All language subtitles for psig-chylka.s02e04.pl.720p.web-dl.h264.Polish

Uznaje oskar�onego Piotra Langera,
za winnego zarzucanych mu czyn�w.

Chc�, �eby m�j syn trafi� do psychiatryka.
Mam nadziej�, �e sp�dzi tam reszt� �ycia.

B�d� w imieniu mojego klienta wnosi�a do
S�du Najwy�szego kasacj� od tego wyroku.

- Chy�ka, ty to jeste� twarda suka.
- A ty mi�kki fiutek.

Chy�ka jest nieobliczalna,
nie mo�na jej ufa�.

Ch�tnie si� jej pozb�d�,
panu te� to radz�.

Ciebie wybra�em. Ciebie i Kordiana.

Teraz pracujesz dla mnie.

Jak ci� Chy�ka dojedzie,
to nie wyjdziesz z pierdla, kurwo.

Pani m�� bra� amfetamin�.

- Sk�d mia�e� amf�?
- Od tego Jacka od podatk�w.

- Kurwa!
- Artur, spokojnie, nic si� nie dzieje.

Co si�, kurwa, nic nie dzieje? W miasto
p�jdzie plotka, �e nasi pracownicy �paj�.

Znalaz� wyrok, kt�ry daje wam
dobre podstawy do kasacji.

Wszystkie te dokumenty
maj� znikn�� z jego komputera.

- Wys�a�em ci wszystko na mejla.
- Zuch!

Pani mecenas nie ma poj�cia,
w co si� wpakowa�a.

- Zaraz przyjdzie do pana lekarz.
- Kiedy st�d wyjd�?

Jak tylko z czystym sumieniem

b�d� m�g� przekaza� Gorzymowi,
�e dotrzymasz s�owa.

Przyjed� po mnie.

- Od kiedy to ty mi wydajesz polecenia?
- Zabierz mnie st�d, prosz� ci�.

Nie robi� sobie jaj.

Chy�ka, nigdy ci� o nic nie prosi�em,
teraz to robi�.

Nie mo�esz mnie tu zostawi�.

Dobra.

Wysiadaj.

Powa�nie m�wisz?

Odezw� si�.

- Jeste� szurni�ta, wiesz?
- Lubisz to.

CHY�KA
KASACJA

ODCINEK 4

Ale nie ma ju� wizyt.
Prosz� przyj�� jutro.

Czy pani wie, jakie s� konsekwencje
utrudniania adwokatowi kontaktu z klientem?

Powa�ne.

Przysz�a.

Dosta�am telefon od mojego...
pa�skiego pacjenta.

- Co� jest nie w porz�dku?
- Najwyra�niej.

Brzmia�, jakby�cie go torturowali.

Prosz� pani,
nie jest pani cz�onkiem rodziny,

dlatego nie mog� pani m�wi�
o pewnych rzeczach.

Poza tym ok�ama�a mnie pani,
podaj�c si� za jego ma��onk�.

Ah! Pr�buje pan na mnie wymusi� �ap�wk�?

Prosz� pani...

Je�eli pan chce co� powiedzie�,
to prosz� m�wi� szybko.

Pr�bowali�my si� skontaktowa�
z jego rodzin�, ale najwyra�niej

nikt nie by� zainteresowany
jego stanem. Opr�cz pani

i tego pana w okularach i fioletowych
w�osach nikt si� tutaj nie pojawi�.

Co to ma do rzeczy?

To, �e w takich sprawach pewne decyzje
podejmuje si� po konsultacji z rodzin�.

Chodzi o gandalfa?

- Prosz�?
- O amfetamin�.

Nie, prosz� pani, nie chodzi o amfetamin�.
Chodzi o to, �e pacjent

prawdopodobnie dozna� uszczerbku
na zdrowiu psychicznym.

Ja nie jestem psychiatr�,
ale wyst�pi�a jaka� trauma.

Jest potrzeba konsultacji z psychiatr�.

Pan sobie kpi?

Nie, nie kpi� sobie.

