All language subtitles for Episode #1.1_PL

E01x1

T�umaczenie: jarmisz

/Utkwi� mi w pami�ci ten obraz.

/Jak powracaj�cy sen,
/kt�rego nie umiem wyja�ni�.

/��d� na rzece w Urugwaju,
/z ch�opcem �owi�cym ryby.

/Czy ja jestem tym ch�opcem?
/Czy obserwatorami na brzegu?

/Czy to podr� w czasie
/przez jedno �ycie?

/Kt�re �ycie
/jest naprawd� moje?

/Jestem tymi r�nymi lud�mi.
/Ci r�ni ludzie s� mn�.

/Chcia�bym, �eby to by�o
/moje pierwsze wspomnienie,

/ale jest nim widok
/obrzezanego penisa mojego guwernera.

Logan!

P�ywaj nago,
kiedy tylko mo�esz.

Latem i zim�,
b�dziesz �y� wiecznie.

Wszystko dobrze,
kochanie?

/Co si� z tob� dzieje?
/Nie smu� si�.

/Panie Mountstuart,
/wr�ci� pan do nas.

Ile trwa umieranie, kochanie?

/Nie mo�esz tego zrobi�, Logan.

/Dlaczego cieszy mnie
/pa�ski widok, panie Mountstuart?

/Patrz� na pana
/innymi oczyma, Mountstuart.

/- Nic mu nie b�dzie?
/- Chod� do ��ka.

/On umiera.

/Dzi�ki Bogu.

/- Nie przysz�am negocjowa�.
/- Chcia�em jak najlepiej.

/Jeste� szcz�liwy?

/Wybra�e� takie �ycie,
/ponie� konsekwencje.

/Stella, przystojny m�czyzna
/przy drzwiach.

/Ja, Logan Mountstuart,
/uroczy�cie przysi�gam,

/�e na ostatnim roku Oxfordu
/utrac� dziewictwo.

Wi�c?

Znalaz�em j�.
T� w�a�ciw�.

Pracuje w stajni.
Pozna�em j� na lekcji jazdy.

Na wasze nieszcz�cie,
zamierzam wygra� zak�ad.

/Nie mog� przegra� zak�adu
/z Peterem Scabiusem.

/Czy Benem.
/Nigdy.

/Je�li wygra Ben,
/zostan� mnichem.

M�wi� wam, jest doskona�a.
Macie pieni�dze?

/S� moimi przyjaci�mi,
/ale problem mojego dziewictwa

/wymaga niezachwianej bezwzgl�dno�ci.

Zajm� si� pul�.

- Daj je Benowi.
- W�a�nie.

Dzi�kuj�, Logan.

/Semestr jesienny
/Kolegium Jezusowe, Oxford 1926

- Witaj, Tess.
- Panie Scabius.

Jeste�my.
Trzej Muszkieterowie.

Wejd�cie.
Woda si� gotuje.

Przygotuj� wi�cej.
Chwileczk�.

Pomog� ci.

Nie trzeba,
panie Leeping, dzi�ki.

I co? Doskona�a?

�wie�o parzona.

Panie Mountstuart?

Dzi�kuj� bardzo.

Herbatniki, panie Scabius.

M�w do mnie Peter.

Dobrze...
Peter.

Zdaje si�,
�e macie seminarium.

/Jestem kompletnie rozbity.
/Z�y. Nie mog� si� skupi�.

/To groteskowe by� prawiczkiem
/w moim wieku. Absurdalne.

/�enuj�ce.

/Powinienem si� skupi�
/na swojej ksi��ce.

/Powinienem pisa�.

/Ale my�li o seksie
/nie daj� mi spokoju.

/Peter i Tess s� kochankami.
/Trudno mi to nawet napisa�.

/To irytuj�ce odkry�,
/�e zazdro�ci si� Peterowi Scabiusowi.

/Sp�dza u niej weekend.

/Wygra� zak�ad.
/To zdecydowanie nie w porz�dku.

/Po�era mnie szale�stwo
/seksualnych ��dzy.

/Fantazje o nagim ciele Tess.

Na twoim miejscu
nie robi�abym tego.

Mo�esz natkn�� si� na opiekuna.
Musisz uwa�a�.

Imponuj�ce.
Nielegalne i heretyckie.

/G�osuj na labourzyst�w

Sp�oniesz w piekle.

Podoba mi si�. Nikt wcze�niej
nie nazwa� mnie heretyczk�.

Do tego koled�u
najlepiej wej�� przez kuchni�.

Niski mur, �mietniki.
Nic prostszego.

- Jeste� licencjatk�?
- Uwielbiam to okre�lenie.

Tak, z Somerville College.

Opiekunka my�la�a,
�e mam b�le wyrostka.

Zabra�a mnie do szpitala.

Rozumiem.

Masz papierosa?

Jak si� nazywasz,
interesuj�cy m�odzie�cze?

- Logan Mountstuart.
- Land Fothergill.

Na pewno studiujesz angielski.

Tak.

Pisz� biografi� Shelleya, ale...

- Chc� zosta� pisarzem.
- Oczywi�cie.

Czy twoja opiekunka pozwala ci
chodzi� na kaw� ze studentami?

Uwa�aj przy wspinaniu.

Nie chc�, �eby ci si�
co� przydarzy�o.

/Land Fothergill.
/Mo�e to w�a�nie ona.

/Zapomnij o Tess.
/Prostej, urodziwej Tess.

/My�l o Land. Wyrafinowanej,
/inteligentnej, prowokuj�cej.

/Czy demokracja przetrwa?

- Nie uwierzysz, to niesamowite.
- Absolutny koszmar.

Ojciec dowiedzia� si� o Tess.

Nie!

Jezu, jak?

Napisa�a do mnie i na odwrocie
poda�a sw�j adres.

"Tess Scabius".
Wyobra�asz sobie?

Twoje nazwisko?

M�wi, �e jest moj� siostr�.
To pozwala mi zostawa� na weekend.

Zwal to na mnie.

Tak zrobi�em,
ale nie pomog�o.

