stołu!
-Selćuk, Selćuk, ani się waż. Czy ty nie znasz wujka? Co było, to było. Zapomnij synku. Chodź synku, no już.
30
00:05:33,440 --> 00:05:41,500
-Jakie on ma do tego prawo? Jakie? Myślał, że będę milczeć?
-Zejnep, uspokój się! Popatrz, mój ojciec..
31
00:05:41,500 --> 00:05:44,180
-Pozbawiony sumienia, niegodziwy ojciec!
-Zejnep!
32
00:05:44,220 --> 00:05:48,760
-Nie mam racji? Jak on może się tak do mnie odnosić? Jak mógł wymierzyć mi policzek? Aj, tatusiu!
33
00:05:48,760 --> 00:05:51,640
-Wszystko w porządku?
-Tak, w porządku.
34
00:05:51,640 --> 00:05:52,880
-Pójdziemy tatusiu...
35
00:05:56,120 --> 00:06:06,000
- Wchodź, tatusiu, wchodź... Gokhan, nie ma potrzeby, żebyś wchodził dalej. Idź, zajmij się gośćmi.
36
00:06:06,720 --> 00:06:13,480
-Może jednak pozwolisz, Zejnep! Ja położę wujka a ty przyniesiesz wody, dobrze? Idziemy.
37
00:06:16,720 --> 00:06:19,660
-Dobrze się czujesz, tatusiu? Jest ci wygodnie?
-Jest dobrze, córeczko.
38
00:06:24,540 --> 00:06:26,480
-Tata i tak jest spocony.
39
00:06:28,120 --> 00:06:36,260
-Wujku, po co w ogóle wstałeś z łóżka? Czy lekarz nie powiedział, że masz leżeć i odpoczywać?
-Dlatego, że tak sobie zażyczył pan Ali Hikmet!
40
00:06:37,140 --> 00:06:41,440
-Mój ojciec?
-Tak, twój ojciec! W takim stanie on kazał mojemu ojcu stanąć na nogi.
41
00:06:41,480 --> 00:06:42,460
-Dlaczego?
42
00:06:42,460 --> 00:06:51,340
-Powiedzieć ci dlaczego? Żeby mnie stąd odprawili. Ale żeby tylko to, to w porządku! A wiesz, że miesiąc wcześniej mój ojciec przeżył zawał serca?
43
00:06:51,400 --> 00:06:56,600
-Zawał serca?.. Wujku, ja nie wiedziałem.
44
00:06:58,240 --> 00:07:05,440
-Ale twój ojciec wiedział! I wiedząc o tym, wysłał mojego tatę w góry, żeby zebrał miód! Jak można być tak niegodziwym?
45
00:07:10,900 --> 00:07:21,640
-Kim jest ta dziewczyna?
-To ta, która ukradła konia, mamusiu. Ogólnie mówiąc, złodziejka i do tego źle wychowana.
46
00:07:22,060 --> 00:07:27,120
-To córka naszego pracownika, Pani Rezan.
-W ogóle nie rozumiem dlaczego ona tu jeszcze jest.
47
00:07:27,440 --> 00:07:37,000
-Czego chce ta dziewczyna? Jak by... Dlaczego te wszystkie pretensje? Co za zarozumialstwo?
-Właściwie, to my też tego nie rozumiemy, Pani Rezan. Widocznie zwariowała.
48
00:07:37,060 --> 00:07:47,080
-Myślałam, że ma jakieś usprawiedliwienie, ale...
-Tak. Jak człowiek dobry, to nabierają bezczelności. Ile razy mówiłam, panie Ali Hikmet, niech pan nie będzie taki miłosierny.
49
00:07:47,080 --> 00:07:59,200
-Wszystko ma swój czas, pani Sevinc. Nie zawracajcie sobie tym głowy!
-Gulizar, dlaczego stoisz? Zabierz te naczynia ze stołu. Możesz nakrywać do herbaty.
50
00:07:59,200 --> 00:08:00,260
-Oczywiście, prosze pani.
51
00:08:00,360 --> 00:08:05,220
-A Gokhan do tej pory nie przyszedł.
-Nie martw się o Gokhana, przyjdzie.
52
00:08:05,640 --> 00:08:12,360
-Nie martwię się o Gokhana, ciociu Sevinc. Ale wygląda na to, że on bardzo się o kogoś martwi.
53
00:08:18,560 --> 00:08:26,900
-Jeden dzbanek herbaty więcej. Jakbym była w nastroju do usługiwania, siostro Fatmo.
-Gulizar! Wytrzymaj. Wszyscy i tak w gorącej wodzie kompani. Trzymaj język za zębami i rób swoje.
54
00:08:26,900 --> 00:08:40,380
-Wytrzymaj! Jak tak można! Zulfikar, w końcu, odesłał by tę rudowłosą, a my uratowalibyśmy się od tego smutku. Kim ona jest, żeby rzucać kamieniami w dom Ali Hikmeta? Kim? Co? Lekkomyślna, zwariowana!
55
00:08:40,380 --> 00:08:42,960
-Idź już, Gulizar, idź, no już..
56
00:08:45,240 --> 00:08:55,820
-Aj! Przyszedł ten czarniutki zajączek.. Trzeba go za ucho wytarmosić! Nieznośny!
-Zgroza... co ona wygaduje..
57
00:08:58,600 --> 00:09:08,640
-Zejnep, pozwolisz, ze jeszcze raz pojadę z twoim tatą do lekarza. Niech go jeszcze raz zbada.
-Gokhan, ale tata nie chce. Może pójdziesz już do siebie?
58
00:09:08,700 --> 00:09:13,360
-Dobrze, idę. I tak już wychodziłem.
-Zatem dobranoc.
-Dobranoc.
59
00:09:36,180 --> 00:09:42,140
-Tato, dlaczego nie powiedziałeś, że miałeś zawał? Jeśli nie będziesz mi mówił, nie będę niczego o tobie wiedziała.
60
00:09:42,140 --> 00:09:48,240
-Po to, żeby cię nie denerwować. Jesteś zbyt wrażliwa. Żebyś znów nie przeżywała. Nie mogłem powiedzieć.
61
00:09:50,520 --> 00:09:59,200
-Nie będziesz już więcej tutaj pracował, tato. Wyjedziemy stąd razem.
-Tutaj wszyscy, jeden na drugiego, krzyczą, obrażają się. To chcesz powiedzieć. Lepiej wyjechać..
62
00:09:59,200 --> 00:10:05,740
-To inne rzeczy.. Zechcę - zostanę, zechcę - wyjadę. Dlatego, że Ali Hikmet powie "Wynoś się" - ja nie wyjadę!
63
00:10:05,740 --> 00:10:12,860
-Dokąd pojedziemy, Zejnep? Łatwo jest tak wyjechać, córeczko?
-Już wystarczy, tato. Teraz ja będę pracować i o ciebie dbać.
64
00:10:13,080 --> 00:10:20,180
-Jesteś jeszcze bardzo młoda. Życie nie jest takie proste jak myślisz. Tutaj ze mną wszystko w porządku.
65
00:10:20,180 --> 00:10:35,380
-Jak to, w porządku, tato? Uważasz się za sługę Ali Hikmeta? Dlaczego spełniasz wszystkie jego zachcianki?
-Przez lata człowiek przywyka do jednego miejsca, chce zostać w nim do końca. Zostanę tutaj.
66
00:10:39,240 --> 00:10:44,500
-Pani Rezan, proszę też tego spróbować, bardzo smaczne.
-Bardzo dziękuję, próbuje wszystkiego.
67
00:10:45,880 --> 00:10:50,100
-A, no i przyszedł Gokhan...
-Gokhan, co cię tak długo zatrzymało?
68
00:10:50,100 --> 00:10:56,800
-Proszę o wybaczenie.
-Dlaczego ta dziewczyna postąpiła tak głupio? Wiesz dlaczego, Gokhan?
69
00:10:57,620 --> 00:11:05,900
-Tak. Dowiedziała się, że jej ojciec przeszedł zawał serca.
-Jak to? Kiedy wujek Zulfikar miał zawał?
70
00:11:06,520 --> 00:11:13,300
-To znaczy, że to ją tak zdenerwowało?
-Nie Banu. Zdenerwowało ją to, że jej ojca wysłano w góry na zbiór miodu, zaraz po tym, jak przeszedł zawał.
71
00:11:13,300 --> 00:11:21,400
-Nie wiedzieliśmy o żadnym zawale serca. Gdybyśmy wiedzieli, to po co wysyłalibyśmy człowieka w góry?
-Byli tacy, co wiedzieli.
72
00:11:26,540 --> 00:11:37,000
-Kończymy ten temat.
-Tak, według mnie, lepiej porozmawiajmy o czymś innym. Banu dzisiaj uradowała nas bardzo dobrą nowiną, prawda?
73
00:11:37,000 --> 00:11:43,660
-A! Dyskutowaliśmy, kiedy założycie pierścionki.
-Wydaje mi się, że zaszło jakieś nieporozumienie.
74
00:11:46,780 --> 00:11:54,700
-Co znaczy - nieporozumienie?
-Nie mamy nic takiego w planach, mamo.
75
00:11:56,820 --> 00:12:07,040
-Drogi Gokhanie...
-Banu, nie wiem, jakim sposobem ten temat aż tak się rozwinął. Ale, jeśli chcesz, najpierw może spytamy o to siebie na wzajem. Dobrze?
76
00:12:08,940 --> 00:12:16,160
-No proszę! A tak się ucieszyliśmy!
-Za pozwoleniem, czas na nas, już późno.
77
00:12:16,160 --> 00:12:18,760
-Proszę nie, pani Rezan.
78
00:12:20,680 --> 00:12:27,780
-Jak tak można? Jeszcze nie jedliśmy owoców.
-Dzisiejszego wieczora najadłam się do syta. Naprawdę chcę już jechać. Banu!
79
00:12:36,920 --> 00:12:42,740
-Mój Boże, pani Rezan... ta sprawa i to co się stało...
-Według mnie, nic z tego nie wyszło, pani Sevinc.
80
00:12:43,440 --> 00:12:49,980
-Proszę się nie obrażać. Gdyby... ja właściwie... tak w ogóle... Dobranoc!
81
00:13:06,200 --> 00:13:09,940
-Tato? Tato!...
82
00:13:22,380 --> 00:13:23,840
-Tato...
83
00:13:41,220 --> 00:13:49,480
-Tylko popatrz. I co my teraz zrobimy?
-Daję słowo, że nie wiem. Widocznie trzeba to będzie przepić dzbankiem wody.
84
00:13:56,220 --> 00:14:07,200
-Siostro Fatmo, tu zapiszę, popatrz.. jeśli pan Gokhan ożeni się z tą dziewczyną, to ja zostanę kimś!
-Cicho być, Cicho! O tym też zaczęłaś... Znowy coś wymyślasz!
85
00:14:07,200 --> 00:14:12,760
-Przecież mówię, że pan Gokhan sam to powiedział przy stole.
-Ah.. Poważnie?
86
00:14:12,920 --> 00:14:25,560
-Ja tam wiem. To wszystko wina Zejnep. Mam nie wiedzieć? Przejechała, pokręciła się i zawróciła w głowie panu Gokhanowi!
-Panie Boże strzeż dziewczynę! Strzeż ją Panie Boże.
87
00:14:25,980 --> 00:14:35,300
-Co ta Zejnep nawyprawiała?! Nawet nie wiesz, jaka jest sprytna, jak żmija! Dwa dni w górach. Proch i ogień. Czy mogą spokojnie razem przebywać? Chyba wiesz o czym mówię?
88
00:14:35,300 --> 00:14:46,940
-Niech Bóg broni! Nie grzesz. Naprawdę pan Gokhan zwrócił by uwagę na córkę pracownika? Jest porządnym człowiekiem, z dyplomami. A ona kto, to tylko córka Zulfikara. To niemożliwe! Lepiej stój, gdzie stoisz.
89
00:14:46,940 --> 00:14:53,680
-Ja poczekam. Zobaczysz, dziewczyna bez kawalera, ona czekała nie będzie, oczy jej się świecą. Zbałamuci go, nienormalna!
90
00:14:53,680 --> 00:15:03,780
-Gulizar, przestań, na Boga. Dziewczyna przyjechała, dostała dyplom, zacznie pracować... Zastanów się, co gadasz. Jej dobroć dla ciebie w końcu przepadnie.
91
00:15:04,140 --> 00:15:17,040
-Myśl sobie tak! Wróciła, pokręciła się dookoła i wszystkich skłóciła. Przecież mówię, że kamieniami rzucała w pański dom, a ty mi mówisz takie rzeczy? Co ty mówisz? .... Co się z nami stanie - sama zobaczysz.
92
00:15:17,040 --> 00:15:23,620
Nasze mięso i kości powieszą na różnych hakach. Sama zobaczysz, pozabijają nas, przysięgam, zabiją!
93
00:15:23,620 --> 00:15:32,720
-Wystarczy już! Czy ja ciebie nie znam, Gulizar? Podlizuj się bardziej pani Sevinc to i na zawsze tutaj zostaniesz. Nic ci się nie stanie, nic!
94
00:15:35,400 --> 00:15:44,320
-Selćuk? Synu, ty jeszcze nie śpisz?
-Mamo, zostaw mnie już w spokoju. Po tym wszystkim mam jeszcze brata?
95
00:15:44,980 --> 00:15:46,940
-Nie mów tak, usłyszą cię.
96
00:15:46,940 --> 00:16:00,560
-I dobrze, że usłyszą. Czy mówię coś nie tak? Co usłyszą? Czy my mamy prawo komuś coś powiedzieć? Co? Ten człowiek na oczach wszystkich wdeptał mnie w ziemię. Nie jesteśmy im bliżsi niż rodzina Zejnep.
97
00:16:00,560 --> 00:16:12,720
-On jest twoim wujkiem, synu. Jak ojciec, starszy.
-Wystarczy, mamo. Czy taki powienien być wujek? To wszystko przez ciebie, wiesz o tym? To ty mnie tutaj przywiozłaś! Jesteśmy na każde skinienie.
98
00:16:12,720 --> 00:16:21,000
-Czy tak może być, mój drogi? Tutaj jest nasz dom.
-Tutaj jest nasz dom? To nasz dom, czy dom wuja? A ja jestem jego służącym?
99
00:16:21,000 --> 00:16:29,420
-Nic podobnego. Jesteś jego prawą ręką. Czy to nie ty załatwiasz wszystkie jego sprawy?
-Załatwiam, załatwiam. Ale co to kogo obchodzi?
