All language subtitles for Kvodo.2017.S01E04

- Halo?
- Udi Ben Atar?

Kto m�wi?

Halo?

Wiem, kto potr�ci�
twojego brata.

- S�ucham.
- Kto to?

Halo?

S�DZIA

ODCINEK 4

- Dzie� dobry.
- Witam. Prosz�.

- Jak si� czujesz?
- Chwali� Boga.

- Wiesz dlaczego ci� wezwa�em?
- Nie.

Aida przysz�a tu wczoraj.
P�aka�a.

S�ysza�a�, co si� sta�o
z jej synem, D�um�?

Tak.

- Prosz�.
- Dzi�kuj�.

To dziecko.
Ma 17 lat.

Musi utrzymywa� rodzin�.
Siedzi w areszcie tydzie�.

Za co?
Za kradzie� samochodu?

Aida m�wi, �e tej samej nocy,

zanim go aresztowano,
obudzi� go telefon.

Zobaczy�a, �e wychodzi
i spyta�a, dok�d.

Powiedzia�: �Do Chaleda�.

Chaled chcia� si� z nim
natychmiast zobaczy�.

Co u niego?

Jak si� ma?

- Jest ju� pu�kownikiem?
- Podpu�kownikiem.

Pi�knie.

W ko�cu zostanie szefem sztabu.

Powiedz,

gniewa si� na mnie?
Zrobi�em co� nie tak?

Nie pozwala naszym
dzieciom razem si� bawi�.

Nic ci nie zrobi�.

Jestem z tob�.

Za co siedzisz?

Krad�em z�om.
Rozbiera�em transformator.

Wsadzili ci� na tydzie�
za samoch�d?

D�uma Masri!
Adwokatka do ciebie.

Uca�uj j�.

- Te� jeste� Masri?
- Jaki� problem?

Cztery dni temu Chaled
by� w domu czy w jednostce?

W domu.

D�uma do niego przyjecha�?

Chaled to tw�j m��.

Nie zrobisz nic,
�eby mu zaszkodzi�.

Twoje milczenie jest z�otem.

O czym rozmawiali?

S�ysza�a� o rodzinie Ben Atar?

Z Beer Szewy.

Dzia�aj� w tej samej bran�y.
To konkurencja.

Baker jest sprz�taczem
w Szpitalu Soroki.

M�wi, �e le�y tam
po wypadku syn Ben Atara.

Sprawca uciek�, a policja
chce w to wrobi� D�um�.

Tw�j wuj nie chce,

�ebym ci� reprezentowa�a,

ale nie mo�e mnie zmusi�
do rezygnacji.

Za�atwisz mamie widzenie?

Tylko adwokat ma do tego prawo.

Pom� mi, a wyjdziesz
i si� z ni� zobaczysz.

Podali pow�d
przed�u�enia aresztu?

Potr�cenie i ucieczka.

M�wi�, �e uderzy�em
w motocyklist�.

- Zmar�?
- Nikogo nie potr�ci�em.

Rozumiem.

Nie powiedzieli.

- Kogo potr�ci�e�, kiedy i gdzie?
- Nie powiedzieli.

Pos�uchaj...

Hyundaia skradziono mi�dzy 10.00
rano a 12.00 w nocy pod Beer Szew�.

- Gdzie wtedy by�e�?
- W Lehavim.

Co tam robi�e�?
Kto� ci� widzia�?

Powiedz mi.
Wiesz, co to jest alibi?

Sp�jrz na mnie.
Udowodnimy, �e ci� tam nie by�o.

Walid, kolega ze wsi.

Co robili�cie?

- Co tam robili�cie?
- Kradli�my samoch�d.

- Jaki?
- Mitsubishi.

- Kolor?
- Bia�y.

Numery?
Wiesz ile jest takich aut?

Mia� te... Na...

Jakie �na�?

Du�o naklejek z przodu i z ty�u.
�Nach...� czy co�.

- �Nachman z Humania�?
- Tak. Du�o.

Gdzie znajd� Walida?

- Gdzie on jest?
- We wsi.

Walid Masri, syn Musy.
Trzymaj� wielb��da.

M�j klient wycofuje zeznania.
Przyzna si�.

Do czego?
Postawiono mu dwa zarzuty.

Do obu czyn�w.

- Wiedzia� pan?
- Tak.

Racje obrony by�y s�uszne.
Co si� sta�o?

Rano o�wiadczy�,
�e chce si� przyzna�.

Jego rodzina ma trudno�ci finansowe.

Mo�e zaoferowano mu pieni�dze
i bierze win� na siebie?