Ojciec zagrozi�, �e si� mnie wyrzeknie
Spotka si� z rektorem.

Bo�e, nie!

Nie mog� jecha� na wie�.
Ty jed� do Tess. Wyja�nij.

/Powiedz, �e nie mog� przyjecha�,
/p�ki nie ucichnie.

Nie chc� go skrzywdzi�, Logan.
Panicznie ba� si� ojca.

Panicznie.

Nie p�acz, Tess.
B�dzie dobrze.

On tylko nie mo�e
w tej chwili ryzykowa�.

Musia�am powiedzie�,
�e jestem jego siostr�.

Ludzie by gadali.

Przepraszam.
Nie pomy�la�em.

Oboje nie my�leli�my.

Dali�my si�...
ponie�� chwili.

To nic nie znaczy�o.

- Lepiej p�jd�.
- To ju� zapomniane.

Nigdy si� nie zdarzy�o.

Nigdy si� nie zdarzy�o.

/Mo�e Tess wyra�a�a
/swoj� frustracj� wobec Petera.

/Dziewczyna z jej sfery
/zderzy�a si� z �cian�.

/Ale to tam by�o.

/Pragnienie i okazja.
/Sk�adniki wszystkich zdrad.

/Ale Land.
/Pami�taj o Land.

/Nie ma barier spo�ecznych.

/Sama fizyczna podnieta,
/to nie wszystko.

/Cia�a mog� si� spotka�,
/ale kiedy robi� to umys�y...

Nie, przesta�!
Nie zgadzam si�.

Nie nazywaj Virginii Woolf
kobiec� pisark�. Jest genialna.

Pisze i jest kobiet�.

Je�li kiedy� sko�czysz swoj� powie��

i zostaniesz opisany jako
"Logan Mountstuart, m�ski pisarz",

nie b�dziesz protestowa�?

- Nie b�d�.
- K�amca!

Musisz troch� dorosn��, Logan,

je�li mamy by� wi�cej
ni� przyjaci�mi.

Dok�d idziesz?

Przyjd�, jak b�dziesz
prawdziwym pisarzem.

Do widzenia!

/Zapami�taj, synu.

/Liczy si� szcz�liwy koniec.

/Do niego prowadzi �ycie.

/Czy gapi� si� w otch�a�?
/�ycie wiecznego dziewictwa?

/Drogi Logan,
/przyjd� na niedzielny lunch.

/Twoja �yczliwa
/Tess

Przepraszam, nie wiem,
w czym jest problem.

Spr�bujemy znowu za chwil�.
Ale tym razem bez ubra�.

/Dzwony Oxfordu zdaj� si�
/celebrowa� moj� rado��.

/Logan Mountstuart
/nie jest ju� prawiczkiem.

/Ale Tess jest dziewczyn� Petera.
/Wstyd� si�, Loganie Mountstuart.

/To si� ju� nigdy
/nie powt�rzy.

/Nigdy.

Jestem twoj�
pierwsz� dziewczyn�?

Nie...

Tak.

To zabawne, prawda?

S�owo "zabawne"
chyba nie bardzo tu pasuje.

Dzi�ki za gin.
Sk�d wiedzia�e�, �e go lubi�?

Lubi� si� pieprzy�,
a potem napi� si� ginu.

A potem lubi�
pieprzy� si� znowu.

Fakt. A gin,
to prezent od Petera.

Nie mo�e si�
o nas dowiedzie�.

Nie mo�e.

Nigdy nie powiemy mu
o tych niedzielnych popo�udniach

i co robili�my.

Nigdy, przenigdy.

Nie powiemy.

Nigdy...

/przenigdy.

/Zr�b co mo�esz, Logan.

Ben,

jest co�,
co powinienem...

Co?

Nic.

Spotkamy si� w Pary�u.
Kiedy wyje�d�asz?

W przysz�ym tygodniu,
szkoda traci� czas.

A co z egzaminem?
Nie sko�czysz studi�w.

Nie chc�.
Podj��em decyzj�.

Nie obchodzi mnie to.

Musz� zacz�� szuka� artyst�w,
je�li mam otworzy� latem galeri�.

Nic ci nie przeszkodzi.
Tw�j ojciec jest dyplomat�,

sprzyja �yciu w �wiecie sztuki.

M�j jest dyrektorem
w firmie mi�snej.

Nie masz poj�cia,
jak mi�so zdominowa�o moje �ycie.

To do�uj�ce.

Co tu robicie razem?

Donios�a nowina, cudowna.
Nie mogliby�my by� szcz�liwsi.

To wspania�e.
W�a�nie tego chcia�am.

Co si� dzieje?

Ty powiedz, Peter.

Wczoraj Tess poczu�a si� �le
i wezwali�my lekarza.

- Tyle �e...
- To nie by�a choroba.

Jestem w ci��y.

Co?

Wtedy zrozumia�em,
jak wielkim jestem tch�rzem.

Zatelegrafowa�em do ojca,

napisa�em, �e si� pobieramy.
Wydziedziczy� mnie.

�lub?
Ty i Tess.

Gratuluj�.

- To wspania�e, prawda, Logan?
- Tak, cudowne.

- M�j Bo�e.
- To nie moje dziecko.

Na pewno nie.
Jest w trzecim miesi�cu.

To Petera.

- Szkoda, �e mi nie powiedzia�e�.
- A komu jeszcze mia�em m�wi�?

Nie rozpowiada si� sekret�w.

Ludzie bywaj� bardzo wdzi�czni
za dyskrecj�.

Jest tu ojciec O'Donnell.

Twoja matka ci�gle sprowadza
tych cholernych ksi�y.

Chce dobrze.

Ja nie mog� znie��
ich hock�w-klock�w.

Pami�taj, synu,

ostatecznie liczy si� szcz�cie.

W ko�cu tym jest �ycie.

Szcz�ciem i nieszcz�ciem,
kt�re nas spotka�o.

To ca�a historia.

Gdy sko�czysz uniwersytet,
twoje miejsce jest w Foley's.

Kierownicze stanowisko,
wszystko przygotowa�em.