100
00:16:29,420 --> 00:16:31,480
-Wytrzymaj jeszcze trochę, syneczku mój, wytrzymaj.
101
00:16:31,480 --> 00:16:43,340
-Co mi teraz zostało, mamo, co? Czy nie obrywam za każdą drobnostkę? A on jakby w innym świecie, żyje sobie zadowolony, a nam tylko wstyd. Mam wszystkiego dość. Wystarczy!
102
00:16:43,340 --> 00:16:49,340
-Synku, mój maleńki. Mój Selćuk.
-Ja też mam swoja dumę i godność. Wystarczy już, wystarczy!
103
00:16:49,340 --> 00:16:57,320
-Ciszej, synku, ciszej. Zaraz usłyszą. Kochany mój, zamilcz.
-Zabraliście, zabraliście mi wszystko! Zabraliście!
104
00:17:05,060 --> 00:17:12,220
-Jaki wstyd, wielki wstyd. Nie wiem, czy mam cały gniew skierować na Zejnep, czy złościć się na Gokhana.
105
00:17:12,220 --> 00:17:13,520
-Wystarczy, Sevinc, kładź się spać.
106
00:17:13,520 --> 00:17:23,620
-A co mam robić? Co? Jeśli nie z tobą, to z kim porozmawiam? Co teraz będzie miedzy Gokhanem i Banu? Już nic nie rozumiem. Czego jeszcze człowiek może chcieć? Banu to piękna dziewczyna.
107
00:17:23,619 --> 00:17:28,359
Cały czas tylko "Gokhan" i "Gokhan" od niej słyszę. Najadła się wstydu przed własną matką!
108
00:17:28,359 --> 00:17:29,940
-Dość! Wystarczy już!
109
00:17:29,940 --> 00:17:37,860
-Nie! Musimy coś zrobić, mój drogi. Odkąd do posiadłości przyjechała Zejnep, chłopak się całkiem zmienił. Czy Gokhan jest taki, żeby sprzeciwiać się twojej woli?
110
00:17:37,860 --> 00:17:41,220
Na Boga! Jeżeli jutro ta dziewczyna z tej posiadłości ....
111
00:17:41,220 --> 00:17:48,300
-Myślisz, że będę się ciebie pytać co mam robić?
-Nie, nie to chciałam powiedzieć.
-A co chciałaś powiedzieć?
112
00:17:48,300 --> 00:17:58,140
-To znaczy... Wiem, że ukarzesz tę dziewczynę tak jak na to zasłużyła. Ale co będzie z Gokhanem i Banu? Zostaliście wspólnikami z tą kobietą, dlatego tak powiedziałam.
113
00:17:58,140 --> 00:18:13,160
-Nie mów! I niczego nie rób, Sevinc! Daj zwyczajnie człowiekowi pospać!
-Jakby sen był najważniejszy.
114
00:18:23,080 --> 00:18:31,520
-Siostro, widziałaś Gokhana?
-A skąd ja mam wiedzieć gdzie jest Gokhan. Nie widziałam go.
115
00:18:32,580 --> 00:18:39,080
-Czyje to? Kto tu był? Czyja to butelka?
-Selćuk.
116
00:18:40,260 --> 00:18:49,420
-No proszę. Skończyły się gry hazardowe a zaczęło picie?
-Popatrz na mnie, pani gospodyni! Jeżeli kogoś szukasz, to szukaj Gokhana. Nie interesuj się moim synem.
117
00:18:50,140 --> 00:19:00,280
-Nie, siostro, nie mów tak. Ze złości sama nie wiem, co mówię. Dzisiaj był bardzo zły dzień. Najgorsze to, jak rozmawialiśmy o małżeństwie...
118
00:19:00,280 --> 00:19:08,200
-Dzisiaj wszyscy przesadzili, ja też. Ale wiesz, co ci powiem. Pani Rezan od tej chwili nie odda wam swojej córki.
119
00:19:08,200 --> 00:19:15,440
-Nie mów tak, siostro.
-Skończyło sie, skończyło. Na siłę kochać nie będziesz. Ja też się zdenerwowałam, ale co można zrobić?
120
00:19:15,440 --> 00:19:23,480
-Nie, siostro, to nie tak. Znajdę sposób na to małżeństwo, w końcu nazywam się Sevinc.
-Daj Boże.
121
00:19:31,640 --> 00:19:34,980
-Gdzie jest moja uspokajająca herbata?
-Wybacz, mamo.
122
00:19:34,980 --> 00:19:42,360
-Zostaw to. I tak wszystko jedno. Mnie już nic nie uspokoi.
-Mamusiu proszę, usiądź, porozmawiamy.
123
00:19:42,360 --> 00:19:48,220
-O czym rozmawiałyśmy przez całą drogę, co? Ta sprawa jest zakończona. Więcej o Gokhanie nie chcę niczego słyszeć.
124
00:19:48,220 --> 00:20:08,280
-Mamo, chociaż posłuchaj. Nie dałaś mi nawet możliwości powiedzieć. Dobrze. To moja wina. Sama sobie zrzuciłam to na głowę. Bez porozumienia z Gokhanem... oczywiście wszyscy się ucieszyli.
125
00:20:08,280 --> 00:20:14,580
-Trzeba było przewidzieć skutki, córeczko. I jaki rezultat? Pan Gokhan otwarcie powiedział, że nie ma zamiaru się żenić.
126
00:20:15,680 --> 00:20:18,520
-Jego mama mówi co innego.
-A co takiego ona mówi?
127
00:20:18,520 --> 00:20:32,200
-"Od tego czasu, jak byliście w Sydney, on tylko o tobie mówi" - tak powiedziała.
-Jeśli to znaczy tylko tyle, że "tylko o tobie mówi"... Nie jesteś zabawką. Nazywasz się Demirdżan. Opanuj się.
128
00:20:33,180 --> 00:20:42,820
-Mamo, ja kocham Gokhana! Mówię, że się zakochałam, nie rozumiesz?
-Banu, nie masz żadnej dumy, córeczko?
129
00:20:43,080 --> 00:20:59,840
-Mamo, a w miłości jest miejsce na dumę? Oczywiście... Przecież ty nigdy nie byłaś zakochana, nie zrozumiesz. Całe twoje życie kręci się wokół pracy, prawda? Ale nie zapominaj mamo, że ja - to nie ty.
130
00:21:10,940 --> 00:21:16,980
-Jesteś taka sama, jak ja. Wystraszyłaś się?
-Czego się miałam wystraszyć?
131
00:21:17,600 --> 00:21:22,860
-Myślę, że wciąż jesteś zła.
-Teraz już nie pozwolę, żeby mój ojciec przeżył to wszystko ponownie.
132
00:21:23,100 --> 00:21:35,720
-Masz rację. To, co on tu przeżył...
-Tego co on tu przeżył, nie zapomnę do końca życia. Gdyby on nie był w takim stanie, nie czekałabym ani minuty! Wyjedziemy stąd.
133
00:21:36,780 --> 00:21:43,780
-Dokąd?
-Gdziekolwiek. Najważniejsze, żeby jak najdalej od tego miejsca.
134
00:21:44,160 --> 00:21:51,460
-Nie wiem, co mam powiedzieć, Zejnep. Gdybym tylko mógł ci powiedzieć - nie wyjeżdżaj.
135
00:21:58,800 --> 00:22:02,620
- Zamiast mojego ojca, prosić ciebie o wybaczenie jest absurdalne, ale...
136
00:22:02,620 --> 00:22:06,940
-Wiesz, jesteś całkiem niepodobny do swojego ojca.
-Jestem synem Ildyryma.
137
00:22:06,940 --> 00:22:14,280
-To prawda. Masz możliwości.
-Tak. Jestem winny. I nic nie poradzisz.
138
00:22:14,680 --> 00:22:18,560
-Zostaw to. Wszystko zostało w przeszłości.
-Kiedy?
139
00:22:18,900 --> 00:22:22,600
-Co kiedy?
-Kiedy wyjedziesz?
140
00:22:23,880 --> 00:22:31,420
-Jak tacie trochę się polepszy. Do tego czasu jestem zmuszona tu być.
-Do niczego nikt cię nie zmusza, Zejnep.
141
00:22:47,500 --> 00:22:57,380
-Już późno. Gokhan! Zepsułam ci wieczór.
-Czyżbyś właśnie mnie przeprosiła?
142
00:22:57,880 --> 00:23:09,420
-Nie, bo miałam rację. Ale dla was ten wieczór był ważny. Twoja narzeczona, jej mama i to wszystko....
-Nie! Banu nie jest moją narzeczoną.
143
00:23:09,740 --> 00:23:16,260
-Naprawdę? Ja myślałam inaczej.
-Nie, nie ma nic takiego.
144
00:23:17,080 --> 00:23:24,500
-Inaczej mówili.
-Niech mówią co chcą. Nie zawracaj sobie tym głowy.
145
00:23:24,620 --> 00:23:28,500
-Po co mam sobie zawracać? Co mi do tego?
-Dobrze, Zejnep.
146
00:23:30,220 --> 00:23:32,260
-Dobranoc
-Dobranoc.
147
00:24:48,720 --> 00:24:50,300
-Dobrze bracie
148
00:24:56,100 --> 00:25:08,220
-Dziękuje panu
-Nie ma za co. Powodzenia. Wuju, wychodzę. Muszę się spotkać z chłopakami w sprawie pracy.
149
00:25:08,240 --> 00:25:15,720
-Dobrze. A Szukru nie dzwonił więcej do ciebie?
-Powiedział, że na niedzielę wszystko będzie gotowe, po co ma dzwonić?
150
00:25:15,720 --> 00:25:19,700
-Nie powinniśmy stracić tej pracy.
-Nie martw się, wuju, biorę wszystko na siebie.
151
00:25:19,700 --> 00:25:25,340
-Dobrze. Powodzenia w pracy.
- Dziękuję
152
00:25:27,840 --> 00:25:39,000
-Zuch z mojego syna, chwała Bogu! Sami widzicie, jak ciężko pracuje. A gdzie Gokhan?
-Z samego rana pojechał w góry.
153
00:25:39,000 --> 00:25:45,040
-To dobrze.
-Wzywał pan?
154
00:25:45,720 --> 00:25:56,160
-Namyk, wynieście wszystko co jest w domu Zulfikara, zapakujcie na ciężarówkę.
-Brat Zulfikar wyjeżdża?
155
00:25:56,160 --> 00:26:00,160
-Patrz na niego, jeszcze się dopytuje!
-Nie wiedziałem, że się przeprowadza.
156
00:26:00,160 --> 00:26:11,060
-Nie przeprowadzają się, szanowny panie Namyk! Wywalić wszystkich w diabły, co do jednego! Szybko!
-Jak pan karze.
157
00:26:19,080 --> 00:26:25,600
-Nareszcie.
-Na miejsce Gulizar trzeba będzie kogoś znaleźć...
-Znajdziemy, to jakiś problem?
158
00:26:32,160 --> 00:26:39,520
-A gdzie tata?
-Skąd mam wiedzieć?! Zejdź mi z drogi!
159
00:26:39,520 --> 00:26:51,180
-Od samego rana znowu zaczęła! Gdzie on mógł iść w takim stanie?
-Już powiedziałam, że nie wiem.
160
00:26:54,280 --> 00:27:02,300
-Daj mi cierpliwość, Panie Boże!
-To mnie powinien dać cierpliwość! Wszystko na mojej głowie! Wszystko!
161
00:27:08,760 --> 00:27:12,680
-Widziałeś mojego ojca?
-Nie, nie widziałem.
-O mój Boże!
162
00:27:18,680 --> 00:27:23,160
-Babciu!!
-Co?!! Wystraszyłeś mnie! Czego znowu chcesz?
163
00:27:23,160 --> 00:27:28,900
-Czekolady
-Nie ma czekolady. Skończyła się.
-Jest, widziałem! Tam jest!
164
00:27:28,900 --> 00:27:34,120
-Patrzcie go, jaki ma dobry wzrok. Nie ma.
-Ale , babciu, proszę!
165
00:27:34,120 --> 00:27:40,960
-No już, idź stąd. Mam dużo pracy. Idź!
-Dzień dobry, ciociu Fatmo.
166
00:27:40,960 --> 00:27:45,200
-Córciu, a co ty tutaj robisz?
-Nie mogę znaleźć ojca. Nie widziałaś go?
167
00:27:45,200 --> 00:27:51,840
-Nie.
-Nie wiesz, może Ali Hikmet znowu go wezwał?
168
00:27:51,840 --> 00:28:02,580
-Nie dziecko. Oni jedzą śniadanie. Zejnep! Córciu, idź poczekaj w domu. Idź, moja piękna! Zobaczą cię tutaj i znów będzie skandal.
169
00:28:02,580 --> 00:28:20,760
-Wszystko mi jedno, ciociu Fatmo! I tak się martwię... Może gdzieś znowu upadł i leży?
-Nie, córciu! Nie mów nawet takich rzeczy. Przyjdzie. Idź, dziecko, idź poczekaj w domu. No już, idź.
170
00:28:22,460 --> 00:28:24,540
-Chodźcie, szybko z tym skończymy.
171
00:28:31,820 --> 00:28:34,880
-O, Namyk..
-Bądź pozdrowiona, kobieto.
172
00:28:34,880 --> 00:28:43,580
-Bądź pozdrowiony, Namyk. Ale brata Zulfikara nie ma w domu. Nie wiem, gdzie jest.
-To dobrze, że go nie ma. Szybko do roboty.
173
00:28:43,600 --> 00:28:53,840
-Co się dzieje, Namyk? Dlaczego wchodzicie do środka? Co się tutaj dzieje? Nie rozumiem.
-Siostro, nie awanturuj się. To rozkaz gospodarza!
174
00:28:53,840 --> 00:29:01,560
-A co takiego rozkazał gospodarz? Namyk, co rozkazał?
-Wynoście wszystko szybko z domu.
175
00:29:01,560 --> 00:29:06,880
-Namyk, błagam, nie rób tego! Namyk!
-Musimy to zrobić, zejdź z drogi!
176
00:29:06,880 --> 00:29:17,860
-Co to znaczy "musimy"? Co się stało? Zostaw to, bracie! Zostaw to! Co wy robicie? Zostaw! Zostaw!
177
00:29:27,700 --> 00:29:45,800
-Nie, nie ruszajcie moich rzeczy, błagam, nie róbcie tego! Czym zawiniliśmy? Dlaczego? Temu wszystkiemu winna jest ta dziewczyna! Co wy robicie? Zostawcie, nie ruszajcie! Puszczaj!