Prosz� z nim porozmawia�, sama pani oceni.

Co tak d�ugo.

Korki. Co si� dzieje?

Musimy st�d wyj��. Jak najszybciej.

Opowiem ci wszystko po drodze.

Jeden Langer mi wystarczy. M�w teraz.

Co ty robisz?

Ten lekarz, Roske, grozi� mi.

Powiedzia�, �e przys�ali go ci,
co mnie pobili, i �e zrobi� to jeszcze raz.

Ale o co chodzi, czego od ciebie chc�?

Wszystko w porz�dku?

Prosz� nas zostawi� samych.

Tak, oczywi�ci. Chcia�em tylko zapyta�,
czy podj�li pa�stwo decyzj�.

Nie chcemy przetrzymywa� pacjenta si��,
wi�c je�li pan Ory�ski chce wyj��...

Chc� teraz.

Kordian, uspok�j si�, dobrze?

- Dobrze, to mo�emy za�atwi� formalno�ci?
- Z tob� nie b�d� niczego za�atwia�.

Chc� innego lekarza, Chy�ka.

- Kordian, uspok�j si�.
- Chy�ka, to jest jedna wielka sitwa!

Kurwa, zapytaj Langera!

Prosz� pa�stwa, za chwil� ko�cz� dy�ur.
Je�eli pan Ory�ski chce...

Kogo ty chcesz nabra�, cz�owieku?!

Kordian, uspok�j si�!

Pu��!

Puszczaj mnie, puszczaj!

Chy�ka, pom� mi!

Prosz� si� uspokoi�.

Pu�� mnie!

Pu��! Chy�ka, pom� mi!

Ju�.

Ja naprawd� nie k�ami�!
Kurwa, to jest spisek! Rozumiesz? Pu��!

Chy�ka!

Poda�em lek uspokajaj�cy.

Ale je�eli takie ataki b�d� si� powtarza�,
to sama pani rozumie...

Ja nie nie mog� bra� odpowiedzialno�ci.

Ale co mu, do cholery, jest?

Celowa�bym w zesp� stresu pourazowego.

Cho� oczywi�cie nie jestem psychiatr�
i nie mog� diagnozowa� w tym zakresie.

Powinien go zbada� specjalista.

Ale jak sama pani widzia�a...
pan Ory�ski nie powinien w tym momencie

opuszcza� szpitala,
bo stanowi zagro�enie dla samego siebie.

Mog� z nim zosta� sama?

Jasne.

Co si� sta�o?

Burdel si� sta�,
kt�ry w�a�nie staram si� posprz�ta�.

Ten tw�j pieprzony goryl.

Co ty si� taki wulgarny zrobi�e�?

Musisz si� w ko�cu pozby� takich bandyt�w.

Gorzym bywa przydatny.

No, mo�e do zakopywania zw�ok,
ale nie do takich rzeczy.

Mia� ch�opaka przestraszy�,
a nie prawie go zabija�.

Spanikowa�, zadzwoni� do prawniczki.

Musia�em da� mu zastrzyk na uspokojenie.

Najwyra�niej u�y�e� w rozmowie
z�ych argument�w.

Napraw to, no.

Wyt�umacz mu spokojnie,

powiedz, czego oczekujemy.

Jasne, mog� spr�bowa�, ale na pewno
nie b�dzie chcia� wsp�pracowa�.

To przypomnij mu, �e Gorzym
mo�e pojawi� si� w ka�dej chwili.

S�uchaj, on chce wyj�� ze szpitala.

No to go wypisz.
Ma dla nas robot� do zrobienia na mie�cie.

Nie rozumiem. My�la�em,
�e chcemy go mie� pod kontrol�.

Licz� na ciebie, nie spieprz tego.

B�dzie spa�.

Nie ma sensu,
�eby pani siedzia�a ca�� noc.

Je�eli pani zostawi mi numer telefonu,
zadzwoni�, jak tylko si� obudzi.

Odprowadz�.

Rano odwiedzi go psychiatra.