Niepotrzebnie, ojcze,
chc� zosta� pisarzem.

W weekendy b�dziesz mia�
wiele czasu na pisanie.

Obiecaj, Logan.

Obiecuj�, tato.

B�dziesz musia�, jak ja,
wspina� si� coraz wy�ej,

ale my�l o twojej pracy w Foley's
mnie uszcz�liwia.

Wo�owina zapewni ci
wygodne �ycie.

Jak b�dziemy �y�
bez niego, mamo?

Tylko ty i ja.

To by� dobry cz�owiek, Logan.

Mamy du�o pieni�dzy.

Chc� jecha� do Pary�a,
odwiedzi� Bena.

Oczywi�cie, querido.
Odpocznij.

Nie rozumiesz,
z�o�y�em mu obietnic�,

obieca�em to umieraj�cemu ojcu.

Po powrocie z Pary�a,

b�dziesz m�g� zacz�� w Foley's.

Nie widzia�e� wyrazu jego oczu.

Trzyma� mnie za r�k�.

Nie zr�b niczego g�upiego.

Odwied� Ann� wkr�tce.

Zostaw pieni�dze na stoliku,
mon cher.

Uszcz�liwi�e� go.
Nie musisz si� czu� winny.

Zapomnij o Foley's.

Napisa�e� ksi��k�,

jeste� pisarzem.
"Shelley: �ycie", zrobi�e� to.

Nie b�d� pisarzem,
p�ki nie zostanie opublikowana.

I co z tego?
Zacz��e� pisarskie �ycie.

S�O�CE TE� WSCHODZI
Ernest Hemingway

Hemingway, Logan!
Zosta�o troch� szampana.

Dzi�kuj�.

Zieleniej� z zazdro�ci.
Dzi�kuj�.

Dla mojego compadre, Logana.

Napisa�e� ju� ksi��k�?

Niestety, to nie powie��.
Kr�tka biografia Shelleya.

To nie to samo.

Straszna tragedia,
n'est pas?

Shelley zgin��
maj�c 29 lat.

Napisz o francuskich poetach,
o kosmopolitach.

Hemingway,
zadeklamuj co�.

Czym by�y dla ciebie ziemia,
gwiazdy i morze,

je�li w ludzkiej duszy
pozosta�y tylko cisza i samotno��?

Jestem pod kurewskim wra�eniem.

Logan, jeste�my rozliczeni.

Jestem pod prawdziwie
kurewskim wra�eniem.

Przy�lij mi swoj� powie��, Logan.
M�wi� powa�nie.

M�wi� powa�nie, Logan.

/Niniejszym postanowi�em
/opu�ci� dom,

/znale�� mieszkanie,
/najlepiej w Pary�u,

/zn�w spotka� Land
/i pisa�, pisa�, pisa�.

Twoje miejsce jest w Foley's.

Zawsze.

/Wallace Douglas
/agent literacki

Interesuj�ca ta pa�ska
ksi��eczka o Shelleyu.

Dobrze si� j� czyta,

je�li do szcz�cia
wystarcz� panu obierki i ma�e piwo.

Wola�bym nie,
je�li to mo�liwe.

Wi�c niech pan
natychmiast pisze powie��.

Tak�, kt�ra znajdzie wi�cej
ni� o�miu czytelnik�w.

Mam pewien pomys�...

Pozna�em w Pary�u Rosjank�
imieniem Anna,

do�wiadczon� przez los.

�eby prze�y� musia�a zosta�
a poule de luxe.

Nie znam tego okre�lenia.

Prostytutk�.

Zaintrygowa�a mnie jej historia.

Zatytu�uj� j�
"Dziewcz�ca fabryka".

/Teraz Land mnie pozna.

/Takiego jakim jestem,
/uzna wreszcie za kogo�,

/z kim b�dzie szcz�liwa.

Dobry Bo�e, Logan,
co ty tu robisz?

- Chcia�em si� z tob� zobaczy�.
- Jak mi�o.

Nie mo�esz znika� na tak d�ugo,
a potem wraca� jak...

do porzuconej zabawki.

Pisz� powie��.
Mam agenta.

Literackiego.

Jest tylko jeden spos�b,
�eby zosta� kim�.

Musisz uwierzy� w siebie,
a osi�gniesz wszystko.

Napisz arcydzie�o, kt�re zmusi ludzi
do my�lenia i zmieni �wiat.

- Zrobi� tak.
- Zadedykuj je mnie.

"Kochanej Land,
kt�rej zawsze s�ucham".

Kochanej Land,
kt�rej zawsze... s�ucham.

DZIEWCZ�CA FABRYKA

Jak si� nazywa nowa powie��?

- Nie mam jeszcze tytu�u.
- Kiedy mog� j� przeczyta�?

Gdy b�dzie sko�czona.

Lubi� twoje mieszkanko.

Dzi�ki.
Wymaga troch� pracy.

Masz sypialni� czy to tu?

/To dziwne czu�, �e dobrze zna si�
/wszystkie niezwyk�o�ci Land.

/Opisz swoje uczucia -
/szcz�cie i zadowolenie.

/Wszystkie twoje pragnienia -
/by� z Land ka�dego dnia.

/Dlaczego?

/Bo...

/Dlatego, �e j� kocham.

Dlaczego nie?

Powiedzia�em, �e oboje
sp�dzimy weekend na wsi.

- Mo�emy i�� na d�ugi spacer...
- Nie mog�, mam prac�.

Nieop�acan� prac�.
Prosz�, Land.

To parlamentarna komisja �ledcza.

Oliver Leigh m�wi,
�e musimy jecha� do Wolverhampton

pozna� sytuacj� robotnik�w.

Mo�na o tym przeczyta� w gazecie.

To dobre dla Olivera Leigh,
jest parlamentarzyst�.

Dla mnie zaproszenie do komisji,
to niezwyk�a szansa.

- Te� pojad�. - To niemo�liwe.
B�d� bardzo zaj�ta.

To praca, nie wakacje.
Koniec dyskusji.