178
00:29:45,800 --> 00:29:52,880
-Namyk, jak ci nie wstyd? Przecież wiesz, że on jest chory! To przez nią! Zlituj się, Namyk!
179
00:29:55,200 --> 00:30:10,640
-Co powiesz, Gulsun... Jak uchronić córkę od Ali Hikmeta? Jeśli się dowie, że Zejnep jest jego wnuczką, to ją zabije! Zabije!
180
00:30:23,040 --> 00:30:25,300
"Abonent niedostępny"
181
00:30:56,040 --> 00:31:00,500
-Namyk, poczekaj. Posłuchaj. Zadzwonię do Zulfikara.
182
00:31:00,500 --> 00:31:08,220
"Abonent niedostępny"
-Niedostępny! Pozwólcie mi porozmawiać, bracia.
183
00:31:08,220 --> 00:31:25,700
-Co tu się dzieje?
-Panie! Pan Ali Hikmet nas wygania! Co mamy robić? Dokąd mamy iść?
184
00:31:25,700 --> 00:31:31,720
-Już dobrze, siostro Gulizar... O co chodzi, Namyk?
-To polecenie Ali Hikmeta, panie Gokhan!
185
00:31:31,720 --> 00:31:43,100
-Ja umrę! Umrę! Zaraz tutaj padnę trupem.
-Już dobrze, siostro Gulizar! Namyk, powiedz swoim ludziom, żeby wszystko wnieśli z powrotem do domu!
186
00:31:43,100 --> 00:31:45,560
-Ale panie...
-Namyk, zrób to, co powiedziałem!
187
00:31:45,560 --> 00:31:50,840
-Pan Ali Hikmet kazał...
-Odpowiedzialność biorę na siebie. Do roboty. Rób, co powiedziałem.
188
00:31:52,640 --> 00:31:58,640
-Niech Bóg pana błogosławi!
-Co ty robisz, siostro Gulizar?
-Niech Bóg będzie dla pana łaskawy!
189
00:31:58,640 --> 00:32:07,400
-Już dobrze, siostro Gulizar! Gdzie jest wujek Zulfikar?
-Nie ma go i nie wiem gdzie jest.
190
00:32:07,400 --> 00:32:11,940
-A Zejnep?
-Poszła szukać ojca.
191
00:32:14,360 --> 00:32:19,060
-Dobrze. Poukładaj to teraz z powrotem, żeby nie widział domu w takim stanie. Zrozumieliśmy się?
192
00:32:19,060 --> 00:32:30,680
-Akurat sprzątałam dom, jak przyszli ci ludzie i wszystko w koło zniszczyli!
-Siostro Gulizar, już dobrze! Wszystko minęło, nie denerwuj się. Dobrze?...
193
00:32:34,040 --> 00:32:36,360
- Pospieszcie się!
194
00:33:00,380 --> 00:33:16,660
-Ciężko mi dźwigać tę tajemnicę. Postarzałem się, zachorowałem. Złożyłem Bogu obietnicę. Jeśli da mi jeszcze trochę czasu, o wszystkim jej powiem... On wie, że teraz nie mogę jej o niczym powiedzieć.
195
00:33:18,340 --> 00:33:25,940
Co powie nasza córka, jak przeczyta ten list? List... Gdzie on jest?
196
00:33:27,860 --> 00:33:33,640
-Tato! Tato! Wszystko w porządku?
-W porządku.
197
00:33:33,640 --> 00:33:37,340
-Tato, gdzie masz lekarstwa?
-Nie wziąłem ich ze sobą.
198
00:33:37,720 --> 00:33:57,440
-Tato! Oddychaj! Proszę, oddychaj!
-Cholera, nie ma zasięgu! Dlaczego nie ma zasięgu.. Tato! Tatusiu! Pomocy! Tato!
199
00:34:03,760 --> 00:34:08,920
"Abonent czasowo niedostępny, zostaw wiadomość po sygnale"
200
00:34:16,699 --> 00:34:23,159
-Jest sygnał! Tato, nie bój się. Zaraz wezwę pomoc, dobrze? Nie bój się!
201
00:34:29,280 --> 00:34:50,120
-Zejnep! Halo? .. Zejnep, słabo cię słyszę... Zejnep? ... Zejnep, gdzie jesteś? ... Co?... Już dobrze, Zejnep, uspokój się. Dobrze, tam zaraz będę!
202
00:34:53,040 --> 00:35:05,140
-Gdyby nie pan Gokhan, to teraz byś mnie odprowadzała...
-Przyjaciółko moja, co mam powiedzieć? Lepiej już o wszystkim zapomnieć.
203
00:35:05,140 --> 00:35:23,860
-Mówiłam! Mówiłam, że on nas przegoni! Nie daruje takiej zniewagi... Ach, siostro Fatmo, jak ja się wystraszyłam.
204
00:35:23,860 --> 00:35:31,080
-Kiedy przyszłaś cała zapłakana, myślałam, że z Zulfikarem coś się stało. Zejnep go szukała.
-Poszli do diabła i telefony też wyłączyli!
205
00:35:31,080 --> 00:35:40,860
-O Allah! No już, wszystko minęło, uspokój sie już. Najlepiej o tym zapomnieć.
-Jeszcze nie wiadomo, co z nami będzie...
206
00:35:40,860 --> 00:35:47,820
-A dlaczego?
-Gdyby nie jego syn... Nie wiadomo, co by się z nami stało, siostro Fatmo.
207
00:35:47,820 --> 00:36:05,300
-Pan Gokhan nie pozwoli, żeby coś wam się stało...
-A jak pan Gokhan wyjedzie, to co będzie? Pan Ali Hikmet spali nasz dom, zamieni nas w popiół, siostro Fatmo!
208
00:36:05,300 --> 00:36:20,560
-Nie gadaj głupot. Przecież jest Zejnep.
-Ta nieznośna dziewczyna nie odeszła i nie odejdzie! Wielbłąda przyniosę na plecach, jak ona odejdzie, daj Boże! Obiecuje!
209
00:36:20,560 --> 00:36:25,100
-Kobieto, a gdzie ty wielbłąda znajdziesz? Jeśli już przyniesiesz coś na plecach, to tylko koguta!
210
00:36:38,980 --> 00:36:45,760
-Widzę, że nastrój ci się poprawił?
-Poprawił, dzięki Bogu! Zejnep wyjechała i problemy się skończyły, siostrzyczko.
211
00:36:45,760 --> 00:37:00,080
-Oni wyjechali? Widziałam ciężarówkę, ale myślałam, że Zulfikar beż pożegnania nie wyjedzie.
-Z jakiej racji miałby się pożegnać? Na Boga, przestań... Chcę zrobić piękny bukiet i zanieść go pani Rezan.
212
00:37:00,080 --> 00:37:03,780
-Zenieś i dostań, na co zasłużyłaś...
-Nie zrozumiałam?
213
00:37:03,780 --> 00:37:10,920
-Mówię: Zanieś, oczywiście! Trzeba poprosić o wybaczenie!
-Ali Hikmet bey, przygotować ci kawę?
214
00:37:10,920 --> 00:37:15,040
-Teraz nie chcę.
-Słucham?
215
00:37:15,040 --> 00:37:18,640
-Co się stało? Tamtą sprawę zakończyliście?
-Panie...
216
00:37:19,020 --> 00:37:24,760
-Mów że!
-Opróżnialiśmy dom, kiedy nagle przyszedł pan Gokhan.
217
00:37:25,620 --> 00:37:32,520
-No i..?
-Powiedział, żebyśmy wszystko wnieśli z powrotem, że on sam porozmawia z ojcem, że bierze odpowiedzialność na siebie.
218
00:37:32,520 --> 00:37:33,800
- Co?
219
00:37:36,120 --> 00:37:46,200
-Co takiego?... Od kiedy zacząłeś przeciwstawiać się moim poleceniom?! Masz zamiar skłócić mnie z synem?!
-Nie, proszę pana, pan Gokhan powiedział, że...
220
00:37:46,200 --> 00:37:47,420
-Wynoś się!
221
00:37:53,320 --> 00:38:04,740
-Widać, że oni wiedzą, że syn właściciela ma dobre serce. Skąd wiadomo, co mu powiedzieli, jak przekonali...
-Przecież to dorosły człowiek. Niech nie daje sobą manipulować.
222
00:38:04,760 --> 00:38:11,500
-No proszę! Najpierw popatrz na swojego syna, pani Nedret, dopiero potem czepiaj się mojego!
-A co jest nie tak z moim synem?
223
00:38:11,500 --> 00:38:20,000
-No wiesz co, na Boga, naprawdę nie wiesz, co sobą przedstawia twój syn?
-Dość! Zamieniłyście ten dom w damską łaźnię!
224
00:38:44,800 --> 00:38:47,200
-Wszystko w porządku?
-Tak.
225
00:38:50,520 --> 00:38:59,480
-Na pewno wszystko w porządku? Wszystko dobrze?... Gokhan, jedźmy szybko.
-Nie martw się.
226
00:39:09,400 --> 00:39:15,460
-Jak się czyjesz, Zulfikar? Na boga, bardzo nas wystraszyłeś.
-Chwała niech będzie najwyższemu, siostro Fatmo!
227
00:39:15,560 --> 00:39:21,740
-Jakie to przykre! Jakie przykre! Córka dostała dyplom, nie zdążył nawet spokojnie odetchnąć. Chroń nas ołowiem od złego spojrzenia.
228
00:39:21,740 --> 00:39:26,860
-Ołów mu nie pomoże. Wszyscy dobrze wiemy, o co chodzi.
229
00:39:26,860 --> 00:39:35,260
-To wszystko z jednego powodu, siostro Gulizar. Nie dba o siebie. Ale obiecał to lekarzowi i nam. Będziesz dbał o siebie, prawda, wujku?
230
00:39:41,400 --> 00:39:49,820
-Chciałam zapytać, co z domem, pani Gulizar? Na Boga, co ty zrobiłaś?
-Właśnie, ja też chciałem o to zapytać.
231
00:39:49,820 --> 00:39:58,320
-Nie trzeba, nic się nie stało. Gulizar zachciało się robić generalne porządki.
232
00:40:02,440 --> 00:40:07,240
-Gulizar, widziałaś mój płaszcz?
-Po co ci teraz płaszcz?
233
00:40:07,240 --> 00:40:17,260
-Po prostu pytam. Chyba go nie prałaś?
-Nie, nie prałam! Czy ja mam 10 rąk? Nie nadążam ze wszystkim, Zylfikar! Dzisiaj ja...
234
00:40:17,260 --> 00:40:30,340
-Siostro Gulizar!... To są wujka lekarstwa. Zejnep wyjaśni, jak trzeba je podawać. Teraz niech zje zupę, póki gorąca. Proszę!
235
00:40:30,340 --> 00:40:39,640
-Mój Boże, nie mogę uwierzyć. Nie wystarczy o tym człowieku powiedzieć, że jest bez sumienia!
-Dobrze już. Uspokój się! Opanuj się, dziewczyno. Wszystko załatwił pan Gokhan.
236
00:40:40,960 --> 00:40:50,360
-Gokhan?
-Tak, kazał wnieść wszystko z powrotem. Na Boga, dziecko, niech ojciec się nie dowie. Lekarz powiedział, że nie może się denerwować.
237
00:40:54,020 --> 00:41:03,680
-Na mnie już czas. Szybkiego powrotu do zdrowia.
-Gokhan... Bardzo ci dziękuję, za wszystko.
238
00:41:37,200 --> 00:41:44,520
-Tato...
-Wtrącasz się już do moich poleceń, co mam jeszcze powiedzieć.
239
00:41:44,520 --> 00:41:51,700
-Tato, znasz mnie, nie wtrącam się. Myślę o tobie. Ale to jest inna sprawa.
240
00:41:51,700 --> 00:42:12,800
-Jak to inna?.. Gokhan, synu... Ja już przeżyłem twoje lata, ale ty jeszcze nie dorosłeś do moich lat. Władza. Cała rzecz we władzy. Albo jesteś na górze albo na dole.
241
00:42:12,800 --> 00:42:28,980
Zawsze o to chodzi. Żeby nie zostać na dole, musisz nauczyć się kontrolować tych, którzy są niżej od ciebie. Niełatwo jest rządzić ludźmi. Zapamiętaj to sobie. Czy to ja wyrządziłem krzywdę?
242
00:42:28,980 --> 00:42:41,940
Wyrządziłem. Jest granica, za którą nie można zmieniać zdania. Jeżeli zmienisz, co się stanie? Wszystko wywróci się do góry nogami.
243
00:42:41,940 --> 00:42:53,560
-Jesteś moim ojcem. Nigdy nie okazywałem ci lekceważenia. Pomyślałem o twojej reputacji. Czy wypada panu Ali Hikmetowi wyrzucać chorego człowieka na ulicę?
244
00:42:53,560 --> 00:43:05,660
-Bezcenna jest siła miłosierdzia, ale... tym sposobem nie zasłużysz na reputację. Widziałeś na własne oczy córkę tego człowieka...
245
00:43:05,660 --> 00:43:20,420
-Tak... jego córka! Czego ty od niej chcesz, tato? Dlaczego z nią walczysz? Dawno temu złamana noga konia nie może być tego przyczyną. Co powiesz tato? Powiedz prawdę, żebym wreszcie wiedział!
246
00:43:20,660 --> 00:43:32,900
-Czego ja mogę od niej chcieć? Jest niewychowana! Nawet Zulfikara zwaliła z nóg, wszystkich oszukała. Mam ich utrzymywać?
247
00:43:32,900 --> 00:43:43,620
-Wyrzucisz ich na ulicę, tato? Tyle lat dla ciebie pracował, nigdy nie był przeciwko tobie!
-Mówię na darmo. Na darmo.
248
00:43:47,600 --> 00:44:02,920
-Zejnep wyjedzie za kilka dni, czeka tylko aż jej ojcu się polepszy. Jeszcze raz powtórzę: takie postępowanie jest dla nas niewłaściwe, tato.
-Ona wyjedzie?
249
00:44:32,660 --> 00:44:43,220
-Pani Gulizar, jak tam wujek Zulfikar?
-Nich pan nie pyta, panie Selćuk, lepiej nie pytaj. Dopiero co przywieźli go ze szpitala, znowu zasłabł.
250
00:44:43,220 --> 00:44:45,460
-Jak to? Dlaczego ja nic nie wiem?
251
00:44:45,460 --> 00:44:56,940
-Pan Gokhan zdążył na czas, chwała Bogu. Wsadzili go do samochodu i zawieźli do prywatnej kliniki. Wszystko załatwił, rozpętał istne piekło, kazał się nim zająć samym najlepszym lekarzom.