To chcecie go zamkn�� do wariatkowa?

Nie, wr�cz przeciwnie �
wypisa� do domu jak najwcze�niej.

Przed chwil� m�wi� pan co� innego.

Bardzo przepraszam,
je�eli pani� nastraszy�em. To taka...

maniera lekarska, �eby pacjent
nie bagatelizowa� swojego stanu.

To zwariowa� czy nie?

B�dzie potrzebowa� spokoju,
�eby doj�� do siebie,

ale r�wnie dobrze mo�e to robi� w domu.

A sk�d taki nag�y optymizm?

Konsultowa�em to w mi�dzyczasie.
Bardzo prosz� by� dobrej my�li. Dobrze?

Zadzwoni� do pani.

Prosz�.

Le�.

Gdzie jest Chy�ka?

Pojecha�a do domu.

Niez�� szopk� odwali�e�.

Poda�em ci plofed.

Przez jaki� czas
b�dziesz si� czu� os�abiony.

Dosta�by� znieczulenie,
ale wiesz, cholernie si� rzuca�e�.

To tyle znaczy przysi�ga Hipokratesa, tak?

I to m�wi prawnik?

Na twoim miejscu
nie by�oby mi tak do �miechu.

Spierdalaj.

Mog� to zrobi�,

ale du�o na tym stracisz.

Zaryzykuj�.

Nie chcemy od ciebie du�o.

Po prostu naprawisz to, co zepsu�e�.

Przekonasz Chy�k�, �e by�e� otumaniony,
by�e� w szoku i tak dalej.

Nie ma zamiaru.

Potem wypisz� ci� ze szpitala.

A ty zadbasz o to,
�eby kasacja nie trafi�a na czas do s�du.

A jak tego nie zrobi�?

To tym razem Gorzym odwiedzi Chy�k�.

A zapewniam ci�, �e z kobietami si� bawi
o wiele lepiej ni� z m�czyznami.

Kim wy kurwa jeste�cie?

No prosz�.

Odpoczywaj.

Szybko ci� wypu�cili.

Wiesz, jak jest. Polska s�u�ba zdrowia.

��ek brakuje.

Masz mo�e fajk�.

O co chodzi z tym lekarzem?

Co� mi si� przewidzia�o i spanikowa�em.

Wysy�a�e� mnie do Langera,
m�wi�e�, �e gro�ono ci.

�e Roske jest w spisku.

Chy�ka, by�em nawalony lekami,
p�przytomny, pobity.

Naprawd� nie wiem, co si� wtedy wydarzy�o.

I twoje pobicie
nie ma nic wsp�lnego z Langerem?

To co si� wydarzy�o?

By�em nawci�gany amf�,
zaczepi� mnie jaki� osi�ek,

ja mu odpyskn��em, nie by� sam i tyle.

A co robi�e� w Izabelinie?

M�j kolega ze studi�w tam mieszka.

Jak si� nazywa?

O co ci chodzi?

Maciek Zag�rski si� nazywa.

Pogadam z �elaznym,
mo�e umie�cimy ci� w prywatnym szpitalu.

Na koszt kancelarii.

Chyba zwariowa�a�.

No rusz si�.

Jest ma�y k�opot.

Nie b�d� ci� wnosi�.

- Nie mam kluczy.
- Co?

No nie wiem,
musieli mi ukra�� podczas napadu.

Ukradli ci dokumenty i klucze,
i nic z tym nie zrobi�e�?

- Po pierwsze nie jestem tu zameldowany,
po drugie... - Jestem idiot�.

Przenocujesz mnie?

Zawioz� ci� do noclegowni.

�pisz na pod�odze

i wszystko ogarniasz sam.
Nie b�d� ci� nia�czy�.

Ja ciebie nosi�em do �azienki.

Ubiera�em ci�.

Tak czy siak, dzi�ki.

Gdyby nie ty i Kormak...

to le�a�bym sam w tym szpitalu.

Kormak nawet chcia� mi czyta� Cormaka.