Dlaczego nie?
B�d� t�skni�.

Bo musisz sko�czy� powie��.

Ma lekk� gryp�.

Kota nie ma, myszy harcuj�?

Jeste�my szale�czo zakochani.

Je�li mowa o ma�ych zwierz�tach,

mo�e u�yjesz tego,
co trzymasz w r�ku.

To �rut�wka.

Nie mam ochoty strzela�
do bezbronnych ptak�w.

Nonsens. To jedno
z najlepszych polowa� w Norfolk.

Ciesz si�, �e ci� zaproszono.

To mia� by� weekend na wsi,
nie by�o mowy o zabijaniu zwierz�t.

Bo to s� synonimy,
prymitywny wie�niaku.

Czasami, �eby wej�� w �ycie,

musisz pr�bowa� rzeczy,
kt�re zrazu ci si� nie podobaj�.

/Nie widz� sensu
/w tych og�upiaj�cych,

/niesko�czenie nudnych
/wiejskich weekendach.

/Banalno�� rozmowy,
/brak kultury u tak zwanej klasy wy�szej.

Witam.

Logan Mountstuart,
przyjaciel Petera Scabiusa.

Przyjaciel Petera.
Jestem siostr� Angusa.

Lady Castle...
mi�o pani� pozna�.

Nie musisz nazywa� mnie Lady.
Lottie b�dzie doskonale.

Jeste� pisarzem, tak?
Piszesz co�?

Tylko dziennik.

Zapewne piszesz o nas
koszmarne rzeczy.

Niezupe�nie.
Doskonale si� bawi�.

Napijemy si�?

- Lubisz r�owy gin?
- O tak!

Nie znam nic lepszego.

Nie by�am w tym pokoju od lat.

Montevideo.

- Gdzie to jest?
- Urugwaj, w Ameryce Po�udniowej.

Ameryka Po�udniowa?
Co� podobnego.

Urodzi�em si� tam.

Ojciec pracowa�
w przemy�le mi�snym.

Mi�snym?

Moja matka pochodzi z Urugwaju.

Czy to znaczy,
�e jeste�...

p�-Urugwajczykiem?

Tak.

Ta moja lepsza po�owa.

Telefon do pana.

Prosz� wybaczy�,
musz� odebra�.

Land, kochanie,
nie uwierzysz jak� odraz�...

/M�wi Wallace Douglas.

Jak mnie tu znalaz�e�?

/Uzna�em, �e zechcesz
/dowiedzie� si� jak najszybciej,

/�e za 1000 funt�w
/sprzeda�em "Dziewcz�c� fabryk�"!

/Gratuluj�.

1000...?
Bo�e! Dzi�kuj�, Wallace.

Do poniedzia�ku.
Dzi�ki.

Przepraszam, Logan Mountstuart?

Czy to nie niesamowite?
Niewiarygodne.

Sukces tej ksi��ki
przyjmuj� z obrzydzeniem.

Ma fatalne recenzje.
"Zdeprawowana", "szokuj�co ohydna".

To niedobrze.
Niech to tob� nie zaw�adnie.

Potrafi� to robi� lepiej.

To tylko pocz�tek.
Zobaczysz.

Mo�emy podr�owa�, mieszka� wsz�dzie.
Mo�emy razem zwiedzi� �wiat.

Mo�emy robi�,
co tylko zechcemy.

/"Zdegenerowana i skandaliczna",
/napisa� The Mail.

/Sprzeda�em kolejne 5 tysi�cy,
/m�wi Wallace.

/Szcz�cie chadza w parze
/z nieszcz�ciem, mawia� ojciec.

/Ciesz si� szcz�ciem,
/gdy je spotkasz.

Pan Pendergrass
jest doradc� finansowym.

Wyja�nia mi zawi�o�ci gie�dowe.

Je�li masz oszcz�dno�ci,
lokuj je w Ameryce.

Mo�na tam przej�� fortuny.

Pisze, �e zaj�to mieszkanie.

Jakie?

Pan Pendergrass m�wi�,

�e powinnam kupi� mieszkanie
w Nowym Jorku, wi�c kupi�am.

Wszystko przepad�o.
M�wi sprzedaj, wi�c sprzedaj�.

Nikt nie chce kupi�.
Krach.

Wszystko straci�am.

Ca�y czas my�l� o tym,
co m�wi� tw�j ojciec.

Nie martw si� ojcem.

Zawsze b�d� si� tob� opiekowa�.

Pozw�l.

Bo�e, co si� sta�o?
Ile to kosztowa�o?

Nie mam poj�cia.

Zalet� zarabiania
du�ych pieni�dzy jest to,

�e nie my�lisz o cenach.

Szampana?
�wi�tujemy.

Wyje�d�am dzi� do Indii.
To nie mo�e czeka�.

Oliver Leigh m�wi,
�e spotkamy si� z Ghandim.

- Jedz kawior, kochanie!
- Nie, to obsceniczne.

Land, prosz�.

Nasze �ycie b�dzie wype�nione
kawiorem i szampanem.

Jad� z tob� do Indii.

Mam dwa bilety pierwszej klasy.

- Nie mo�esz, m�wi�am ci.
- Nie zostawi� ci�, kochanie.

Kocham ci�, Land.

Nigdy czego� takiego nie czu�em.

Kocham ci� i chc� po�lubi�.

Chc�, �eby� zosta�a moj� �on�.

Land? Kocham ci�.

Sam nie wiesz, do czego d��ysz.

Nie masz poj�cia.
Patrz, kim si� stajesz.

Wszystko, co napisa�e�,
to tandetna bzdura.

Sam ci�gniesz si� na dno.
Bardzo mnie zawiod�e�.

Widzisz, jak puste �ycie prowadzisz?
Dostrzegasz to?

/Wszystko dobrze, kochanie?

/B�d� ostro�ny, skarbie.

Land?

Mama.

Bo�e! To odra�aj�ce!

Absolutnie odra�aj�ce!

Co za �mietnik.

We�.

Pij.

Gdy sprawy sercowe id� �le,
grunt to zachowa� godno��.