252
00:44:56,940 --> 00:45:07,500
Zrobili wszystkie badania. Powiedzieli, że to nie zawał, dzięki Bogu. Dzięki Bogu! Co byśmy zrobili, gdyby nie pan Gokhan, panie Selćuk, co?
253
00:45:07,500 --> 00:45:16,080
Bez przerwy ratuje nam życie! Raz - jak przywiózł z gór! To, co się wczoraj stało, sam wiesz - to dwa!
254
00:45:16,080 --> 00:45:19,740
-Niech wszystko zostanie zapomniane.
255
00:45:32,320 --> 00:45:41,580
-Tato, co ty robisz, na Boga. Dlaczego wstałeś?
-Przypomniało mi się o jednym dokumencie, córko, szukam go.
256
00:45:41,580 --> 00:45:45,780
-Nie mogę uwierzyć, tato, jesteś jak dziecko. Proszę, połóż się, prześpij.
257
00:45:57,340 --> 00:46:01,400
-Słucham Sećuk.
-Chciałem wyrazić swoje współczucie, ale.. u ciebie w porządku?
258
00:46:01,400 --> 00:46:07,760
-A jak ma być? Dobrze już nie będzie. Chcę stąd jak najszybciej wyjechać.
-Co się stało, Zejnep?
259
00:46:07,760 --> 00:46:16,700
-A co jeszcze miało się stać, Selćuk? Tata chory, a twój wuj przysyła pod dom ciężarówkę, żeby nas stąd wyrzucić.
-Co? Nie zostajecie?
260
00:46:16,700 --> 00:46:27,200
-Już dobrze, zapomnij. Gokhan sprawę załatwił. Selćiuk, jestem zajęta, więc za twoim pozwoleniem...
-W takim razie w porządku. Powodzenia.
261
00:46:28,020 --> 00:46:29,460
-Na razie.
262
00:46:37,000 --> 00:46:39,000
-Oho.. Gokhan załatwił...
263
00:46:45,900 --> 00:47:03,960
-Jak teraz już zacząłeś zarządzać posiadłością, zobaczymy, jak sobie poradzisz. Jak ci wiadomo, w tym roku wracamy na wewnętrzny rynek. Nie obejdzie się bez twojej obecności. Zobaczymy, co tam możesz zrobić...
264
00:47:10,760 --> 00:47:39,200
-Tato. Muszę wyjechać. Zadzwonili do mnie wczoraj w nocy. W Australii jest dla mnie praca. Nie mogę zostawić ich w pół drogi.
265
00:47:43,020 --> 00:47:50,000
-Czyli zostawisz nas, czy tak?
-Tato, ja dałem słowo.
-Znowu uciekasz.
266
00:47:51,020 --> 00:47:55,680
-Tato!
-Ty nie dla mnie złapałeś tego konia, prawda?
267
00:48:15,400 --> 00:48:19,240
-Gokhan, o czym rozmawiałeś z ojcem?
-O niczym ważnym, mamo.
268
00:48:19,240 --> 00:48:28,180
-Synu, jak to - o niczym ważnym! Powiedz mi o czym rozmawialiście? Rozmawialiście na temat ślubu? Co powiedział?
-Mamo, zrozum wreszcie, nie mam zamiaru się żenić.
269
00:48:28,180 --> 00:48:34,220
-Synu, od rana widzę cierpienie w twoich oczach.
-Tak dalej być nie może.
270
00:48:34,620 --> 00:48:46,380
-Co to znaczy?
-Mamo! Co znaczy? A to, że wyjeżdżam.
-Nie, nie tym razem, nie wolno ci. Nie wyjeżdżaj.
271
00:48:46,380 --> 00:48:49,600
-Mamo, co by nie było...
272
00:48:49,600 --> 00:49:06,680
-Synu, dopiero co przyjechałeś! Chcę, żebyś tu był. Popatrz tylko, Banu bardzo cię kocha. Zastanów się, taka dobra i piękna dziewczyna. Ile lat ma jeszcze minąć? Chcę widzieć cię tutaj. Proszę...
273
00:50:04,860 --> 00:50:09,480
-Siostro Gulizar? Co ty robisz?
-Ja, panie Gokhan, zbieram ubrania do prania. A to...
274
00:50:09,480 --> 00:50:12,640
-Oddaj mi to! Możesz wyjść..
275
00:50:21,640 --> 00:50:30,260
-"Dwa, trzy, wstajemy!... W imię Allaha... Córeczko... Tato..."
276
00:50:37,680 --> 00:50:45,520
-Gulizar! Gulizar!
-Słucham panią.
277
00:50:45,520 --> 00:50:52,440
-Gdzie jest moja narzutka? Nigdzie nie mogę jej znaleźć.
-Ja ją przełożyłam. Zaraz ją pani podam.
278
00:50:56,040 --> 00:51:05,320
-Nie mogę uwierzyć. Szybciej daj. Tysiąc razy mówiłam, żebyś nie chowała do szuflady!
-To się więcej nie powtórzy, pani Sevinc.
279
00:51:08,880 --> 00:51:20,200
-A teraz mów, co się dzisiaj wydarzyło w domu? Gdzie wiatry poniosły Gokhana?
-Nic nie mówiłam, pani Sevinc, niech mi język uschnie.
280
00:51:20,200 --> 00:51:26,660
-A kiedy wyjedzie ta żmija, co? Jeśli nie wyjedzie, rozumiesz jakie będą problemy?
281
00:51:26,920 --> 00:51:35,220
-Powiedziała, że jak jej ojcu się poprawi, to wtedy wyjedzie, pani Sevinc. To wszystko przez nią. Błagam, tylko nie wyrzucajcie nas na ulicę! Gdzie pójdziemy?
282
00:51:35,220 --> 00:51:45,180
-Jeśli ona się nie opamięta, wy stąd znikniecie. Zrozumiałaś?
-Gdyby to było w mojej mocy, zatrzymała bym go.
283
00:51:45,180 --> 00:51:54,840
-Powtórz, co powiedziałaś!
-No.. chciałam powiedzieć... coś widziałam.
284
00:51:54,840 --> 00:52:05,100
-Co widziałaś, nie denerwuj mnie, mów Gulizar!
-W pokoju pana Gokhana, kiedy sprzątałam, widzę, leży jego kurtka..
-No i?
285
00:52:05,100 --> 00:52:16,580
-I tam... z kieszeni kurtki wypadł list.
-Jaki list?
-A no list. Kto wie, co tam było napisane.
286
00:52:16,580 --> 00:52:28,280
-Do kogo?
-Napisane było do Zejnep!
-To znaczy, że on pisze lity do Zejnep?
287
00:52:28,280 --> 00:52:41,800
-Przysięgam, tam było napisane - dla Zejnep! Widziałam na własne oczy!
-A ty gdzie? Wracaj do pracy!
288
00:53:43,700 --> 00:53:51,540
-Gulizar! Gulizar!
-Słucham, prosze pani. Znalazł się? Co pisze?
-Opanuj się! Co ty sobie myślisz?
289
00:53:51,540 --> 00:53:57,640
-No...
-Zamknij się!.. Mów, jesteś pewna, że widziałaś ten list w kurtce?
290
00:53:57,640 --> 00:54:02,260
-Mówię prawdę, pani Sevinc. Widziałam własnymi oczami. Było na nim napisane "dla Zejnep".
291
00:54:02,260 --> 00:54:12,240
-Dobrze. W porządku. Idź do pracy. Jeśli cokolwiek znajdziesz albo się dowiesz - obowiązkowo masz mnie powiadomić.
-Dobrze, pani Sevinc.
292
00:54:24,400 --> 00:54:31,120
-Co znowu wymyślił ten chłopak?
-Lewent, przecież ci mówię, że dzisiaj musimy znaleźć te pieniądze!
293
00:54:31,120 --> 00:54:38,220
-Dobrze, bracie, uspokój się. Zrobię co mogę. Nie martw się, ode mnie nikt się nie dowie....
294
00:54:40,280 --> 00:54:48,860
- No dobrze... Bracie, mam wspaniałą wiadomość.
295
00:54:48,860 --> 00:54:59,080
-Selćuk... chłopcze! Pojedziemy do Szuru?
-Nie wuju, nie jedź.
296
00:54:59,080 --> 00:55:04,320
-Trzeba wszystko skontrolować. Musimy się z nim zobaczyć.
-Pojechał do Izmiru. Dzisiaj z nim rozmawiałem.
297
00:55:04,320 --> 00:55:12,580
-Jak to? Chyba żeby samolotem, mądrala.
-Zadzwonimy do niego.
-Telefon może być wyłączony. Pospiesz się, może już wrócił.
298
00:55:12,580 --> 00:55:19,480
-Jeszcze nie wrócił. Gdzie chcesz teraz jechać?
-Synu, co się z tobą dzieje?
299
00:55:19,480 --> 00:55:28,560
-Nic wuju. Jeśli są do załatwienia jakieś sprawy, to powiedz, załatwię to.
-To sprawy nie dla ciebie, nie na twoją głowę.
-Jak chcesz.
300
00:55:53,920 --> 00:56:01,380
-Tatusiu, boli cię głowa? Może ciśnienie się podniosło? Zmierzymy?
-Nie córeczko. Ze mną w porządku.
301
00:56:08,500 --> 00:56:15,760
-Tato, dlaczego jesteś taki zmartwiony? Powiedz mi.
-Zgubiłem coś.
302
00:56:16,280 --> 00:56:19,740
-Co takiego?
-Coś, co powinienem oddać właścicielowi.
303
00:56:20,160 --> 00:56:26,580
-Nie mogę uwierzyć! Do tej pory mówisz o tym człowieku? Co to ma znaczyć? Jak tak można? Nie mogę zrozumieć!
304
00:56:26,580 --> 00:56:28,660
-Zejnep, nie trzeba, córeczko.
305
00:56:35,180 --> 00:56:41,000
-Wybacz mi. Nie mogę wytrzymać, kiedy widzę cię w takim stanie, tato.
306
00:56:56,840 --> 00:56:59,280
-Ah, jestem bardzo zmęczona.
-Witaj.
307
00:57:00,720 --> 00:57:08,360
-Wstyd, Banu. Na prawdę, wstyd! Dziecko, co ty robisz do tej pory w pidżamie.
-Piję gorącą czekoladę.
308
00:57:09,180 --> 00:57:12,460
-Znaczy się... masz depresję?
-Bardzo śmieszne!
309
00:57:16,060 --> 00:57:22,300
-Co się dzieje? Czyżbyś dzwoniła do Gokhana?
-Nie dzwoniłam, mamo, nie martw się.
310
00:57:22,620 --> 00:57:31,120
-I nie waż się! Nie dzwoń! I żadnych wiadomości! Niech trochę o tobie pomyśli.
-Nigdzie się nie wybieram, zwyczajnie tu siedzę.
311
00:57:31,460 --> 00:57:39,820
-Banu, córeczko, ty sama dobrze wszystko wiesz. Rzuć go, a on sam przyjdzie do twoich stóp. Rozmowy o małżeństwie zawsze przerażają mężczyzn.
312
00:57:41,060 --> 00:57:43,600
-Że też mnie pszczoła nie ucięła w język, nie powiedziała bym.
313
00:57:44,160 --> 00:57:56,900
-Gdyby ... A jego matka nie dzwoniła, nie zainteresowała się. Człowiek by chociaż przeprosił, za to co powiedział... ale nie. Wszystko jedno, i tak nie jest nam z nimi po drodze. Każdy patrzy na swoją korzyść.
314
00:57:57,740 --> 00:58:10,660
-Mamusiu, nie masz żadnego zebrania?
-Mam! I właśnie jadę... Ty też wyjdź gdzie kolwiek. Zrób zakupy. Nie wiem... spotkaj się z przyjaciółmi. Nie siedź tak.
315
00:58:11,300 --> 00:58:17,080
-Nie wiem, może wyjdę. Zobaczymy.
-Ale do posiadłości ani jedną nogą!
316
00:58:18,080 --> 00:58:21,280
-Dobrze mamo!
-Banu!
-Dobrze!
317
00:58:37,280 --> 00:58:38,760
-Gulizar
-Słucham.
318
00:58:39,220 --> 00:58:41,980
-Wezwij ją do mnie natychmiast.
-Zejnep?
319
00:58:41,980 --> 00:58:44,460
-Tak, Zejnep. No już.
320
00:58:50,580 --> 00:58:54,360
-Zejnep!
-Możesz ciszej? Tata śpi!
321
00:58:55,880 --> 00:58:59,360
-Pani Sevinc cię wzywa.
-A czego chce ode mnie pani Sevinc?
322
00:58:59,980 --> 00:59:05,780
-Skąd mam wiedzieć? No już, idź. Szybciej.
-Nie, nie pójdę do tej kobiety. Doglądam ojca.
323
00:59:06,620 --> 00:59:17,920
-Czy tak można? Może ona chce okazać wam współczucie! Na Boga, nie była zła jak cię wzywała. Może nawet chce przeprosić?
324
00:59:18,180 --> 00:59:22,540
-Na Boga, nie rozśmieszaj mnie, pani Gulizar. Ta kobieta nigdy nikogo nie będzie przepraszać.
325
00:59:23,380 --> 00:59:31,620
-Nie bój sie, dziewczyno. Nie bój się i idź, zobaczysz.
-Nie mam się czego bać!
326
00:59:42,080 --> 00:59:44,260
-Panie Gokhanie, ma pan chwilę czasu?
-A co sie stało, Bekir?
327
00:59:44,560 --> 00:59:47,580
-Przyszli jacyś kupcy, pytają o konie, chcą je kupić.
-Jakie konie?
328
00:59:53,100 --> 00:59:58,660
-Nihat, potrzebuje jeszcze trochę czasu. Planuję trochę odroczyć spłatę zastawionych akcji.
329
00:59:59,080 --> 01:00:07,140
-W porządku. Odroczymy, panie Ali Hikmet. Czy możemy panu odmówić? Nie trzeba było przyjeżdżać z tego powodu, mógł pan po prostu zadzwonić.
330
01:00:07,140 --> 01:00:13,940
-To źle? Przynajmniej napiłem się twojej herbaty.
-Jest pan zawsze miłym gościem. Będę na pana czekać.
331
01:00:15,400 --> 01:00:21,100
-Następnym razem zabiorę swoje akcje... Udanej pracy, Nihat.
-Dziękuję.