Pan tak twierdzi.

Wie, �e grozi mu 5 lat?

Jest m�ody, niekarany.

Prokurator zgodzi� si�
na 4,5 roku, 2 w zawieszeniu.

Przyjmuj� warunki ugody:
4 i p� roku, 2 w zawieszeniu.

Rozmawia�em z Rut.

Zosta�e� zawieszony.

- Nauczycielka, z kt�r� pi�e� te�.
- Ona nie pi�a.

- Co z ni� b�dzie?
- Wr�cisz do szko�y.

Ona � pewnie nie.

Nie pi�a, pr�bowa�a
mnie powstrzyma�.

Nie powinna pr�bowa�,
tylko to zrobi�.

Co ci� z ni� ��czy?

- Pytam: powiedzia�e� jej co�?
- Nie.

- Na pewno?
- Tak.

- Co� mi�dzy wami by�o?
- Co ty chrzanisz?

- Nie m�w tak do mnie.
- To moja nauczycielka!

Kiedy mama by�a z nami...

Co� ci� �mieszy?

Zawsze m�dzisz tak samo:
�Kiedy mama by�a�.

Mama nie �yje.
Zosta�e� ze mn�.

D�uma Masri przyzna�,
�e ukrad� mitsubishi, nie hyundaia.

Bo us�ysza�, �e hyundai
potr�ci� cz�owieka.

Nie sam.

To trzeba go wypu�ci�.

- Wyt�umacz� to pani, Yael Mosze.
- Ben Mosze.

Zda� sobie spraw�, jakie ma k�opoty,
i robi sobie alibi z innej historii.

Prosz� to sprawdzi�.

Szuka� mitsubishi
po wszystkich bedui�skich wsiach?

Bia�ego z nalepkami
�Nachman z Humania� we wsi El-Arabe.

- Kto� pewnie zg�osi� kradzie�.
- Sprawdz�.

- Kiedy?
- Prosz� mi nie rozkazywa�.

Przepraszam.

- Co tu robisz?
- Przyszed�em na zaj�cia.

Zabieram rzeczy.

Powiedzia�em ojcu,
�e chcia�a� mnie powstrzyma�.

Nie wiem, co powiedzia� Rut,
ale ona i dyrektorka sp�ka�y.

Boj� si� s�dziego.

- Przejdziesz do innej szko�y?
- Nie wiem.

Czekaj� mnie kolegia
w ministerstwie...

Porozmawiam z nim.

Nie m�w mu, �e mnie spotka�e�.
Jutro mo�e mi to zaszkodzi�.

Jutro?

Sk�adam wyja�nienia
przed dyrektork�.

Upewnia si�, �e wylec�.

Spotkamy si� jeszcze?

Nie tutaj.

Nie.

Nie s�dz�.

Nie tkn� ci�, s�owo.

Dzie� dobry.
Szukam Walida, syna Musy.

Jego dom to ten po prawej.

Dzi�kuj�.

Dzie� dobry.
Szukam Walida.

- Kim pani jest?
- Adwokatk� D�umy Masriego.

- Walid to m�j syn.
- Mog� z nim porozmawia�?

Szuka Musy.

- Pa�ski brat mo�e pom�c D�umie.
- Jak?

By� z nim podczas kradzie�y.

Ma by� z�odziejem?

Nie rozmawiaj z ni�.
Niech Walid nie wychodzi z domu.

- Wyno� si� st�d!
- Nic wam nie grozi.

To policjantka.

Przesta�, ju� id�.

- Dzi� wracasz do szko�y.
- A ona?

Rozmawiali�my ju� o tym.

Dzi� idziesz do dyrektorki?

- Powiedz.
- Tak.

- O kt�rej?
- Nie powinno ci� to interesowa�.

Sk�ada wyja�nienia tak?
Ja te� chc� to zrobi�.

Dopu�ci�a, �eby� pi� alkohol.

- Nie!
- Tak!

Ile razy mo�na to powtarza�?

Nie chcia�em by� sam,
prosi�em, �eby zosta�a.

To wszystko przeze mnie.

- Nie mog�...
- Uspok�j si� i we� ten lek.

- Przesta�. Przepraszam.
- Powiedz im.

Powiem, spokojnie.

Przepraszam, �e krzycza�em.

Obudzi�em ci�?

Nie spa�am.

Co si� sta�o?

- Szuka�am ci� w nocy.
- Chodzi�em po polu.

- Widzia�am si� z Omarem.
- Co?

Z Omarem Masrim.

- Kiedy, gdzie?
- Wczoraj, u niego.