Bez niej stajesz si� zwierz�ciem.

�ycie toczy si� dalej.

Tak, mamo.

/Napisz arcydzie�o.

/Co� co zmusi ludzi do my�lenia
/i mo�e zmieni� �wiat.

KOSMOPOLICI

/- M�wi Lottie.
- Lottie, witaj.

Jak mi�o ci� s�ysze�.

/- Dobrze si� czujesz?
- Bardzo dobrze.

/- Podziwiam twoj� ksi��k�.
- Bardzo dzi�kuj�.

- Ciesz� si�, �e ci si� podoba.
/- To by�, rzecz jasna, szok.

Tak, jest nieco pikantna.

/- Przyjedziesz?
- S�ucham?

/- Wyprawiam przyj�cie.
- Kiedy?

/W ten weekend.
/Powiedz "tak", Logan.

Tak.

Tak, z przyjemno�ci�.

ZBLI�AJ�CE SI� �LUBY

Pisarz i miejski bywalec
Logan Moountstuart po�lubi hrabiank�

Po �lubie powiniene�
zwraca� si� do mnie Elthred.

Dzi�kuj�.

Tak, Elthredzie, sir.

A ty nazywaj mnie Logan.

Wi�c jeste�my wszyscy.
Za nas.

Za wszystkich trzech.

Za Logana.
Powodzenia.

To niesamowite.

To, �e po�lubi� Lottie?

Nie marnowa�e� czasu.

Jaki sens odk�ada� szcz�cie?

Cholernie niezwyk�e miejsce.
Ile ma akr�w?

Nie m�g�bym by� szcz�liwszy.

Kilka tysi�cy akr�w w Norfolk
uszcz�liwi ka�dego.

Bior� �lub z Lottie, Peter.
Nie z kawa�em wiejskiej okolicy.

Lady Lottie, je�li �aska.

Czy wasze dzieci b�d�
szlachetnie urodzonymi?

Cieszy mnie twoje szcz�cie, Logan.

Jeste� pewien, Logan?

Naprawd�?

Niczego dot�d
nie by�em tak pewien.

/Hotel du Cap, Biarritz.

/Nie ma doskonalszego miejsca
/na miesi�c miodowy.

/Jestem got�w do ma��e�stwa
/i ma��e�skiego �ycia.

/Kocham Lottie.

/Zapomnia�em o Land.

/Zupe�nie.

Jestem tak szcz�liwa,
�e mog� ju� umrze�.

�ycie ka�dego cz�owieka,
to kolekcja jego r�nych "ja".

Ci�gle si� zmieniaj�.

Nigdy nie pozostajemy t� sam� osob�
w naszej podr�y ku �mierci.

Panie Mountstuart!

Panie Mountstuart!

To syn! Ch�opiec!

/Narodzi� si� syn.

/Ale co si� dzieje z moim �yciem?

/Czuj�, �e trac� kontrol�.

/Odebrano mi je.

Uroczy ch�opiec.

Jeste�my szcz�liwi, Logan.

Dzi�kuj�.

Wyjdziemy, nie martwcie si�.

Dobranoc, tatusiu.

Dobranoc, Lionel.

Mo�e i�� do ��eczka, Pettigrew.

Wygl�da na to...

Zanim cokolwiek powiesz...

Wykluczone, �eby m�j syn
mia� na imi� Lionel.

Logie, prosz�!

Nie nazywaj mnie Logie.

�aden m�j syn nie b�dzie mia� na imi� Lionel
ani Lionel Elthred.

Nie.

N-I-E.

Powtarzam, nie.

To imi� taty.
I jego ojca.

Postanowi�em.
Nie ma mowy.

Widzia�e�, jaki by� szcz�liwy.
Dumny i zadowolony.

Pomy�l o Lionelu.

Pami�taj o funduszu powierniczym.

Sama zdecyduj.
Je�li to ci� uszcz�liwi.

Fascynuj�ca ksi��ka.
Szkoda, �e nikt jej nie czyta.

Chcia�em j� napisa�,
musia�em co� sobie udowodni�.

Nie spodziewano si�
czego� takiego

po autorze "Dziewcz�cej fabryki".

Studium nieznanych
francuskich poet�w? Nie!

Mam pewien pomys�,
ale musz� podr�owa�, Wallace.

Tak mi�dzy nami.
Zaczynam wariowa�.

�ycie rodzinne.
Dziecko.

Z te�ciami nie uk�ada si� tak,
jak oczekiwa�em.

Chc� co� robi�,
musz� na jaki� czas wyjecha�.

Rozumiem ci�.

Co powiesz na dziennikarstwo?

Tylko to mog� szybko za�atwi�.

The Illustrator.
Miasta p�wyspu iberyjskiego.

Hiszpania i Portugalia.

Dziesi�� miast,
pi�� gwinei za tysi�c s��w o ka�dym.

Co o tym my�lisz?

Doskonale.
Wyje�d�am w przysz�ym tygodniu.

/Zabawne, ale Lottie
/zupe�nie nie zareagowa�a,

/kiedy powiedzia�em,
/�e wyje�d�am na miesi�c.

/Mo�e musimy od siebie odpocz��.

/Konsulat brytyjski w Lizbonie
/4 kwiecie� 1934

Przygotujemy paszport za 5 minut,
panie Mountstuart.

Dzi�kuje bardzo.

Dzi�kuj�.

Mo�liwe, �e pan to Logan Mountstuart?

Co?

Ja?

Tak, tak si� sk�ada.

- Sk�d pani wie?
- Prowadz� wywiady dla BBC.

Chcieli�my pana zaprosi�,
ale pa�ski agent za��da� 10 funt�w.

- To absurd.
- Te� tak pomy�leli�my.

Szczerze si� z tego u�miali�my.

Za kogo si� pan uwa�a?
Johna Galsworthy'ego? Strawi�skiego?

Porozmawiam z nim.
Z moim agentem.

Jest pani tu na wakacjach?

Byli�my. Wypadek samochodowy.

Ojciec le�y w szpitalu
ze z�aman� nog�.