A dlaczego nikt z rodziny
ci� nie odwiedza�?

Niespecjalnie si� lubimy.

Ojciec w�a�ciwie mnie wydziedziczy�.

Pozbawi� ci� zachowku?

No nie.

No to wyra�aj si� precyzyjnie.

Wydziedziczenie oznacza
pozbawienie prawa do zachowku.

Nie uwzgl�dni� mnie w testamencie.

A za co ci� tak nienawidz�?

Moja mam umar�a par� lat temu.

Ojciec twierdzi, �e z mojej winy.

Opiekowali�my si� ni� na zmian�.

Nie by�o �atwo.

Ojciec zawala� robot�,

ja studia.

Na co chorowa�a?

Na tocze�.

Bardzo cierpia�a.

Na koniec ju� w�a�ciwie
nie wstawa�a z ��ka.

No i pewnego dnia,
kiedy to ja si� ni� zajmowa�em...

wzi�a ca�� fiolk� lek�w na serce.

Ojciec twierdzi,
�e to ja jej da�em te leki.

Zam�wi� nam co� do �arcia.

Zrobi�e� to?

- W takim stanie pu�cili ci� ze szpitala?
- Lekko dra�ni�ty, bez przesady.

Szkoda, �e nie masz namiar�w
na tego go�cia,

bo mia�by� szans� na niez�e odszkodowanie.

Zapomnia�em wzi�� numeru.

Gdzie jest nowy w�z dla mnie?

Sorry.

Dobrze, �e wr�ci�e�.

Kormak wszystko mi przekazywa�.

Misiaczku.

Nie no, spoko, ch�opcy.
Przed nami nie musicie si� ukrywa�.

Twoja stara przysz�a.

Panie Ory�ski,

nie interesuje mnie to,
czy wali pan w �y��, czy wpierdala kie�ki.

Zaprosi�em pana do mojej kancelarii.

Wszed� pan jak do obory i narobi� syfu.
Prawie pan zniszczy� reputacj� firmy.

Zwalnia mnie pan?

Dostanie pan odpraw�,
kancelaria pokryje koszty odwyku.

Jakiego odwyku.

Mnie interesuje tylko dobro firmy.

A mnie interesuje g��wnie to,
�e prze�y�em.

Z mojego punktu widzenia
nie ma to �adnego znaczenia.

- W takim razie mamy...
- Kurwa, prosz� mi nie przerywa�.

Nie mog� si� broni�?

Nie.

Prosz� o mo�liwo�� pozostania w kancelarii
do zako�czenia sprawy Langera.

Zastanowi� si�.

Siadaj, kuternogo.

Czego chcia� �elazny?

Tego, co zawsze.

Pokaza�, kto rz�dzi.

Pomacha� swoim ma�ym fiutkiem?

Pracujesz nad kasacj�?

Swoj� drog�...

nie�le si� z Kormakiem spisali�cie.

�a�. To chyba pierwszy raz,
kiedy mnie za co� chwalisz.

No oby nie ostatni.

My�l�, �e jeszcze wiele lat
owocnej wsp�pracy przed nami.

Co jest?

Nic.

Zastanawia�em si�,
czy m�g�bym ci jeszcze w czym� pom�c.

Jak dla mnie to powiniene� wraca� do domu,

wydobrze�,
a nie chodzi� tu jak wyrzut sumienia.

Sama powiedzia�a�, �e taka sprawa trafia
si� raz na kilka lat. Chc� si� uczy�.

No to wypierdalaj do noryobory.

P�ki jeszcze mo�esz to zrobi�
o w�asnych si�ach.

No ju�, sio.

Halo?

Dosta�e� klucze?

Pomy�la�em, �e mog� ci si� przyda�,
�eby� nie musia� le�akowa� u prawniczki.

�Dzi�kuj� si� m�wi.

Ju� zmieni�em zamki.

Gest si� liczy.

Liczymy na wzajemno��.

Pami�taj, �e jeste� nam co� winien.