332
01:00:39,520 --> 01:00:45,300
-Bardzo grzecznie się z nim obchodzisz. Jakbyś sam był jego dłużnikiem.
-Jedyny dług jaki ma, to u mnie, czy nie tak?
333
01:00:46,400 --> 01:00:51,640
-Prawda... ale daj te akcje mnie.
334
01:01:08,800 --> 01:01:14,460
-Wszystko jest tutaj. Jest pan odważny, panie Hakan.
-A czemuż to?
335
01:01:14,980 --> 01:01:20,560
-No, o ile wiem, Ali Hikmet jest w ciężkiej sytuacji. Z trudem odzyska pan te pieniądze.
336
01:01:21,840 --> 01:01:26,160
Zobaczymy. Oczywiście, że on wszystko zapłaci. Ja mam czas, poczekam.
337
01:01:26,780 --> 01:01:37,140
-To prawda, że ma wartościowe konie... ale sam pan o tym wie. Ale jego syn o niczym nie wie i dlatego nie może ich sprzedać. No chyba, że syn wie i nie pozwala.
338
01:01:39,640 --> 01:01:46,120
-Nie martw się, te konie też kiedyś staną się własnością odpowiedniego gospodarza. Do zobaczenia.
339
01:01:52,520 --> 01:01:59,780
-Gospodarzu, myślę, że Pan mnie nie słucha.
-Nie, słyszę, ale przyjechaliśmy z daleka ze względu na nie. Naprawdę macie piękne konie.
340
01:02:00,660 --> 01:02:07,220
-Wszystkiego dobrego. Bardzo dziękujemy. Jeśli chcecie, usiądźcie i napijcie się herbaty, ale w tej posiadłości nie ma koni na sprzedaż.
341
01:02:07,320 --> 01:02:13,900
-Pieniędze to nie problem, panie Gokhan. Spotkajmy się i porozmawiajmy.
-Na przykład te dwa konie, ile by nie kosztowały, zapłacimy.
342
01:02:16,140 --> 01:02:22,080
-Szanowni panowie, co i od kogo słyszeliście, nie wiem, ale w tej posiadłości koni nie sprzedajemy.
-A jeżeli porozmawiamy z pana ojcem?
343
01:02:22,980 --> 01:02:31,740
-Ja mam tutaj ostatnie słowo. Mówię, że nie ma koni na sprzedaż? Zrozumieliście? O co wam chodzi?
-Niech będzie. Pan wie lepiej.
344
01:02:33,820 --> 01:02:48,980
-Ty przyprowadzisz te konie do mnie. Sam to zrobisz.
-Bekir! Znasz ich? Dlaczego szukają koni tutaj?
345
01:02:49,480 --> 01:02:56,000
-To są koledzy pana ojca, tyle wiem.
-Czyimi by kolegami nie byli, nie ma tu dla nich koni! Zrozumiałeś?
346
01:02:56,000 --> 01:02:57,120
-Zrozumiałem, proszę pana.
347
01:03:06,340 --> 01:03:07,740
-Chciała mnie pani widzięć?
348
01:03:38,800 --> 01:03:44,500
-Ooo... pani Banu! Dzień dobry! Zapraszamy!
349
01:03:44,500 --> 01:03:54,360
-Dziękuję! Gokhan jest w domu?
-Pana Gokhana jeszcze nie było, ale jest pani Sevinc. W środku, rozmawia z Zejnep.
350
01:03:54,360 --> 01:04:00,220
-Rozmawia?
-Tak.
-Jak to? Ta dziewczyna jeszcze się stąd nie wyniosła?
351
01:04:00,720 --> 01:04:11,220
-Nie, pan Gokhan nie pozwolił. Za nic nie pozwolił do tego dopuścić. Jeśli pani sobie życzy, to ją zapowiem.
-Nie, zajmij się swoimi sprawami.
352
01:04:11,360 --> 01:04:19,620
-Jak pani chce.
-W tej chwili daję ci pięć minut. Po ich upływie wyniesiesz się precz z tej posiadłości.
353
01:04:21,020 --> 01:04:26,580
-Kiedy ojciec poczuje się lepiej, oboje wyjedziemy. Nie potrzebyjemy pani pozwolenia.
-Zabieraj ojca i wyjedź stąd.
354
01:04:27,880 --> 01:04:36,240
-Gdyby był w stanie podróżować, już dawno byśmy wyjechali.
-Kłamiesz mi prosto w oczy. Ale ja dobrze wiem, co chcesz osiągnąć.
355
01:04:36,960 --> 01:04:44,840
-I co takiego ja chcę osiągnąć?
-Masz mnie za głupią, dziewczyno? Ledwie przyjechałaś, a do wszystkiego przyłożyłaś rękę. Teraz jeszcze się podlizujesz.
356
01:04:45,220 --> 01:04:55,940
-Niech pani uważa na słowa, pani Sevinc.
-To ty uważaj! Wracaj tam, skąd przyjechałaś i rób tam, co chcesz. To siedziba Baszatów. Nasze drzwi są zamknięte dla tych, którzy nie postępują godnie i cnotliwie.
357
01:04:56,300 --> 01:05:01,480
-Za kogo się pani uważa? Kim pani jest, żeby tak ze mną rozmawiać?
358
01:05:01,880 --> 01:05:05,620
-Jeszcze wszystkiego nie powiedziałam! Jeśli moja cierpliwość pozwoli, powiem o wiele więcej.
359
01:05:05,620 --> 01:05:10,240
-No już, proszę mówić, komu to ja się podlizuję? Skąd takie pomówienia?
360
01:05:10,240 --> 01:05:20,020
-Posłuchaj, dziewczyno, to miejsce nie jest dla ciebie, nie licz na więcej. Liczysz na miłosierdzie mojego syna, ale nie przywiązuj wagi do jego słodkich słów.
361
01:05:20,100 --> 01:05:34,240
Mężczyźnie to przystoi a kobiety to rozumieją. Twoje marzenia wepchnę ci do gardła! Jeśli każę ci się wynosić, to od razu masz to zrobić i koniec!
362
01:05:34,420 --> 01:05:41,980
-A kim pani jest? Kim pani jest, żeby mnie uczyć moralności?
-Wynoś się, natychmiast!
363
01:05:42,680 --> 01:05:50,520
-Nie pani będzie decydować, kiedy mam się wynieść, pani Sevinc! To moja decyzja! Niech pani nie mówi tego, czego zrobić nie może!
364
01:05:54,020 --> 01:06:00,060
-A no zobaczymy, co teraz będziesz robić, pani Zejnep.
-Gulizar! Weż to i powieś, pospiesz się!
365
01:06:01,260 --> 01:06:09,400
-We wszystko musisz się wtrącić! Jak każecie, główny komisarzu!
-Gulizar!
366
01:06:15,220 --> 01:06:17,840
-Lepiej się już czujesz, wujku, prawda?
-Dziękuję. Niech Allach ci wynagrodzi.
367
01:06:18,000 --> 01:06:24,000
-Wujku, dopóki Zejnep nie przyjdzie, zostanę z tobą.
-Jesteś wyjątkowy, sunu.
368
01:06:24,420 --> 01:06:28,880
-Ty dla mnie też jesteś kimś specjalnym.
-Jesteś dobrym człowiekiem, synu.
369
01:06:31,180 --> 01:06:48,920
-Wujku, mam coś u siebie... Znalazłem to w górach. Myślę, że należy do ciebie.
-Prawda, prawda. Długo go szukałem... To moja ostatnie wola, synku..
370
01:06:49,120 --> 01:06:55,580
-Niech Bóg broni.
-Serce niespokojne...
371
01:06:55,940 --> 01:07:16,400
-Nie myśl o tym. Popatrz, przyjechała twoja córka. Dostała dyplom.
-Dostała, chwała Bogu. Ale... wszystko z woli Boga. To tylko słowa... takie przesłanie dla mojej córki.
372
01:07:18,640 --> 01:07:21,800
-Kim ty jesteś, żeby mówić mi o cnocie i moralności! Kim jesteś?
373
01:07:22,480 --> 01:07:37,420
-Ho, ho.. Spokojnie! Spokojnie! Uważajcie na konia! Uważajcie! Spokojnie, dziewczynko! Uspokój się!
374
01:07:44,160 --> 01:07:48,100
-Co wy tu wyprawiacie?
-Zejnep! Zejnep, ten koń oszalał!
375
01:07:48,760 --> 01:07:53,560
-Odsuńcie się! Wyjdźcie! Wyjdźcie stąd! Wychodźcie! No już!...
376
01:08:00,920 --> 01:08:33,400
-Spokojnie... Spokojnie... Tylko spokojnie... Mądry konik!.. Chodź tutaj, dziewczynko... Stało się coś, czy stęskniłaś się za górami, dziewczynko. Już minęło. Obie jesteśmy spokojne, dobrze? Już minęło! Mądra, moja dziewczynka!
377
01:08:33,620 --> 01:08:44,840
-Co ty tu znów robisz? Kim ty jesteś?
-Grzeczniej proszę! A to, co ja tu robię, pani nie dotyczy!
378
01:08:46,140 --> 01:08:57,760
-Wszystko co dotyczy Baszatów, dotyczy i mnie!
-Mnie oni nie interesują! Prosze popatrzeć, to stajnia. Miejsce dla koni. Pani słowo nie jest tutaj rozkazem.
379
01:08:59,939 --> 01:09:03,659
-Odejdź od konia!
-Przez kilka dni niech nikt jej nie dosiada.
380
01:09:04,180 --> 01:09:09,740
-A kto ci powiedział, żebyś przyszła i zajęła się koniem, co? Natychmiast stąd wyjdź! Oddaj mi to!
381
01:09:09,960 --> 01:09:14,660
-Co ty wyprawiasz? Koń to nie zabawka!
-A ty wiesz chociaż, z kim rozmawiasz?
382
01:09:15,200 --> 01:09:25,060
-Rozmawiam z kimś, kto nie ma pojęcia o koniach.
-A ty co, będziesz mnie uczyć, co? ... Przygotujcie mi ją, szybko. Pojadę na niej!
383
01:09:25,060 --> 01:09:34,300
-Nie rób tego! Przez upór skrzywdzi pani siebie i konia. Ten koń dopiero co się uspokoił. Jeśli chce pani pojeździć, jest tu pełno innych koni!
384
01:09:35,040 --> 01:09:41,160
-Na którym zechcę, na tym pojadę. To jest koń Gokhana, wsiądę na niego! A tobie nic do tego. Ciebie to nie dotyczy.
385
01:09:41,359 --> 01:09:47,879
-Ten koń jest przyzwyczajony do swobody! Nie wiedząc jak z nia postępować, nie dasz rady jej osiodłać. A jeśli wsiądziesz, to daleko nie ujedziesz!
386
01:09:48,300 --> 01:09:54,300
-Co ci do tego, a? Co? Czego stoicie? Przygotujcie konia, powiedziałam!
387
01:10:10,580 --> 01:10:13,980
-Gdzie jest pan Gokhan? Powinien wiedzieć, co się dzieje z koniem.
388
01:10:14,340 --> 01:10:22,960
-Bekir, idź za nimi... Chciała bym, żeby jej się dostało, ale konia żal.
-Masz rację, Zejnep.
389
01:10:42,920 --> 01:10:47,780
-Wstawaj!.. Powiedziałam, wstawaj!.. Wstawaj!!
390
01:10:53,540 --> 01:11:01,820
-Co ty wyprawiasz?! ... Złamała nogę.
-Trzeba ją zastrzelić.
391
01:11:03,120 --> 01:11:11,480
-Jak to zastrzelić? Tak od razu strzelacie?
-Koń jest ranny, Zejnep. Pan Ali Hikmet takie zabija. Jak zobaczy, to zrobi tak samo.
392
01:11:11,800 --> 01:11:14,840
-Nie strzelicie do tego konia!
-Strzelajcie!
393
01:11:15,540 --> 01:11:26,880
-Nie zastrzelicie jej, powiedziałam!
-Strzelajcie!
"Koń nie może być kulawy... Strzelaj!"
394
01:11:35,480 --> 01:12:01,100
-Proszę, nie róbcie tego! Nie róbcie! Daję słowo, że ję wyleczę.
-Nie wtrącaj się! Zróbcie wszystko, co trzeba. Nie widzisz, jak ona cierpi. Strzelaj!... Dawaj to!... Odsuń się!
395
01:12:02,820 --> 01:12:03,900
-Nie rób tego...
396
01:12:15,500 --> 01:12:24,380
-Co wy wyprawiacie? Powariowaliście?... Co ty robisz?
-Koń ma złamaną nogę!
397
01:12:25,400 --> 01:12:31,260
-Dziewczyno, czyś ty całkiem zgłupiała? Zwariowałaś, Banu?... Trzymaj to!
398
01:12:35,240 --> 01:12:36,860
-Banu, jak mogłaś ośmielić się na coś takiego?
399
01:12:37,460 --> 01:12:41,480
-Kulawe konie się zabija!
-Co ci do tego, dziewczyno? Co ci do tego?
400
01:12:41,660 --> 01:12:42,560
-Gokhan!
401
01:12:44,040 --> 01:12:48,700
-Kto ją wypuścił na zewnątrz?
-Ja... chciałam tylko trochę pojeździć!
402
01:12:48,700 --> 01:13:08,700
-Jak mogłaś dosiąść takiego konia, Banu?
-Zawsze ja jestem winna, prawda?.... Halo, gdzie jesteś, ciociu Sevinc? Źle się czuję, idę do ciebie.
403
01:13:17,000 --> 01:13:32,480
-Nie mogę uwierzyć! Naprawdę, nie wierzę.. Jak człowiek... Nie ważne. Wariuję, jak tylko sobie przypomnę.... No i co, wyzdrowieje?
404
01:13:33,440 --> 01:13:48,940
-Wyzdrowieje, ale nie będzie już taka jak poprzednio. Nauczy się z tym żyć. My wszyscy... Zmieniajcie opatrunki, to pomoże.
405
01:13:50,720 --> 01:13:54,220
-Zmieniajcie?
-Albo weterynarz niech robi.
406
01:13:55,720 --> 01:14:05,420
-Zejnep, nie możesz wyjechać, zanim jej nie wyleczysz... Nie możesz wyjechać...
407
01:14:10,280 --> 01:14:20,040
-No, już, wystarczy! Ile można płakać przez kulawego konia?! Wytrzyj oczy, no już!
-Kochany Gokhanie...
408
01:14:20,040 --> 01:14:24,900
-Mamo, zostaw nas samych.
-Dobrze.