- Nie powiedzia�a� mi?
- To m�j kuzyn.

Zaprosi� mnie.

- O czym rozmawiali�cie?
- O tobie.

- Beze mnie?
- A poszed�by�?

Co m�wi�?

- Wysiadaj.
- Chaled!

Co si� z tob� dzieje?

- Taki z ciebie przyjaciel?
- Opu�� bro�.

Wrobi�e� mnie i ok�ama�e�.

Z�apali ci� na radar?

Przys�uga tak?
Ja mam dzieci!

- A �ciga mnie mafia!
- Wyja�ni�.

Zn�w nak�amiesz?
Ja ci wyja�ni�.

Odkry�e�, kogo potr�ci�e�
i zwali�e� to na mnie, fiucie!

Poczekaj.

Celuj w g�ow�.

Pozw�l mi m�wi�.

Je�li us�yszysz
k�amstwo, strzelaj.

To m�j samoch�d
i nim potr�cono cz�owieka.

Musia�em si� go pozby�.

- My�la�em, �e jeste� m�czyzn�.
- Nie jestem.

Jestem ojcem,
kt�ry pr�bowa� uratowa� syna.

To on prowadzi�.

Mam jednego syna.
Tylko on mi zosta� po jego matce.

Wzi�� auto bez mojej wiedzy.

Mam ci� przeprosi�?

Przekl�� wiecz�r,
w kt�rym ci� wrobi�em?

Zas�uguj� na kul� w �eb?
To strzelaj.

Wiesz, kogo potr�ci�?

- Asafa Ben Atara.
- Wiem!

Ja te� z nim zadar�em.
Dlatego nie wyda�em syna.

Bo ju� by nie �y�.

Zrobi�by� to synowi?

Chyba z�ama�e� mi �ebro.

Niczego ci nie z�ama�em.

- Cholernie boli.
- I �wietnie.

Spr�buj...
jak to si� nazywa?

Akupunktury.
M�wi�, �e na �yd�w to dzia�a.

Nura wie?

Widzia�a, jak D�uma
odje�d�a twoim autem.

- Powiedzia�a co� Omarowi Masriemu?
- Nie, i nie powie.

Co my robimy?

Jestem z tob�, Chaled.

Wi�kszo�� sumy trzyma pan w lokacie.
Straci pan spore odsetki.

Trudno.
Potrzebuj� pieni�dzy.

Jest pan upowa�niony
do konta Szaja Alkobiego.

To m�j syn.

Jest ono zasilane
przez Sar� Blum.

Jego babci�.

Proponuj� podj��
200 tysi�cy z konta syna.

Za 8 miesi�cy
up�ywa termin lokaty.

Tak zrobi�.

Przelewam na konto.

Potrzebuj� got�wki.

�adnych pyta�.
Nie poznasz go.

To dobry cz�owiek,
kt�ry chce pom�c.

To Arab? �yd? Beduin?

Co za r�nica?
Taki czy siaki? Kogo to obchodzi?

Dla ciebie nie istnieje.

Przesta� wypytywa�.

To dobry cz�owiek,
r�cz� za niego.

Daj� ci s�owo.
Co to za �ycie?

Kozom jest lepiej.

Masz d�ugi, dzieci na utrzymaniu,
chorujesz i potrzebujesz pieni�dzy,

�eby wyda� c�rki za m��.

W wypadku, o kt�ry oskar�aj�
D�um�, zgin�� cz�owiek?

Jest ranny.

- Wiesz, kto to jest?
- Nie.

- Pundak.
- Alkobi!

Wszystko w porz�dku?

Wygl�dasz jakby�
wraca� z pola bitwy.

Spotka�em s�dziego Szachama.

Te� kandyduje do okr�gowego.

Pr�bowa�em go przekona�
do rezygnacji.

Nie ma szans i o tym wie.

Jeste�my tylko my.

Poza tym to skandal, �e kto�
opublikowa� zdj�cie twojego auta.

Dla kontrkandydat�w
mam tylko jedn� rad�:

je�li masz trupa w szafie, zrezygnuj.

- Mam racj�, Alkobi?
- Ca�kowit�.

Angielskie powiedzenie o fekaliach
uderzaj�cych w wentylator

jest takie trafne.

Mi�ego dnia.

Da�am mu 500 szekli,
�eby si� z tob� zobaczy� na 10 minut.

S�uchaj, je�li nie ukrad�e�
tego samochodu,

tylko inny, to jeste� z�odziejem
jak tw�j ojciec,

ale on szed� do wi�zienia
z niczym i wraca� z niczym.