M�j Bo�e.

Ukradziono mi paszport.

W ko�ciele, o zgrozo.

Nie mo�emy ufa� nikomu, prawda?

Konsul czeka na pana,
panie Mountstuart.

Do widzenia.

Do widzenia.

Mo�e spotkamy si� w BBC.

Mo�e. Je�li cena b�dzie stosowna.

Mo�liwe... �e przyjmie pani
zaproszenie na kolacj�?

Lubi� od czasu do czasu
opuszcza� Angli�.

Stara dobra puddingowa wyspa.

Jeste� z Londynu?

Urodzi�em si� w Urugwaju.

Sp�dzi�em tam dzieci�stwo.
Jestem p�-Urugwajczykiem.

- Po matce.
- Egzotyczne.

Nie spotka�am dot�d p�-Urugwajczyka.

Menu, por favor.

Si, senor.

Znakomity portugalski.

M�wi� doskonale
w restauracyjnym portugalskim.

A ja w restauracyjnym francuskim.

Nie czytuje ju� Virginii Woolf.

Jej powie�ci s�,
moim zdaniem, nierealne.

Dok�adnie. W jakim� sensie
ulotne i mgliste.

- Pozna�a� j�?
- Tak.

- I jaka jest?
- Wstr�tna.

Wiesz, �e brandy to woda �ycia?

Jest, jak woda, bezbarwna.

Kolor bierze si� z beczek.

Tak.

Po co, skoro masz doskona�y,
krystaliczny nap�j,

zmienia� go w br�zowy?

Co?

Tak. To bardzo,
bardzo s�uszna uwaga.

Nigdy o tym nie pomy�la�em.

To niesamowite.

Niesamowite.

Dzi�kuj� za uroczy wiecz�r.

Mog� zadzwoni� do ciebie w Londynie?

Po co?

Nigdy nie by�em
tak wdzi�czny z�odziejowi.

To znaczy?

Gdyby nie ukrad� paszportu,
nie pozna�bym ci�.

Dobranoc.

Do zobaczenia w Londynie.

Dlaczego nie pracujesz tutaj?
Nigdy ci� nie ma.

Od pi�ciu niedziel
nie by�e� w ko�ciele.

Opu�ci�e� �lub Fitzwilliams�w.

Jeste� moim m�em, Logan.
Masz obowi�zki.

Ludzie musz� widzie� ci�
u mojego boku.

Nie ma mnie tu,
bo musz� by� w Londynie.

Jeste� pisarzem,
a nie dziennikarzem.

Tak si� sk�ada,
�e dziennikarzom dobrze p�ac�.

Znikn� z oczu,
to wydawcy o mnie zapomn�.

Mam spotkanie,
um�wi�em si� z Wallace'em.

Skorzystaj z telefonu
P�acisz Wallace'owi 10%.

Niech na nie zapracuje
i znajdzie ci zaj�cie.

A poza tym, to kiedy
chcesz napisa� ksi��k�?

Pomys�y nie rosn� na drzewach.

Z kiszenia si� na wsi
i kr�cenie m�ynka palcami

raczej nie powstanie
ciekawa powie��.

U�yj wyobra�ni.
Nie tak robi� pisarze?

/�ycie to mieszanka
/czystej ignorancji i �lepej wiary.

/Ignorancji, bo nigdy nie wiesz,
/co si� wydarzy.

/Nigdy. A �lepa wiara
/pozwala mie� nadziej�,

/�e rzucona kostka
/tym razem przyniesie ci szcz�cie.

M�wi�am, �e to mi�y pub.

Co masz przeciwko Cafe Royale?
W�a�ciwie tam mieszkam.

Tam jest zbyt sztywno.

Pe�no ludzi zadowolonych z siebie.

Masz racj�.

Tu jest du�o przyjemniej.

Kiedy chcia�e� powiedzie� mi
o Lottie i Lionelu?

Mia�em to zrobi� dzisiaj.

To dobrze.

Nie musisz, bo ju� wiem.

S�usznie, tak.

A to oznacza koniec sekret�w.

Lubi� stawianie spraw
jasno i uczciwie.

Tak.

Zostan� d�u�ej Londynie.

Wprowadzam si�
do starego mieszkania w Chelsea.

Wspaniale.

Freya, ja...

Ja naprawd�...

Pragn�, bardziej ni� czegokolwiek,

znowu ci� poca�owa�.

Nikt nie patrzy.

Nie wiem, dok�d to zmierza.
To naprawd� niepokoj�ce.

By�em w Hamburgu.
Doskonale ubrany m�czyzna

mia� zawieszony na szyi napis:
"Ich bin Jude,

aber ich will mich nicht uber
die Nazis beschweren". Zdumiewaj�ce.

W porze lunchu
na g��wnej ulicy Hamburga.

Zrozumia�em "Jestem �ydem".

"Ale nigdy nie b�d�
uskar�a� si� na nazist�w".

�ydowskim rodzinom nie wolno
zatrudnia� niemieckich pokoj�wek.

Cz�owiek si� zastanawia, co dalej?

Musz� ucieka�. Przepraszam.

Do wtorku, Logan.

Logan!

Land! Land!

- Cudownie wygl�dasz.
- K�amca.

Ty wygl�dasz znakomicie.
Dzi�ki sukcesom, jak s�dz�.

Cudowne �ycie.

Co tu robisz?

Kandyduj� do parlamentu
w nast�pnych wyborach.

Kt�ra partia? G�upie pytanie,
nie odpowiadaj.

To doskonale.

Tu jeste�.
M�j szef chcia� ci� pozna�.

Freya, to moja stara przyjaci�ka.
Land Fothergill.

Freya Deverell. Mi�o ci� pozna�.

W�a�ciwie to Leigh.
Wysz�am za Olivera.

Bo�e! Wielki cz�owiek.
Nie wiedzia�em. Jest tu?

Tak, stoi tam.
Ukryty za okularami.

Nie wiedzia�em.

Gratuluj�.
Land startuje do parlamentu.

Zamierzam spr�bowa�.
Ciesz� si�, �e ci� spotka�am.