To w�a�ciwie czego ja mam szuka�?

Wszystkie sprawy,
kt�re prowadzili�my dla starego Langera.

- Firmowe te�?
- No zw�aszcza te.

Karne znam, sama go broni�am.

Dobra, poszukam.

Langer by� kiedy� klientem �elaznego, nie?

Chyba by�, ale to jest jaka� prehistoria.
Zanim za�o�yli sp�k� z McVayem.

Znajd� mi, co dla niego robi�.

- Tego mo�e nie by� w archiwum.
- Poszukaj.

I sprawd� mi, czy Maciej Zag�rski
by� z Zordonem na roku.

I gdzie teraz mieszka.
I chc� to mie� na ju�.

Chy�ka.

Przemy�la�em to.

I jednak nie chc� tego �puna
w mojej kancelarii.

Oczywi�cie poinformujemy media, �e zosta�
zwolniony nie z powodu narkotyk�w.

Oczywi�cie. Na pewno ci uwierz�.

I widzisz, o to chodzi.

Powinienem d�u�ej odczeka�
dla zachowania pozor�w, prawda?

Nie szuka� rozg�osu
przed og�oszeniem kasacji. A tu patrz.

Bach! � wylany.

Wszyscy pomy�l�: �Znowu zacz�� �pa�.

A pan Artur �elazny
po d�entelme�sku trzyma j�zyk za z�bami.

Pieprzony hipokryta.

- Tutaj wszyscy �paj�.
- G�wno mnie to, Chy�ka, obchodzi.

Interesuje mnie tylko tyle,
ile wyciek�o do prasy.

- A je�li si� nie zgodz�?
- I co zrobisz?

Zorganizujesz pikiet�? Marsz r�wno�ci
w intencji Zordona? Prosz� ci�.

- Odejd� razem z nim.
- Bardzo prosz�.

Za�o�ysz kancelari�
w Jankach albo w Raszynie.

Wiesz, �e jeste� ma�ym chujkiem?

Prosz� ci�, Chy�ka,
powt�rz to jeszcze raz.

Uwielbiam, jak wymawiasz to s�owo.

Spierdalaj.

Do jutra tego fiuta ma tu nie by�.

Chod�, zapraszam ci� na obiad.

Ale ja nie jestem jeszcze g�odny.

To popatrzysz, jak ja jem.

Niekt�rych to kr�ci.

Chod�.

Zam�w sobie �ososia, ja stawiam.

Nie chc�.

No to nie wiem, mo�e krewetki.

Albo...

zaszalej.

Kotlet z soczewicy.

Co chcesz mi powiedzie�?

Gada�am z �elaznym.

No i?

Mam ci� zwolni�.

Ale jak to? Przecie� rozmawia�em...

Zordon, to jest tylko praca.

To ju� postanowione?

Mhm.

Masz jaki� pomys�?

Nie.

Chyba si� wypali�am.

Bzdura.

Pytanie tylko,
czy chcesz dla mnie zaryzykowa�.

I ile ci� to b�dzie kosztowa�o.

- Mo�e si�dziemy na tarasie, co?
- OK.

Napijesz si� czego�?

Kawy...

z wk�adk�.

Wk�adk� to pewnie masz swoj� w torebce.

Pani Krysiu, dwie kawy poprosz�.

No co tam?

�elazny ka�e mi zwolni� Ory�skiego.

No, to by�o do przewidzenia.

Chc�, �eby zosta�.

A ja si� akurat z decyzj� Artura zgadzam.

A od kiedy to on dyktuje warunki?

Nie sprowokujesz mnie, Chy�ka.

W innych sprawach te� przej�� dowodzenie.
Kiedy� by� na to nie pozwoli�.

Na przyk�ad?

Ca�a sprawa Langera
jest przez niego ustawiona.

To jest jego kawa�ek piaskownicy,
ja si� nie wtr�cam.

Harry, kurwa!

Pom� mi jako�.

A co ja z tego b�d� mia�
opr�cz wkurzonego Artura?

A co by� chcia�?