409
01:14:37,640 --> 01:14:43,700
-Banu, dlaczego wyprawiasz takie rzeczy?
-To stało się przypadkiem, Gokhan. Niechcący!
410
01:14:44,060 --> 01:14:50,920
-Uprzedzano cię, ale ty mimo wszystko siadłaś na tego konia.
-To ta dziewczyna na mnie naskarżyła?
411
01:14:51,900 --> 01:14:59,480
-Nie zmieniaj tematu, Banu.
-Nie zmieniam! Ale od tego czasu, jak przyjechała ta dziewczyna, nasze stosunki się popsuły!
412
01:14:59,480 --> 01:15:08,780
-Banu, nie zapędzasz się zbyt daleko?
-Ja wiem, jak się ostatnio do mnie odnosisz? Naprawdę to zwykła przyjaźń?
413
01:15:11,940 --> 01:15:17,660
-Może i nie jest to zwykła przyjaźń.. ale, to co jest miedzy nami, to jednak przyjaźń, Banu. I nie ma nic innego.
414
01:15:18,240 --> 01:15:32,060
-Co za głupie gadanie... przyjaźń... i takie tam.Posłuchaj, coś ci powiem! Naprawdę nie dzieliliśmy się wszystkim w te miesiące spędzone w Sydnej?
415
01:15:32,780 --> 01:15:37,320
-Dzieliliśmy się.
-Naprawdę nie było nam wesoło spędzać razem czas?
416
01:15:38,180 --> 01:15:40,180
-Tak.
-Dzieliliśmy się problemami.
417
01:15:40,180 --> 01:15:42,600
-Dzieliliśmy się problemami...
-Rozumieliśmy się na wzajem.
418
01:15:43,280 --> 01:15:48,660
-Rozumieliśmy się na wzajem...
-No i? Czego jeszcze potrzeba dla normalnych uczuć?
419
01:15:49,960 --> 01:15:57,540
-Banu, ty już nie mówisz o normalnych uczuciach. A to bierzemy ślub, a to zaręczamy się. Ja już się w tym wszystkim pogubiłem.
420
01:16:00,180 --> 01:16:03,920
-Ale.. ja... myślałam, że jest między nami miłość.
421
01:16:04,120 --> 01:16:14,560
-Mylisz się. To, o czym ty mówisz... Banu, to nie jest miłość. Posłuchaj, Banu.
422
01:16:14,940 --> 01:16:31,240
To, o czym mówisz - to przyjaźń, sympatia... przywiązanie... dreszcz emocji.. nazywaj to, jak chcesz. Ale to nie jest miłość, Banu...
423
01:16:35,780 --> 01:16:48,660
Od samego początku źle mnie zrozumiałaś... Posłuchaj... naprawdę dałem ci nadzieję na przyszłość?
424
01:16:50,020 --> 01:17:00,720
-Ale... zawsze tak pięknie patrzyłeś...
-Niech mnie Bóg pokarze... Gdybym nie patrzył... Banu, ty naprawdę źle mnie zrozumiałaś.
425
01:17:03,520 --> 01:17:10,620
-Ale twoja mama też zawsze tak mówiła...
-Moja mama? Co takiego mama ci mówiła?
426
01:17:12,520 --> 01:17:22,780
-No, że ci się bardzo podobam, że bardzo tęsknisz, kochasz...
-O Boże...
427
01:17:26,280 --> 01:17:41,520
-Banu, sama wiesz, że mama cię bardzo lubi. Może dlatego tak powiedziała, sam już nie wiem. Banu, przepraszam. Jeśli dałem ci nadzieję, to proszę o wybaczenie.
428
01:17:42,660 --> 01:17:45,340
-Proszę...
-Banu...
429
01:17:45,340 --> 01:17:52,580
-Gokhan! Proszę. Chcę zostać sama.
-W porządku.
430
01:18:21,180 --> 01:18:24,860
-Banu!?
-Nie chcę z panią rozmawiać!
431
01:18:26,020 --> 01:18:35,860
-Banu, dziecko, poczekaj!... Banu, poczekaj. Stój!... Stój. Poczekaj. W takim stanie nie możesz prowadzić.
432
01:18:36,600 --> 01:18:50,680
-Chcę stąd wyjechać.
-Dobrze, już dobrze. Ja cię odwiozę, daj mi kluczyki. Dobrze, wsiadaj.... Fatma, przynieś moją torebkę!
433
01:18:51,480 --> 01:19:06,920
-Fatma, przynieś torebkę pani Sevinc.... Co się tało, pani gospodyni, sytuacja się zmieniła?
434
01:19:36,640 --> 01:19:42,720
-Moja mądra, śliczna dziewczynka! Teraz sobie odpocznij, moja piękna.
435
01:21:20,960 --> 01:21:24,680
-Lepiej się czujesz?
-Dlaczego mnie pani okłamała?
436
01:21:25,840 --> 01:21:31,940
-Nie okłamałam cię, dziecko.
-Gokhan powiedział, że niczego do mnie nie czuje, a pani mi mówiła...
437
01:21:31,940 --> 01:21:35,380
-Dobrze, mam mówić bezpośrednio!
-Będę bardzo wdzięczna!
438
01:21:36,940 --> 01:21:46,360
-Tak, mogłam trochę nazmyślać, ale po to, żebyś nie zmieniła swoich uczyć. Pomyślałam, że jesteś mądrą dziewczyną i możesz jakoś zbliżyć do siebie Gokhana.
-Jestem zwykłą idiotką.
439
01:21:47,720 --> 01:21:54,960
-Nie, nic podobnego. Ale ja sama się zdziwiłam, kiedy powiedziałaś, że bierzecie ślub... pomyślałam, że wszystko omówiliście.
440
01:21:54,960 --> 01:22:00,440
-Jak to? Teraz to ja jestem winna?
-Banu, czy ty kochasz Gokhana?
441
01:22:02,460 --> 01:22:08,600
-Bardzo kocham.
-To dobrze. Więc przestań szukać winnych. Pozbieraj się.
442
01:22:10,000 --> 01:22:14,180
-Gokhan powiedział, że mnie nie chce.. Sama już nie wiem, jak się pozbieram.
443
01:22:14,520 --> 01:22:22,480
-Nie, on ciebie chce, dziecko! Po prostu, po tym jak pojawiła się ta dziewczyna, trochę się pogubił... To wszystko przez nią!
444
01:22:23,160 --> 01:22:27,860
-Tak. Od czasu jak pojawiła się ta dziewczyna, Gokhan bardzo zmienił swój stosunek do mnie.
445
01:22:27,860 --> 01:22:31,780
-No widzisz, nareszcie też zrozumiałaś!
446
01:22:32,500 --> 01:22:40,180
Moja piękna córeczko, bądź razem z Gokhanem. Bądź siebie pewna. To znaczy... nie zostawiaj go samego i się nie przejmuj.
447
01:22:40,500 --> 01:22:47,080
Jestem razem z tobą! Jeśli rodzina mężczyzny jest po twojej stronie, to o nic się nie martw. Zrozumiałaś, prawda?
448
01:22:50,360 --> 01:23:03,380
-Zaufaj cioci Sevinc! Zajmę się tą sprawą. No już, uśmiechnij się! Właśnie tak! Ja jeszcze porozmawiam z twoją mamą.
-Ciociu Sevinc, nie mów jej, że byłam dzisiaj u was.
449
01:23:03,640 --> 01:23:11,980
-Nie powiem. Zapomnimy też wszystko, co dzisiaj przeżyliśmy. Otwieramy nową stronę, może tak być?
-Dobrze.
450
01:23:47,120 --> 01:23:52,420
-Lekkiej pracy, droga pani Rezan.
-Witam, proszę.
451
01:23:53,340 --> 01:23:57,900
-To dla pani.
-Dziękuję.
452
01:24:00,400 --> 01:24:16,140
-Dlaczego jest pani taka poważna?
-Bardzo mi przykro z powodu tego, co zaszło wczoraj, droga pani Rezan. Tak nieładnie wyszło.
453
01:24:16,140 --> 01:24:23,700
-No tak, tak wyszło.
-Chcielibyśmy się zrehabilitować i znowu was zaprosić.
454
01:24:23,960 --> 01:24:30,260
-Nie trzeba... oczywiście, nie jesteście winni temu, co zrobiła ta dziewczyna, ale to co zrobił Gokhan...
455
01:24:30,440 --> 01:24:42,260
-Aa.. Gokhan naprawdę nie zrobił nic takiego. Na Boga, droga pani Rezan! Pani co, mężczyzn nie zna? Jak tylko sprawy przybierają poważny obrót, zaczynają panikować.
456
01:24:42,420 --> 01:24:54,920
-Jeśli on myśli, że za nim będą biegać, to się myli.
-Proszę tak nie mówić. Chciałam powiedzieć, że musimy wspierać nasze dzieci, są jeszcze tacy młodzi.
457
01:24:55,880 --> 01:25:01,020
-Wydaje mi się, że tamat małżeństawa trzeba zakończyć, pani Sevinc.
458
01:25:08,140 --> 01:25:13,740
-No, dziewczyno, nawet nie wiesz...
-O czym ty znowy mówisz?
459
01:25:14,480 --> 01:25:19,220
-Wiem, dlaczego pan Gokhan był przeciwny.
-I dlaczego?
460
01:25:19,460 --> 01:25:36,300
-Przez list! Pisze do ciebie liściki. Ciekawe o czym?
-Jaki list, co ty za głupoty znowy wygadujesz, Gulizar?
461
01:25:37,640 --> 01:25:50,980
-Nie udawaj głupiej. Ja wiem. Znalazłam w kieszeni pana Gokhana list, gdzie było napisane "Dla mojej Zejnep"!
-Gokhan nie dawał mi żadnego listu!
462
01:25:50,980 --> 01:26:01,660
-Skąd mam wiedzieć? Może przyznawał w nim, że kocha... Pani Sevinc też o nim wie.
-Co ty wygadujesz, kobieto? Ten list ja napisałem.
463
01:26:02,480 --> 01:26:14,560
-Co? Ty go napisałeś?
- To moje przesłanie dla Zejnep. Zgubiłem go w górach. Dziękuję Gokhanowi, on go znalazł.
464
01:26:16,320 --> 01:26:20,500
-Mam już tego dość!
-Dziewczyno, Zejnep!
465
01:26:20,940 --> 01:26:29,860
-Pokłócili się przez konia. Gokhan i Zejnep nie pozwolili go zabić.
-Gokhan z Banu się pokłócili, tak?
466
01:26:30,600 --> 01:26:36,780
-Jeszcze jak! Gdybyś widział twarz Sevinc...
-A co z moją twarzą, siostro?
467
01:26:37,260 --> 01:26:41,940
-Nic takiego, moja droga. Opowiadam o dzisiajszych wydarzeniach. Bardzo się zdenerwowałam. Bardzo.
468
01:26:42,740 --> 01:26:50,860
-Nie. Nie musicie się denerwować... Ali Hikmet dzisiaj nie przyjdzie. Możemy zaczynać.
-Fatma!
469
01:26:51,600 --> 01:27:00,680
-Zejnep, poczekaj! Gdzie idziesz? Zejnep!
-Chcesz, to ty też pójdziesz, pani Gulizar! Idź i powiedz, jak wszystkich zmyliłaś.
470
01:27:03,640 --> 01:27:04,880
-Co teraz będzie..
471
01:27:36,440 --> 01:27:52,300
-Co ty tam przede mną ukrywasz, co? Zaraz zobaczymy, panie Zulfikar... Milczałem 22 lata...
472
01:27:53,300 --> 01:27:59,320
-Co ty tu wyprawiasz?
-Zostaw... Co tam jest napisane?
473
01:28:02,120 --> 01:28:07,100
-Smacznego.
-Smacznego! Jedz synku. Selćuk!
474
01:28:13,760 --> 01:28:19,040
-Tego już za wiele. Zabieraj się stąd natychmiast! Natychmiast!
-Zejnep, co się stało?
475
01:28:19,840 --> 01:28:23,400
-Przyszłam porozmawiać o liście.
-Jaki list, Sevinc?
476
01:28:23,920 --> 01:28:30,140
-Proszę powiedzieć, pani Sevinc.
-Dośc tego! Zabieraj się stąd precz!
477
01:28:30,140 --> 01:28:33,080
-Ciotko!
-Niech pani wszystkim powie!
478
01:28:33,080 --> 01:28:36,180
-Opanuj się!
-Ciotko, co się dzieje?
479
01:28:36,180 --> 01:28:38,180
-Selćuk, nie wtrącaj się.
-Sevinc!
480
01:28:38,180 --> 01:28:42,600
-Chwileczkę! No już, idź stąd!
-Nie dotykaj mnie!
481
01:28:42,600 --> 01:28:45,620
-Ciotko, co ty robisz?
-Powiedziałam, Selćuk, nie wtrącaj się!
482
01:28:45,620 --> 01:28:48,080
-Aa, uspokójcie się. Co robisz?
-Siostro, puść mnie!
483
01:28:48,080 --> 01:28:59,080
-Co tu się dzieje?... Mamo?... Zejnep?
-Rozmawialiśmy o liście miłosnym, który do mnie napisałeś.
484
01:28:59,720 --> 01:29:04,900
-Chwileczkę... Mamo, o czym mówi Zejnep?
-Mówi, że mam na ciebie ochotę!
485
01:29:04,900 --> 01:29:08,800
-Co?
-I o tym jest ten list.
486
01:29:09,320 --> 01:29:21,180
-O Boże, zaraz eksploduję!... Mamo, to nie ja napisałem ten list! Wywołałaś skandal bez powodu, wiesz o tym!
-Gulizar znalazła list w kieszeni twojej kurtki.
487
01:29:21,300 --> 01:29:25,960
-Mamo, nie napisałem go! To ostatnia wola wujka Zulfikara!
-To co on robił u ciebie?
488
01:29:25,960 --> 01:29:30,620
-Znalazlem go, Selćuk! Znalazłem go w górach. Zgubił go, kiedy upadł w górach... Zejnep, proszę, posłuchaj.
489
01:29:30,840 --> 01:29:39,720
-Skoro wy z Baszatów, to ja Zejnep - córka Şehit'a (np. błogasławiony, męczennik) Dahanły. Nikt nie będzie mówił czego kolwiek o mojej moralności! Zrozumiano?
490
01:29:40,400 --> 01:29:51,700
-Zejnep! Proszę!.. Mamo, powinnaś Zejnep przeprosić.
-Gokhan!
491
01:29:51,700 --> 01:30:01,480
-Mamo, teraz, natychmiast!