- Do widzenia, Logan.
- Powodzenia.

Aprobuj�.

Co powiedzia�a?

Do widzenia.

Jeden z wczesnych podboj�w?

Raczej obsesja.

Nieodwzajemniona. Musimy i��.
Oddadz� komu� nasz stolik.

Nie mam ochoty na kolacj�.

To do ciebie niepodobne.
Uwielbiasz je.

Ale czasami nie chc�.

Kolacja mo�e przeszkadza�.

Nie jeste� g�odna?

Nawet bardzo.

Mam ci� i trzymam
ze wszystkich si�.

/"Nie mo�emy mie� wi�kszego ��ka"

/m�wi Freya. My�l� o Lottie,
/dziecku i moim �yciu w Norfolk.

/Ale chc� by� tylko z Frey�.

/Czas sp�dzony bez niej,
/jest czasem straconym.

/Bezpowrotnie.

/Lionel...

/Lionel...

Lionel.

Lionel. Potrz��nij grzechotk�.

W�a�nie tak. Dobry ch�opiec.

Nie zbli�aj si� do kominka.

To dla ciebie.

Co to jest?

Rachunki.

Dok�adniej niezap�acone rachunki.

Lepiej wreszcie zar�b
jakie� pieni�dze.

- Wkr�tce ko�cz� ksi��k�.
- Nie ok�amuj mnie, Logan.

I zanim spytasz. Wi�cej nie poprosz�
taty cho�by o pensa.

A to kto?!

Pan Finch.
Mieszka na pierwszym pi�trze.

Bardzo mi�y cz�owiek.

Wszyscy moi lokatorzy
to mili d�entelmeni.

Hola! Senor Logan!

- Como estas?
- Muy bien.

Herbaty, por favor?

Si, si.

Nast�pnym razem przyprowad� Lionela.
Nigdy go nie widzia�am.

I nie wiedzia�am Lottie.
Dlaczego nie przychodzi?

- Przyprowad� ich.
- Oczywi�cie.

Mo�esz po�yczy� mi
troch� pieni�dzy?

Tylko 50 funt�w.
Oddam za miesi�c.

Musz� zyska� troch� czasu,
�eby sko�czy� ksi��k�.

To na remont domu.
Na nowe dywany.

Ale mam p�ac�cych go�ci.

Dzi�kuj�, matko.
To tylko kilka tygodni ci�kiej pracy.

Sko�cz� ksi��k�
i zn�w b�dziemy op�ywa� w dostatki.

Oczywi�cie, querido.
Nie spiesz si�.

/Powr�t do Biarritz.

/Ben wynaj�� will� na lato,
/zaprosi� przyjaci�.

/Powie�� musi poczeka�.

Im wi�cej pijesz,
tym bardziej si� opalasz.

Tak m�wi�? Brzmi jak wykr�t,
�eby wi�cej pi�.

Jest cudowna.

Dzi�kuj�, Ben.

Dzi�kuj� ci za go�cinno��.

I za... zrozumienie.

Nietrudno zrozumie�.
Naprawd�.

W zasadzie ta ksi��ka
zmieni�a moje �ycie.

Nikt ju� o mnie nie pami�ta�,
gdy Logan napisa� Kosmopolit�w.

Zawdzi�czam mu wszystko.

To ho�d, na kt�ry zas�u�y�e�,
Cyprien.

Jeste� szcz�liwa, kochanie?

Kto by nie by�? Tutaj.

Teraz.

Nie ma to jak s�o�ce na cyckach.

Monsieur.
Przepraszam, monsieur.

Wybaczcie, monsieur.

Anglicy? Amerykanie?

Anglicy.

Dzi�ki Bogu.

Czy pozwolicie przerwa� sobie gr�?

Jestem sekretarzem klubu.
Zwr�cimy panom op�at�.

Dlaczego?

To bardzo dystyngowana osoba.
Angielska.

Ksi��� Walii.

- Nie widz� przeszk�d.
- Dzi�kuj�.

Strasznie dzi�kuj�.
Chcia�em zagra� przed lunchem.

Z przyjemno�ci�.

Dobrze. Zaczynamy, Freddie.

Mi�o, �e pozwolili�cie nam
tak wtargn��, panie...?

Logan Mountstuart.
A to Ben Leeping.

Pan pozwoli, sir.

Szalenie dobrze, kochanie.

Mo�e zaczekasz
w domku klubowym, kochanie?

Nabior� apetytu przed lunchem.

David, musisz podzi�kowa�
panom Mountstuartowi i Leepingowi,

�e zgodzili si� przerwa� gr�.

Bo�e, tak. Mi�o z waszej strony.

Z przyjemno�ci�.

Mog� zwin�� ci te zapa�ki... Stuart?

Prosz�, sir.

Idziemy!

Jeszcze raz dzi�kuj�.
Mi�ych wakacji.

Kim ona jest?

Doprawdy, Logan. �artujesz.
Wszyscy to wiedz�.

- Poza mn�, jak wida�.
- To jego kochanka, pani Simpson.

W szacownej Anglii ani mru-mru,
a francuskie gazety a� hucz�.

Jego kochanka?

Robi mi�e wra�enie.

Spektakularne wej�cie.

Bardzo bieg�a w seksualnej
sztuce Orientu, jak g�osz� plotki.

Lubi� twojego przyjaciela, Bena.

W�a�ciwie wszystkich lubi�.

Cyprien jest s�odki.

/Mam ci� i trzymam
/ze wszystkich si�.

Dzi�kuj� za dedykacj�.
Mi�o z twojej strony, Peter.

Nie wiedzia�em, �e piszesz.

Tylko krymina�y.

Najwy�sza forma literatury,
moim zdaniem.

Za Teccie!
Przysz�o�� angielskiej literatury.

Peter.

- My�la�em, �e jeste� w Perthshire.
- B�d� jutro.

Fleming. Znasz
Logana Mountstuarta?

Nie. Ale bardzo ceni�
"Dziewcz�c� fabryk�".