Tak ci zale�y na tym dzieciaku?

Za�atwi� ci Kormaka.

Kiedy� bardzo ci zale�a�o,
�eby go �ci�gn�� do Krakowa.

Tego nerda �adna si�a nie nam�wi
do opuszczenia Warszawy.

Kormak za Zordona?

Nie wierz�, �e ci si� uda, ale zgoda.

Czemu ty stoisz? Czemu on nie usi�dzie?

Niech postoi.
B�dzie bardziej wzbudza� lito��.

Lito��?

Nie lubi� takich s��w.

Kormak, od ciebie zale�y przysz�o��
tego m�odego cz�owieka.

Bardzo mocny ton.

Wyczuwam jak�� presj�.

Pos�uchaj, potrzebujemy ci�,

ale niestety nie mog� ci zagwarantowa�
�adnych wymiernych korzy�ci.

Kormak,

w stu procentach zrozumiem,
je�li tego nie zrobisz.

McVay zgodzi� si�
wybroni� go przed zwolnieniem,

je�eli przeniesiesz si�
do niego do Krakowa.

Nie.

- Kormak...
- Cicho.

Mam lepszy pomys�.

Do kurwy n�dzy,
jak was st�d wszystkich wypierdol�,

to nareszcie b�dzie spok�j w firmie.

To mo�e jest jaki� pomys�, Artur, tylko �e
nie rozwi�zuje to twojego problemu,

�e jeste�my z Kordianem w posiadaniu

korespondencji mejlowej ujawniaj�cej,
na jak wielk� skal�

rozprowadzana jest amfetamina
w naszej kancelarii.

Skasowane mejle Jacka od podatk�w.

Pewnie pan wie,
�e to on dostarcza� tu fet�.

I co z nimi zrobicie? To s� informacje
pozyskane w spos�b nielegalny.

Przecie� nie wybieramy si� z tym do s�du.

Wystarczy, �e poinformujemy naszego
rzecznika do spraw dyscyplinarnych.

Ale bardziej celujemy
w taki drobny przeciek do medi�w.

Ciekawe, jak zmusili�cie do tego Kormaka.
Zawsze by� lojalny wobec mnie.

Wiesz, Artur,
jest co� takiego jak przyja��,

poczucie sprawiedliwo�ci.

Panie Ory�ski,

b�dzie pan �a�owa�,
�e nie przyj�� moich warunk�w.

By� mo�e...

ale p�ki co zostaj�, prawda?

Do ko�ca sprawy.

Ale to by�o dobre!

- Dzi�ki.
- Podzi�kuj Kormakowi.

Nie no, nie musia�a� tego
dla mnie robi�. Ryzykowa�a�.

Spadaj ju�.

Jeszcze chcia�em
ci tylko powiedzie�, �e...

je�li kiedykolwiek zostan� postawiony
przed takim wyborem �

moja kariera albo ty �

to mo�e te� wybior� ciebie.

Nawet je�li na pocz�tku
tego nie zrozumiesz, ale...

Wypierdalaj ju�.

Nic lepszego nie przysz�o mi do g�owy.

My�la�em jeszcze o r�ach,
ale pewnie by� mnie wy�mia�a.

- Wiesz co? To nie jest dobry moment.
- Nigdy nie jest dobry moment, Chy�ka.

Nikt nigdy nie zrobi� dla mnie
tyle, co ty, Chy�ka.

W�a�ciwie to...
przyszed�em tylko podzi�kowa�.

Dzi�ki tobie nadal mam prac�.

Powinienem by� uprzedzi�.

I po co wpu�ci�a� tego dzieciaka?

�eby co� wyja�ni�.

Komu.

Jemu czy sobie?

Cze��, Monia.

Robisz co� dzisiaj wieczorem?

- Cze��.
- Cze��.

Wejd�.

Ha, �adnie tu.

Mog�?

Jasne.

- Napijesz si� wina?
- Ch�tnie.

Mmm...

Wi�c to jest apartament
wschodz�cej gwiazdy palestry.