-Przykro mi, ale nie.
492
01:30:05,640 --> 01:30:22,060
-Zejnep!.. Zejnep!.. Zejnep!.. Naprawdę mi przykro...
-Mnie też.
-Zejnep...
493
01:30:25,600 --> 01:30:40,260
-A ty co, żadnego wstydu, ani sumienia nie masz? Żeby siebie uratować, to kręcisz się koło pani Sevinc siejesz niepokój wokół mojej córki! Zawsze taka byłaś czy teraz się taka stałaś, Gulizar? Posłuchaj, powinnaś się chociaż zawstydzić, od tego co ci powiedziałem!
494
01:30:40,260 --> 01:30:46,020
-Nie zmieniaj tematu. Powiedz mi co jest napisane w tym liście!
-Ile razy można powtarzać? To są wskazówki dla mojej córki.
495
01:30:46,180 --> 01:30:50,340
-Ty na pewno coś przede mna ukrywasz, Zulfikar!
-Nie gadaj głupot! Co takiego miałbym przed tobą ukrywać?
496
01:30:55,880 --> 01:31:00,560
-Tato, co się dzieje? Dlaczego jesteś znów na nogach?
-Nie, nic takiego, córeczko.
497
01:31:01,640 --> 01:31:06,620
-No mów, co się stało?
-Wyjeżdżamy stąd! Dzisiaj wieczorem zaczniemy się pakować.
498
01:31:06,620 --> 01:31:10,400
-Córeczko.
-Tato, proszę. Sam widzisz, co się dzieje.
499
01:31:10,400 --> 01:31:16,020
-Jakby było dokąd iść.
-Ty się nie odzywaj, szanowna Gulizar! Zabieraj swoje drobiazgi, potem się z tobą rozprawię.
500
01:31:16,020 --> 01:31:28,560
-Popatrz tylko! No dawaj, rozprawimy się. Rozprawimy!
-A niech cię Bóg pokaże! Niech cię pokaże!
-Tato.. tato.
501
01:31:47,380 --> 01:31:51,140
-Synu, możemy chwilę porozmawiać?
-Mamo, idź stąd. Jestem bardzo zły.
502
01:31:55,220 --> 01:31:59,260
-Dobrze. Z tego powodu właśnie przyszłam. Popatrz, przynioslam ci uspokajającą herbatę.
503
01:32:12,880 --> 01:32:23,840
-Mamo, co ty próbujesz zrobić? Myśląc, że to ja napisałem list, obwiniasz Zejnep? Czy nie tak? ... Jak mam to rozymieć? Nie powiesz mi?
504
01:32:24,580 --> 01:32:29,240
-To wszystko przez Gulizar. Poszła i znalazła ten list...
-Przypuśćmy, że ten list ja napisałem, mamo!
505
01:32:29,780 --> 01:32:34,760
-Nie daj Boże!
-Mamo, z jakiej racji wtrącasz się w moje prywatne życie?
506
01:32:36,720 --> 01:32:42,860
... Powiedziałaś Banu, że ją kocham, że za nią tęsknię! Co próbujesz zrobić, mamo? Opanuj się!
507
01:32:43,140 --> 01:32:50,020
-Dobrze. Ja chcę tylko, żebyś był szczęśliwy. To wszystko. Rzecz w tym, że mówisz, że wyjedziesz!
508
01:32:50,220 --> 01:33:01,240
-Mamo, wyjdź, rozmowa skończona. Jeśli jeszcze coś powiem, to złamię ci serce.
-Dobrze, synku, dobrze.
509
01:33:11,320 --> 01:33:13,960
-Po co ciotka coś takiego zrobiła?
510
01:33:14,200 --> 01:33:25,500
-Właśnie ci o tym mówię. Żeby Gokhan wziął wszystkie sprawy na siebie, wymyśliła, że ożeni go z Banu. Nic z tego nie wyszło. Teraz mści się na niewinnych.
511
01:33:25,760 --> 01:33:30,660
-Ale dlaczego akurat Zejnep? Jej ojciec jest przecież chory.
-Z tej złości nikogo już przed sobą nie widzi.
512
01:33:41,140 --> 01:33:48,220
-Halo, Lewent!... Powiedz, że znalazłeś pieniądze. Powiedz na Boga!
-Nie bracie, nie znalazłem pieniędzy.
513
01:33:48,220 --> 01:33:50,820
-Jak nie znalazłeś, to po co dzwonisz? Ponaśmiewać się, czy co?
514
01:33:50,960 --> 01:33:57,620
-Nie złość się tak od razu. Patrz, dzisiaj będą grać w pokera. Pomyślałem, że dam ci znać. Może będziesz chciał spróbować szczęścia.
515
01:33:57,620 --> 01:34:00,700
-Mówiłem ci, że nie mam pieniedzy! Co ty gadasz?
516
01:34:00,900 --> 01:34:04,480
-Bracie, to nie muszą być obowiązkowo pieniadze. Nie masz nic cennego?
517
01:34:04,800 --> 01:34:20,140
Widzeliśmy u ciebie różne cenne rzeczy. Inaczej mówiąc, jak inaczej zdobyć takie pieniądze, bracie, co myślisz? Czuję, że dzisiaj jest twój dzień. Co powiesz, zostawić ci miejsce przy stole?
518
01:34:20,140 --> 01:34:28,000
-Dobrze, dobrze. Pomyślę i zadzwonię do ciebie.
-Ok. Dobrze. Więc czekam na wieści od ciebie.
519
01:34:38,600 --> 01:34:41,480
-On przyjdzie, przyjdzie jak dziecko.
520
01:34:52,480 --> 01:34:57,180
-Fatma. Zadzwoń teraz do Gulizar, niech przyjdzie.
-Dobrze pani Sevinc.
521
01:34:58,920 --> 01:35:02,140
-Co zrobisz z Gulizar?
-Jak przyjdzie, to zobaczysz, co zrobię!
522
01:35:02,360 --> 01:35:09,360
-O nie.. nie chcę tego słyszeć, pojdę się położyć. Dobranoc.
-Dobranoc.
523
01:35:51,260 --> 01:35:51,880
-Mamo?
524
01:37:02,640 --> 01:37:04,580
-Selćuk, a co ty robisz, synku?
525
01:37:06,120 --> 01:37:10,520
-Chciałem się z tobą zobaczyć, wszystko w porządku. Chce jeszcze wyjść.
-Gdzie tak późno wychodzisz?
526
01:37:11,320 --> 01:37:22,300
-Lewent dzwonił, był jakiś dziwny. Pojadę, dowiem się co się dzieje. Ty się połóż.
-Allah, Allah! Oprócz ciebie więcej nikogo nie znalazł?! Wieczne zmartwienie!
527
01:37:22,300 --> 01:37:28,180
-Gulizar...
-Proszę o wybaczenie, pani Sevinc. Na Boga, ja nie zrobiłam tego umyślnie. Nie pomyślałam.
528
01:37:28,420 --> 01:37:38,800
-Nie dostaniesz zapłaty przez 3 miesiące! To tyle.
-Proszę tego nie robić, pani Sevinc. Oni mnie tu zostawia i wyjadą. Bardzo proszę, pani Sevinc. Błagam panią!
529
01:37:38,800 --> 01:37:45,940
-Dlaczego? Zulfikar też wyjeżdża?
-Prosze nie pytać. Ojciec i córka kręcą coś na boku.
530
01:37:46,180 --> 01:37:51,820
-A co to znaczy?
-No w rodzaju, że to niby jego ostatnia wola była...
531
01:37:51,880 --> 01:38:00,120
-Nie pozwoliłam ci usiąść... Tak, była. Jeśli i w góry ją ze soba zabrał, to widać, że coś w tym jest.
532
01:38:00,280 --> 01:38:10,640
-Nic nie zrozumiałam, pani Sevinc, nie pozwolił mi przeczytać. Na początku jakieś dziwne rzeczy były napisane: "22 lata milczałem..." czy coś takiego. Nic z tego nie zrozumiałam.
533
01:38:11,160 --> 01:38:20,660
-Co pisało?
-"22 lata milczałem. Teraz tajemnica stała się dla mnie ciężarem". Przysiegam, że nie zrozumiałam. Oni coś ukrywają, pani Sevinc.
534
01:38:23,020 --> 01:38:29,760
-Gdzie jest teraz ten list?
-Nosi go przy sobie. Ja z ciekawości o mało nie zwariuję. Nic z tego nie zrozumiałam.
535
01:38:31,620 --> 01:38:34,320
-Dobrze, możesz wyjść.
-Proszę mi wybaczyć, pani Sevinc.
536
01:38:34,600 --> 01:38:36,600
-Dobrze, wybaczam! Wyjdź
537
01:38:49,620 --> 01:38:54,540
... Gdzie jesteś? Musimy szybko omówić coś ważnego.
538
01:39:38,020 --> 01:39:39,880
-Co się stało? Mów szybko!
-To Zulfikar...
539
01:39:39,880 --> 01:39:43,280
-Co on znowu nawyprawiał?
-Chce nam wbić nóż w plecy.
540
01:39:43,280 --> 01:39:48,460
-Co się dzieje Sevinc?
-Porozmawiamy w domu. Chodźmy do środka. Chodźmy.
541
01:40:07,860 --> 01:40:09,860
-Gokhan..
-Co się stało, ciociu?
542
01:40:09,860 --> 01:40:18,400
-Gokhan, synku... Selćuk wyglada na to, że zaczął znowu grać hazardowo.
-No coś ty, ciociu? Skąd ci się to wzięło?
543
01:40:18,640 --> 01:40:28,680
-On zabrał cenne dokumenty i wyszedł. Dokąd on pójdzie, jeszcze w środku nocy?
-Już dobrze ciociu, najważniejsze to się uspokój.
544
01:40:29,200 --> 01:40:37,420
-I do tego telefon ma wyłączony. Nie wiem, dokąd poszedł.
-Ciociu, musisz być silna. Znajdę go i przyprowadzę, dobrze?
545
01:40:38,240 --> 01:40:46,020
-Dobrze. Gokhan! Niech twój ojciec się o tym nie dowie, dobrze?
546
01:40:46,760 --> 01:40:54,980
-Nie martw się, kochana ciociu. Zobaczymy. Może to wszystko nie tak, jak ty sobie myślisz.
-Daj Boże, synku, daj Boże.
547
01:41:01,680 --> 01:41:11,260
-I wtedy, kiedy to wszystko się wyjaśniło, wezwałam Gulizar i zapytałam. Ona zaczęła opowiadać, że ojciec i córka coś ukrywają. Przeczytała tylko pierwsze zdania listu.
548
01:41:11,560 --> 01:41:19,900
-Czego tylko ta kobieta nie opowiada. Ty lepiej powiedz, po co mnie do tego pokoju zawołałaś?
-Przecież mówię. Gulizar przeczytała początek listu.
549
01:41:20,060 --> 01:41:30,580
-I co było napisane na początku?
- "22 lata milczałem.. Teraz tejemnica stala sie dla mnie ciężarem...". Pozbierali rzeczy, a to znaczy, że wyjeżdżają. On wszystko wszystkim powie.
550
01:41:30,800 --> 01:41:44,800
-Nic nie powie. Ma u mnie dług, przysiągł mi to.
-To po co napisał list, co? Człowiek, który chroni sekret, napisze o tym w liście? W górach go zgubił. A gdyby Gokhan go przeczytał i wszystkiego się dowiedział?
551
01:41:44,880 --> 01:41:59,920
-Zaraz, poczekaj. Nie wiemy, co jest tam napisane!
-22 lata na jaki temat jeszcze może milczeć ten człowiek? Nie, jeśli mój syn się dowie - będzie załamany, a ja umrę. Nasza rodzina się rozpadnie.
552
01:42:00,800 --> 01:42:03,860
-Nie, nic takiego się nie stanie.
-Niech się nie stanie, Boże uchroń.
553
01:42:05,780 --> 01:42:10,240
-Nie stanie się... Idź spać.
554
01:42:31,240 --> 01:42:35,160
'Abonent czasowo niedostępny. Po sygnale zostaw wiadomość'
555
01:42:59,800 --> 01:43:06,580
-Proszę pana, proszę zobaczyć. To jest świadectwo urodzenia, a to podrobione świadectwo. Według tego, Gokhan jest pana rodzonym synem.
556
01:43:08,260 --> 01:43:20,060
-Zulfikar, słuchaj, to jest tajemnica.
-Ta tajemnica to dla mnie zaszczyt, prosze pana. Nikt się nie dowie, że panicz Gokhan nie jest pana synem. Zabiorę do grobu.
557
01:43:29,120 --> 01:43:44,440
-To tutaj lepsze niż pieniądze.
-Zobaczymy, siadaj... Zaczynaj.
558
01:43:57,420 --> 01:44:08,240
-Panie Boże, pomóż mi... Boże, pomóż mojemu synowi.
-Co robisz, siostro? Jeszcze się nie położyłaś spać?
559
01:44:08,240 --> 01:44:14,920
-Nie mogłam zasnąć. Chodzę tu i tam.
-Co się stało? Co z tobą nie tak? Coś się wydarzyło? To związane z Selćukiem?
560
01:44:14,960 --> 01:44:21,280
-Nie, moja droga, to nie to. Nic się nie stało. Życzę ci dobrej nocy. Idź spać.
-Nie, tej nocy nie zasnę.
561
01:44:22,380 --> 01:44:25,720
-Brat?
-Nie, jest w gabinecie, pracuje.
562
01:44:27,460 --> 01:44:33,780
-Nie będziemy siedziały do rana, Sevinc, chodźmy spać.
-Nie, nie będę spała. Popatrzę w telewizor.
563
01:45:27,020 --> 01:45:31,160
-Gokhan..
-Siadaj!
564
01:45:32,940 --> 01:45:35,160
-Chodź, wychodzimy!
-Wyjdź stąd.
565
01:45:35,160 --> 01:45:38,860
-Mama cię szuka, Selćuk. Chodź, wychodzimy!
-Póki co, poczekaj, bracie.
566
01:45:39,400 --> 01:45:45,760
-Ty, panie szanowny, się nie wtrącaj. Szybciej, Selćuk.
-Przyjacielu, przecież to nie dziecko. Sam może decydować, gdzie ma zostać i kiedy wyjść.
567
01:45:46,640 --> 01:45:52,320
-Panie szanowny, czy ja ci przeszkadzam? Grasz, to usiądź i graj dalej. Dobrze? No już.