Nikt nie p�aci�.

Masz czw�rk�
zdolnego rodze�stwa.

Ahmed dosta� 96 punkt�w
na egzaminie z angielskiego.

Nauczyciel by� bardzo zadowolony.

Siham te� �wietnie sobie radzi,
ale ma k�opoty z matematyk�.

Musi mie� korepetycje.

Poza tym moja cukrzyca i d�ugi...

Pomy�l, 200 tysi�cy szekli
tw�j dar dla rodziny.

M�wi�, �e go potr�ci�em i uciek�em.

To 50 tysi�cy za rok
i po 50 za ka�dy kolejny.

- Kto ci tak powiedzia�?
- Chaled. Zna go.

Obieca�, �e dostaniemy pieni�dze.
Wystarczy mi jego s�owo.

Mog� na ciebie liczy�?

Obiecujesz?

ZA�ATWIONE.

To mi�e, �e si� zg�osili�cie.

Nie b�dziesz mog�a
pracowa� w szkole.

O ile wiem,
chodzi tu o wys�uchanie stron.

- To prawda.
- I podj�cie decyzji p�niej.

Co masz do powiedzenia?

Powtarzam:
przypadkiem zauwa�y�am,

�e Szaj siedzi sam
i ma butelk� w�dki.

- Chcia�a� si� napi�?
- Nie.

- Szaj?
- Pi�em tylko ja.

- Nie powstrzyma�a� go?
- Pr�bowa�a mi zabra� butelk�.

Powinna� to zg�osi� Rut.

Powiedzia�em jej,
�e nie chc� by� sam.

- Gdzie wtedy by�a�?
- Ze wszystkimi uczniami.

- By�e� tam?
- Siedzia�em na trawniku.

- To tw�j ucze�?
- Tak.

A m�wisz, �e by�a�
ze �wszystkimi�.

Jeste� wychowawczyni�.
Nie zauwa�y�a�, �e go nie ma?

Kto sk�ada wyja�nienia?

Gabi, co pomy�la�a� o Szaju,
kiedy go zobaczy�a�?

�e ma jaki� problem.

Poprosi�, �ebym z nim zosta�a
i tak zrobi�am.

Gdzie pope�ni�a b��d?

Mia� ci�ki atak astmy.
Zabra�a go do lekarza.

A gdyby jej tam nie by�o?

Nikt nazajutrz nie spyta�,
jak si� ma � opr�cz Gabi.

Nie tylko zadzwoni�a,
ale przyjecha�a.

Poprosi�a�, �eby sprawa
nie wysz�a poza szko��.

Zgadzam si� pod warunkiem,

�e Gabi jedyna nauczycielka,
kt�ra wykaza�a si� m�dro�ci�

nie zostanie zwolniona, a w jej
aktach nie b�dzie �adnej adnotacji.

Zgoda?

Chwileczk�...

Chcia�abym panu podzi�kowa�.
Przykro mi, �e do tego dosz�o.

Je�li spotkasz si� z Szajem
poza szko��,

dopilnuj�, �eby� nigdy nie uczy�a.

W �adnej szkole.

- Jasne?
- Tak.

Dzi�kuj�, �e mu pomog�a�.

- Podczas koz�owania...
- Nie patrzymy w d�.

- Tylko?
- W g�r�.

�eby poda�, zobaczy�,
czy zbli�a si� przeciwnik albo?

Rzuci�.

Koniec lekcji.

Pa, kochani.

Napijcie si� wody
i zjedzcie co� s�odkiego.

- Co tu robisz?
- M�wi�a�, �e mog� przyj��.

Tw�j ojciec
zakaza� mi si� z tob� widywa�.

Nie r�b mi wi�cej k�opot�w.

M�j klient jest nieletni, a s�d
przed�u�y� mu areszt do tygodnia.

Zaprzecza zwi�zkowi ze spraw�.

Pewnie si� oka�e,
�e to kolejny b��d policji.

To niewinny nastolatek
z mniejszo�ci bedui�skiej.

Gdyby chodzi�o o �yda
policja dzia�a�aby inaczej.

Szybko.

Tak?

- Kto to?
- Niewa�ne.

Sprawd� tylko
czy nazywa si� Masri.

To du�a suma.

Za�atwione?
Na pewno?

Pewna jest tylko �mier�.

Daj spok�j,
przecie� widzia�e� si� z matk�.

Czym ci� tak zdo�owa�a?

- Kiedy ci� wypuszcz�?
- Nie wiem.

Masri.

Hasan!

Tekst: Paulina Osi�ska