Czyta�em dwukrotnie.
Ian Fleming.

Jak si� masz?

Z Peterem wybili�my
razem par� ptaszk�w.

Nie wspominaj�c o przepuszczaniu pieni�dzy.
Hazardzi�ci z nas.

Nowa powie�� w drodze?

W pewnym sensie.
Troch� si� przeci�ga.

Mi�o by�o ci� pozna�.

Spotkamy si� na ba�antach, Peter.

Spotkamy si� na ba�antach.
Pniesz si� w g�r�.

Kim jest ten Fleming?

Dobre pytanie.
Nie mam poj�cia.

Ale ma doskona��
kolekcj� pornografii.

Odprowadz� ci�.
Chc� ci o czym� powiedzie�.

Bo�e.
Jak d�ugo to trwa?

Ju� ponad rok.
Tessa nic nie wie.

- Kim ona jest?
- To aktorka.

Pi�kna, zabawna, pe�na �ycia.

�le mi z tym, ale wiem,
�e nie powinienem �eni� si� z Tess.

Byli�my zbyt m�odzi.

No i oczywi�cie dziecko.

Zazdroszcz� tobie i Lottie.
Mieszkacie na wsi.

C�rka hrabiego, Bo�e!

Nadal tego nie pojmuj�.
Kto by pomy�la�?

Tak.

Jestem szcz�ciarzem.

Obud� si�!

Musz� i��.
Ucieknie mi poci�g.

Nie id�...

Nie id�.

Chc�, �eby� tu zamieszka�a.

Je�li to zrobi�,
wszystko si� zmieni.

Jak?

Jeste� �onaty.
Pami�tasz?

Moje ma��e�stwo to lipa.
Pustka. To farsa.

Wi�c mo�e powiniene�
co� z tym zrobi�?

Ucieknie mi poci�g.

Nie obchodzi mnie, co m�wi�.

By� dobrym kr�lem.
Pok�j jego duszy.

Jerzy V.

Niech spoczywa w pokoju.

Kr�l nie �yje.
Niech �yje kr�l.

Edward VIII.

Musi teraz pozby� si�
tej ameryka�skiej zdziry.

Dlaczego? Zdawa� si�...

Przecie� kr�low�
nie mo�e by� rozw�dka.

C� to by�by za przyk�ad?

Nie musi si� jej pozbywa�.
Wystarczy usun�� j� z oczu.

Dyskretnie gdzie� ulokowa�.
Nikt nie widzi, nikogo nie obchodzi.

- Tato, to oburzaj�ce!
- A co wy my�licie?

Jest teraz kr�lem.
Mo�e robi�, co mu si� podoba.

Ale to Amerykanka.

Nie mo�emy mie�
ameryka�skiej kr�lowej. To koszmar!

Kiedy j� pozna�em,
zdawa�a si� by� do zaakceptowania.

Kiedy spotka�e� pani� Simpson?

By�a na wr�czaniu nagr�d literackich.

Wiecie, Literacki Z�oty Medal.

Bardzo elegancka kobieta.

Mog� prosi�
o to znakomite wino, Wilson?

Hiszpania.
Wiem, �e trwa tam wojna.

Brudna ma�a sprawa.

/Ameryka�skie agencje
/oferuj� prac� ka�demu,

/kto cho� troch� zna te tereny.

/Bardzo hojnie p�ac�.
/Zainteresowany?

M�g�bym j� przyj��.
Ile p�ac�?

50 dolar�w plus koszty.

Bo�e! To wszystko zmienia.
Za tydzie�?

/- Za dzie�.
- Za dzie�?!

Kiedy mia�bym jecha�?

- Lottie, co tu robisz?
- Chcia�am by� z tob� w nocy.

Rozmowa o kochankach
by�a ekscytuj�ca...

Wierc� si� i chrapi�.
Nie zmru�ysz oka.

Mo�e mogliby�my
inaczej sp�dzi� czas?

- Musz� powiedzie� ci co� wa�nego.
- Co takiego?

Nie mam prezerwatywy.

To dobrze.

Chc� mie� nast�pne dziecko.

Potrzebujemy go.

Naprawd�, jedno to za ma�o.

- Nast�pny syn by�by idealny.
- Nie teraz. Wyje�d�am.

Wyje�d�asz?
Znowu? Dok�d?

Do Hiszpanii.
Dosta�em �wietnie p�atn� prac�.

- Porozmawiamy o tym jak wr�c�.
- W og�le nie musimy rozmawia�.

Prosz�, Lottie.
To z�y moment.

By�em zdecydowany
jej powiedzie�, przysi�gam,

ale zacz�a p�aka�,
gdy powiedzia�em o wyje�dzie.

To by�o niemo�liwe.

Nie zrobisz nic ryzykownego?

Oczywi�cie, �e nie.
�artujesz. Dlaczego?

Poniewa�...

jestem w ci��y.

Co?

- M�wisz...
- Tak.

Bo�e! To niesamowite!

Jed� do Hiszpanii, Logan,

ale gdy tam b�dziesz,
my�l o mnie i naszym dziecku.

Chc� urodzi� to dziecko.

Ale nie wracaj do mnie,
je�li nie zamierzasz zosta�...

z nami na zawsze.

Freya, prosz�.

Nie. Wszystko si� zmieni�o.

Wszystko dzieje si� naprawd�.

Nasze lato si� sko�czy�o.

/W nast�pnym odcinku

Teraz wierz� tylko w mi�o��
jednej konkretnej kobiety.

B�dzie wojna z Niemcami.

Davidzie...

- Kto to?
- Pan Mountstuart.

Spotkali�my si� w Biarritz.

Wykonujcie swoj� brudn� robot�.
Porozmawiam z ksi�ciem.

Mog� mnie pos�a� do wi�zienia.

Wol� by� zgni� w wi�zieniu,
ni� da� si� zwie�� nazistom w Szwajcarii.

Nie jestem Urugwajczykiem.
Nazywam si� Logan Mountstuart.

Jestem Brytyjczykiem.

..:: (XviD asd) :: www.xvidasd.com ::..