568
01:45:53,940 --> 01:46:04,440
-Bracie, ty mnie nie ucz, gdzie mam się wtrącać, a gdzie nie. Idź swoją drogą, żebym nie musiał popełnić nieostrożności. Ten, kto odwiedza moją własność bez mojego pozwolenia, nie wychodzi!
569
01:46:27,840 --> 01:46:42,160
-Kuzynie!
-Nie ruszaj się!.. Nie ruszaj się! Rzuć nóż! Rzucaj!... Nie zbliżajcie się, bo będę strzelać, bez żartów! Poważnie mówię, będę sterzlać!... Ostrożnie, nóż, nie zbliżać się! Strzelę! Nie zbliżać się, powiedziałem!
570
01:46:42,700 --> 01:46:47,460
-Nie zbliżajcie się!... Ani kroku. Cofnąć się!
571
01:47:16,260 --> 01:47:28,320
-Najpierw zabierzemy to. Tak, dobrze. To jest twoje miejsce pracy. Nie możemy stąd wyjść bez twojego pozwolenia, co? Widzisz to, prawda? Możemy teraz wyjść, bracie? Co?
572
01:47:32,860 --> 01:47:52,260
-Gokhan, podejdź, przejdź tutaj. No? Co? A? Bezbożnicy! Cofnąć się!... Na bok!... Czego chcecie, co? Czego? ... Chodźmy.
573
01:48:14,480 --> 01:48:19,500
-Mówię do ciebie, Zulfikar!
-Proszę na mnie nie krzyczeć.
-A co się stanie?!
574
01:48:19,500 --> 01:48:23,880
-Uważaj, nie krzycz na mnie, bo inaczej...
-Inaczej co?!
575
01:48:32,040 --> 01:48:45,360
-No dobrze, zobaczymy, o co w tym chodzi.... Słucham, Szukru.
-Obudziłem pana?
576
01:48:45,480 --> 01:48:52,400
-Nie, nie spałem. O co chodzi?
-Bardzo jesteś spóźniony. Jeśli przemyślałeś sprawę tego złota, to powiedz, żebym ja też wiedział.
577
01:48:52,540 --> 01:48:57,820
-Co ty mówisz? Czy gdybym to przemyślał, to dał bym ci tyle pieniędzy?
578
01:48:58,160 --> 01:49:11,300
-Żadne pieniądze do mnie nie dotarły. Już tyle dni czekam! Zadzwoniłeś, powiedziałeś, że przywieziesz pieniadze w niedzielę, a teraz się spóźniasz. Przeciągasz sprawę. Jeśli ty nie kupujesz, to są inni klienci.
579
01:49:16,000 --> 01:49:17,060
-Selćuk!!
580
01:49:27,180 --> 01:49:35,640
-Kuzynie, co ty robisz? O czym rozmawialiśmy? Co mi obiecałeś? Miałeś od tych spraw trzymać się jak najdalej. Nie chciałeś brudzić sobie rąk kartami.
581
01:49:38,720 --> 01:49:47,740
-Powiedz coś, czemu milczysz? Jak możesz dawać pod zastaw papiery dotyczące nieruchomości? Masz jakies inne problemy, o których mi nie mówisz?
-Nie krzycz na mnie, wystarczy już!
582
01:50:08,580 --> 01:50:10,780
-O co chodzi, córeczko?
-Zobaczę co u konia, tato.
583
01:50:11,580 --> 01:50:15,500
-Na Aksu, czy tak?
-Aha. Pomyślałam, że ją obejrzę przed odjazdem...
584
01:50:21,340 --> 01:50:27,320
Tato, napisałeś dla mnie list...
585
01:50:38,380 --> 01:50:39,660
Przeszło?
586
01:50:46,200 --> 01:50:52,940
-To moja ostatnia wola, dlatego, że jestem już jedną nogą w grobie. Niedługo więcej już cię nie zobaczę.
587
01:50:54,100 --> 01:50:56,100
-Tato.
-Takie jest życie.
588
01:50:58,500 --> 01:51:05,020
-Mamy przed sobą jeszcze mnóstwo cudownych lat. Ja będę się tobą opiekować.
589
01:51:06,300 --> 01:51:24,880
Będę cię słuchać. Mówisz, że konie mają swój język. Pomożesz mi go usłyszeć i zrozumieć... Będę cię nazywać cudownym tatą, a ty mnie - pięknością.
590
01:51:31,440 --> 01:51:40,440
-Piękna ty moja córeczko. Jak by nie było, wszyscy umrzemy. Niech tylko twoje życie będzie długie.
591
01:51:41,940 --> 01:51:50,900
Ty byś ten list dopiero po mojej śmierci przeczytala, co? Nie mogę ci zostawić bogactwa, ale jest coś, co mogę powiedzieć.
592
01:51:52,060 --> 01:51:59,740
-Tatusiu. Ty tylko nie umieraj, a ja tego listu czytać nie będę.
593
01:52:25,420 --> 01:52:33,140
-Bracie, nie rób tego! Bracie, czekaj!... Selćuk!!
-Ach ty, kara Boska! Zabiję cię, zabiję!
594
01:52:33,140 --> 01:52:46,680
-Tato, co ty robisz?
-Zabiję cię!... Zaufałem ci! Sprawę powierzyłem. Pieniądze dałem! Co z pieniędzmi? Straciłeś pieniądze? Mów!!
595
01:52:46,680 --> 01:52:51,040
-Selćuk, synku!
-Te pieniądze zostały skradzione. Jasne? Ukradli!
596
01:52:51,300 --> 01:52:56,640
-Ukradli?!... Zabiję cię!... Zabiję!
-Bracie, proszę...
597
01:52:57,620 --> 01:53:01,160
-Zabiję!
-Tato, opanuj się! Na Boga, stój!
598
01:53:03,500 --> 01:53:18,400
-Napadli go, mówi.. I myśli, że uwierzę! Uważasz mnie za idiotę, co? Powiedz, że straciłeś! Straciłeś te pieniądze! Powiedz, że przegrałeś w kasynie! Bądź mężczyzną, chociaż raz bądź mężczyzną!
599
01:53:18,660 --> 01:53:30,320
-Tak, starciłem w kasynie! A twój syn przyszedł i wyciągnął mnie stamtąd. Dostałeś odpowiedź?
-Ach! Ty! Zabije cię! Skończę z tobą!
600
01:53:46,500 --> 01:53:53,560
-Bracie!... Selćuk!
-Tato, przestań! Na Boga, stój! Mówi, że mu ukradli!
601
01:53:53,560 --> 01:53:59,800
-Jaka kradzież? Przegrał pieniądze! Przegrał!
-Co to za pieniądze, tato?
602
01:54:00,900 --> 01:54:11,220
-Pieniądze na interes. Nie pojechał, gdzie było trzeba. Wszystko skończone.
-Tato, co to za sprawa? Wytłumacz mi?
603
01:54:11,580 --> 01:54:21,200
-Odejdźcie stąd! Odejdźcie!
-Pieniądze, które powinny być przeznaczone na pokrycie kredytu w banku!
604
01:54:21,520 --> 01:54:23,520
-Jak dużo?
-Bardzo dużo?
605
01:54:23,960 --> 01:54:28,700
-Dobrze. Załatwimy to. Pójdziemy jutro do banku, zmienimy, wydłużymy czas spłaty.
606
01:54:29,360 --> 01:54:40,040
-To nie możliwe. To piramida finansowa, piramida! (tzw. fresh money czyli świeży, szybki pieniądz)... Popatrz tylko, straciliśmy czas, mówię. Ty myślisz, że jestem dureń? Wszystko przez ciebie! Przez ciebie!
607
01:54:40,040 --> 01:54:44,860
-Dość, tato, wystarczy już, zaczekaj! Przecież on mówi, że go okradli! Gdyby je przegrał, już na pewno by powiedział, że przegrał.
608
01:54:44,980 --> 01:54:55,600
-Ukradli i ukradli. Jedno i to samo. Posłuchaj mnie! Jeśli do jutra nie znajdziesz pieniędzy i ich nie przyniesiesz, to zobaczysz, co będzie...
609
01:54:56,160 --> 01:55:07,500
-Bracie, jak on znajdzie tyle pieniedzy za jeden dzień?
-To biznes! Ludzie zajmują się biznesem. Tak jak je stracił, tak też z powrotem przyniesie!
610
01:55:08,960 --> 01:55:20,900
-Dobrze, ja się zajmę tą sprawą.
-A czym ty się zajmiesz? Jaką sprawą? Myślisz, że to są dziecinne zabawy? Czy tyle pieniędzy można znaleźć przez noc? Naprawdę można znaleźć?
611
01:55:20,900 --> 01:55:41,500
-Można znaleźć!... Znajdę, tato!... Jeśli to będzie konieczne, sprzedam konie!
-Sprzedasz konie? Wstyd, że to z takiego powodu... wstyd!
612
01:56:04,680 --> 01:56:08,720
-Synku! Selćuk!
-Zamilcz! Zamilcz!...
613
01:56:17,460 --> 01:56:22,940
Zobaczymy teraz, czy uratuje mnie wielki pan Gokhan. Zobaczymy, czy uratuje się od wuja!
614
01:57:21,940 --> 01:57:26,900
-Gdzie ty znowy jesteś, Selćuk? Gdzie jesteś, synku? Gdzie jesteś?
615
01:57:53,980 --> 01:57:55,100
-Selćuk...?
616
01:58:14,880 --> 01:58:20,060
-Konie uciekły! Konie uciekły!... Łapcie je..
617
01:58:28,840 --> 01:58:32,380
-Co się dzieje?
-Konie uciekają!
618
01:58:32,380 --> 01:58:44,440
-Bracie, wszystkie konie gdzieś uciekają!
-Zastawiajcie już je! Na co patrzycie, łapcie je!
619
01:59:01,360 --> 01:59:05,680
-Co się stało?
-Sama nie wiem. Usłyszałam konie, wyszłam i zobaczyłam, że uciekają.
620
01:59:06,180 --> 01:59:15,820
-Konie uciekają?
-Jak to? Jestem tu tyle lat, a czegoś takiego nie widziałem ani razu.
-Zulfikar, może oni je podzielili.
621
01:59:47,440 --> 01:59:55,300
-A teraz niech ktoś mi powie jakim sposobem... jakim sposobem te konie uciekły? Kto otowrzył zamki?
622
01:59:55,820 --> 02:00:06,120
-Nie wiemy, prosze pana...
-Co to zanczy "nie wiemy", co? Wy co, robicie ze mnie wariata? Jak te konie same uciekły?
623
02:00:06,700 --> 02:00:19,740
-Ktoś je wypuścił, wszystkie boksy są otwarte, proszę pana.
-Ja też wiem, że ktoś je wypuścił. Mówisz, że boksy są otwarte! Ale kto?! Bekir! Chodź tutaj!
624
02:00:19,800 --> 02:00:23,100
-Słucham, proszę pana.
-Nie sprawdziłeś dzisiaj stajni?
625
02:00:23,520 --> 02:00:26,480
-Sprawdziłem, proszę pana.
-To kto to zrobił, kto?
626
02:00:33,000 --> 02:00:37,920
-Wiem kto to zrobił. Sama widziałam.
627
02:00:40,460 --> 02:00:41,600
-Jak to się stało. Nie rozumiem.
628
02:00:42,680 --> 02:00:52,100
-Sevinc, kto to zrobił?... Powiedz, kto to zrobił?
629
02:00:54,120 --> 02:01:10,100
-A według ciebie, kto to mógł zrobić?... Oczywiście, że Zejnep! Sam widzisz, co w końcu narobiła?
630
02:01:11,280 --> 02:01:20,020
-Tak, tak, przyszła i wszystko powiedziała otwarcie, ale widać, że się nie uspokoiła! Żeby tak oślepła, przez nią wszystkie konie uciekły.
631
02:01:27,700 --> 02:01:35,120
-Namyk! Bekir! Przyprowadzić.
-Wuju..
632
02:01:37,300 --> 02:01:40,660
-Nie waż się. On cię zabije.
633
02:01:45,600 --> 02:01:47,260
-No już, siostro, idziemy
-Co się dzieje, Namyk?
634
02:01:47,500 --> 02:01:53,120
-Bracie, proszę, nie trzeba. To pana polecenie.
-Nigdzie córki nie puszczę, nigdzie.
635
02:01:53,120 --> 02:01:57,480
-Namyk! Przyprowadźcie ją!
-Odejdź bracie.
636
02:01:59,180 --> 02:02:02,800
-Tato! Co wy wyprawiacie?
-Pódziemy już, Zejnep!
637
02:02:04,840 --> 02:02:06,840
-Puszczaj!
-Stój.
638
02:02:09,660 --> 02:02:21,780
-Puszczajcie mnie!.. Puście! Puszczajcie mnie! Pójdę sama... Jestem. Mów czego chcesz.
-Jeszcze pyskujesz, tak?
639
02:02:21,780 --> 02:02:26,620
-Panie, nie rób tego!
-Zulfikar, odejdź!
640
02:02:27,520 --> 02:02:34,020
-Czy nie powiedziałem ci, że masz się trzymać z daleka od mojego domu i koni?
-Ja niczego nie zrobiłam!
641
02:02:34,020 --> 02:02:38,060
-Kłamliwa suka!
-Panie, nie trzeba!
642
02:02:38,060 --> 02:02:46,620
-Odczep się, Zulfikar!... Zabierzcie go!
-Chodź, chodź tutaj!
643
02:02:47,120 --> 02:02:54,360
-Ali Hikmet!... Zostaw moją córkę!... Nie zmuszaj mnie do mówienia!
-Co ty powiedziałeś?
644
02:02:54,840 --> 02:03:08,080
-Nie zniesie pan tego, co powiem. Mówiłem ci, żebyś zostawił moją córkę w spokoju. Problem z końmi się rozwiąże... Ale wiedz, że jeśli dziecko odejdzie, to nigdy nie wróci!
645
02:03:09,060 --> 02:03:14,700
-Zulfikar, zamilcz!
-Nie dotykaj mojego ojca, bo cię zabiję!
646
02:03:15,000 --> 02:03:18,160
-Zulfikar...
-Jeśli Gokhan się dowie, to co wtedy zrobisz?
647
02:03:32,760 --> 02:03:38,460
-To popatrz, Zulfikar, co ja zrobię! Dobrze popatrz!
648
02:03:42,840 --> 02:03:46,440
Tłumaczenie: Iwola L.
Napisy: Ela F., Liliana P.
649
02:03:47,100 --> 02:03:52,480
Grupa na fb: Turecka Serialomania
87598
Can't find what you're looking for?
Get subtitles in any language from opensubtitles.com, and translate them here.