Niez�y widok.

W dzie� pewnie tu jest strasznie g�o�no.

W sumie to nie bywam tu w dzie�.

Zordon, powiedz prawd�.

Jest co� mi�dzy wami?

Mi�dzy kim?

Mi�dzy tob� a Chy�k�.

Nie.

A jest co� mi�dzy nami?

- Cze��.
- Cze��.

Czemu tak szybko uciek�a�?

Mog�em zrobi� �niadanie.

Nast�pnym razem.

To kiedy?

Dzisiaj?

A, poczekaj.

Co� do ciebie przysz�o.

Pewnie m�j zegarek z GPS-em do biegania.

Zordon!

Zordon!

Przy�lij mi jakiego� praktykanta,
�eby to podrzuci�.

Ja mog� to zanie��.
I tak nie mam nic lepszego do roboty.

To zasuwaj. Wiesz gdzie?

Do biura podawczego.

Pami�taj, �eby mie� prezentat� s�du.

Znam zasady,
nie musisz mi wszystkiego t�umaczy�.

No to spadaj.

Niez�e badziewie.

W nowej siedzibie kancelarii
b�dzie lepsza akustyka.

Powinna� sobie sprawi� taki lampowy.

Ma�o tego.

Do reszty danych nie mam dost�pu.

Co to znaczy?

To znaczy, �e niekt�re sprawy Langera
s� szyfrowane i nie mam w nie wgl�du.

No to si� w�am.

Nie mog�.

Ka�de w�amanie zostawia �lad.

A akurat tych zabezpiecze�
nie ustawia� idiota.

A kto ma dost�p do tych akt?

Nie wiem, mo�e starzy.

Zapytaj �elaznego.

Jasne, bo on nie k�amie.

A, i ten kole� z roku Kordiana...

Faktycznie, by� taki.

Wyjecha� do Australii dwa lata temu.

Ale wrzuca fajne foty na Insta.

Dzisiaj mija termin.

Wiesz ju�, co zrobisz?

A mo�e zastanawiasz si�, czy warto?

- Nie.
- Co nie?

Wiem, co zrobi�.

To dobrze.

Kim wy jeste�cie?

Od dzisiaj jeste�my twoimi przyjaci�mi.

Robisz co� dla nas � szef jest zadowolony.

A jak szef jest zadowolony,

to i wdzi�czny. Rozumiesz?

Mo�esz to wykorzysta�.

O czym ty m�wisz?

Wyrzuc� ci� z kancelarii,

ale je�li zrobisz wszystko jak nale�y,
szef z�o�y ci propozycj�.

Ile teraz zarabiasz? Dwa tysi�ce?

Trzy?

U nas dostaniesz 15 tysi�cy na starcie.

Plus premie.

Ale to zale�y, czy b�dziesz nam przydatny.

Nie zrobi� aplikacji.

A po co ci aplikacja, Zordon?

Powiedzia�e�: �Zordon�?

- Sk�d ty wiesz...?
- Po wszystkim masz wyjecha� z miasta.

Przynajmniej na jaki� czas.

Ale to chyba nie b�dzie problem.

Poza Chy�k� nie masz tutaj nikogo.

No, co jest Zordi?

Halo, jeste� tam?

Nie wiem, jak mam zareagowa� na Zordiego.

Cieszy� si�. Od dzisiaj jeste� Zordi.

- Z�o�y�e� pismo?
- W�a�nie tam jad�.

Tylko przypomnia�em sobie,
�e mam dzisiaj kontrol� w szpitalu.

No i? Co ja mam z tym zrobi�?

Nic. Po prostu nie wiem,
czy zd��� wr�ci� do kancelarii.

No to nie wracaj.
Z�� pismo i ju� masz dzisiaj wolne.

Powa�nie?

Zordi, zapytasz mnie jeszcze raz
i wszystko zmieni si� diametralnie.

Dzi�ki.

Do jutra.

Niez�y z ciebie dupek.

Nie teraz, Monia.